wtorek, 17 marca 2020

Wioska kłamców - Hanna Greń

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 2,5/6
Nie ukrywam, liczyłam na więcej, tym bardziej, iż blurb jest bardzo zachęcający.
Fabułę można zawrzeć w kilku słowach, w jednym zdaniu: zbrodnia w maleńkiej wiosce, legendy i umiarkowanie dobrze prowadzone dochodzenie.
Skusiły mnie (oprócz streszczenia na okładce) też zachęcające opinie innych blogerów. Niestety. Książka jest nijaka, nudna i ledwo doczytałam ją do końca. Ze zdziwieniem przeczytałam w sieci, iż autorka ma w dorobku kilka kryminałów. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Greń, ale i ostatnie.
Na plus zasługuje opis niezwykle hermetycznej osady, wręcz klaustrofobicznej, niewielkiej grupki ludzi, osób żyjących w bardzo specyficznym miejscu. Na plus zasługuje atmosfera miejsca, trochę mroczna, tajemnicza, mocno klaustrofobiczna, ale i przyjazna. Większość osób sobie wzajemnie pomaga, służy radą, wsparciem. Z drugiej strony jest zakłamanie, wścibstwo, obłuda. Nakreślenie obrazu tego miejsca, ukazanie klimatu społeczności wyszło Greń dobrze. I to na tyle by było jeżeli chodzi o plusy książki.
Poza tym Wioska kłamców ma same minusy, wady.
Przede wszystkim autorka nie wykorzystała wszystkich możliwości, jakie dawała taka, a nie inna fabuła. Prowadząc inaczej akcje, sprawiając, że będzie ona miała więcej ikry, energii można było stworzyć naprawdę niezłą książkę. 
Niestety, ale akcja Wioski kłamców jest nudna, jak przysłowiowe flaki z olejem. W tej książce nic się nie dzieje. Mimo, iż kilkakrotnie są mniej lub bardziej wyraźne zwiastuny, że coś się będzie działo, że coś się ruszy, na zwiastunach się kończy.
Poza tym drewniany styl autorki, trudny, nudny, sztywny, momentami, jak z kronik z PRL-u, komunikatów radiowych. Coś strasznego. Nie da się tego czytać bez zgrzytania zębami.
Szkoda, że dobrze, ciekawie zapowiadająca się książka została tak efektownie zepsuta.
Bohaterowie. Główna postać, Dioniza, zapowiadała się ciekawie. Samo imię, niezwykłe dla młodej kobiety, jest zapowiedzią, obietnicą czegoś niebanalnego. Na obietnicach się jednak kończy. Dionizja jest zwyczajna do bólu, choć autorka robi wszystko, żeby jej bohaterka jawiła nam się, jako postać niezwykła, niebanalna. Poza tym jest to bohaterka tak irytująca, nudna, że szok. Najbardziej jednak boli zmarnowany potencjał, obietnica czegoś ciekawego, na której to obietnicy wszystko się kończy.
Sporo trudu autorka zadała sobie tworząc aurę niezwykłości, mistycyzmu, magii, która otacza opisywane miejsce. Wyszło to hmmm bardzo słabo. Same odwoływania się do ludowych przypowieści i legend nie załatwią wszystkiego. Potrzebna jest jeszcze umiejętność sklejenia tego w całość i przeniesienia na karty książki. Tego autorce brakuje.
Międzyludzkie stosunki, więzi, sympatie, żale są ukazane w książce bardzo ciekawie. Szkoda, że pisarka nie pokusiła się o napisanie pozycji obyczajowo-społecznej. Bez wątpienia taka książka wyszłaby jej dużo lepiej. 
Nie zachęcam was do lektury tej książki. Nie odradzam jej także. Sami musicie podjąć decyzję. Wioska kłamców ma wiele bardzo wysokich ocen. No cóż, gusta są różne. Być może wam lektura także przypadnie do gustu.
 

 

1 komentarz:

  1. Chcę dać szansę twórczości tej autorki, ale na pewno nie zrobią tego z tą książką. 😊

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.