poniedziałek, 2 marca 2020

Nasza pani z Ravensbrück - Marta Grzywacz

Wydawnictwo WAB, Moja ocena 6/6
Ta książka jest dowodem na to, iż na świecie jest mnóstwo nieprawdopodobnych wprost historii i nic nie jest ani czarne ani białe.
Jest 24 listopada 1947 roku. W gmachu Muzeum Narodowego w Krakowie zbiera się Najwyższym Trybunał Narodowy, który ma sądzić nazistowskich zbrodniarzy. Proces uważnie śledzą byli więźniowie obozów koncentracyjnych, a także polskie i amerykańskie media. Na salę wprowadzani są kolejni oskarżeni. Wśród nich brakuje jednak Johanny Langefeld. Była komendantka obozu dla kobiet w Ravensbrück uciekła. 
Podobno ktoś pomógł jej uciec. Ile w tym prawdy? Czy naprawdę  Johannę Langefeld uwolniły z Montelupich dawne więźniarki Ravensbrück? Ofiary miałyby uratować kata? Takie rzeczy się przecież nie zdarzają. 
Co w tej historii jest prawdą, a co kłamstwem?
Czy prawda, fakty historyczne mają tylko jedną stronę? A może w całej tej historii są nie tylko czarne karty i elementy? 
Książka podobnie, jak opisana w niej historia zmuszają do przemyśleń, postawienia całej gamy pytań, zastanowienia się, zagłębienia w temat. Nic nie jest tak oczywistym, jak z pozoru się wydaje. 
Losy Langelfeld, te przedwojenne sprawiają, iż mimowolnie jej się współczuje. Jednak czy wcześniejsza trauma może w najmniejszym chociaż stopniu usprawiedliwiać póżniej wyrządzone zło? A może Langefeld nie była takim złem, jak się sądzi?
Książkę czyta się doskonale. Napisana jest przystępnym językiem. A tym, co od pierwszych stron rzuca się w oczy jest przede wszystkim ogrom wykonanej przez autorkę pracy.
Mnóstwo faktów, postaci, dokumentów. Jeszcze więcej pytań. Nie na wszystkie znajdziemy odpowiedzi. O każdym z nich długo będziemy pamiętać.
Co istotne, Marta Grzywacz nie podaje nam odpowiedzi na tacy, nie zmusza do zaakceptowania takiej, a nie innej odpowiedzi. Autorka zmusza za to do myślenia, analizowania, może nawet szukania dalszych informacji.
Nasza pani.. to kawał doskonale zrobionej analizy sporej ilości materiałów. To także doskonale napisana literatura, która porusza na wielu płaszczyznach. I trudno nawet ocenić, czy bardziej poruszają losy Langefeld, te przedwojenne, ale i te z okresu bycia strażniczką obozową. Czy może bardziej poruszają codzienne dni, przedstawiane nam obrazy obozowego życia i heroizm więźniarek, które cały czas walczyły o przetrwanie.
Doskonała, dopracowana, niejednoznaczna, wstrząsająca pozycja. Polecam.


3 komentarze:

  1. Literatura obozową bardzo sobie cenię, więc mam ten tytuł na uwadze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak! Zgadzam się. Ta książka jest znakomicie dopracowana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie książki. To obowiązkowa lektura dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.