wtorek, 20 sierpnia 2019

Asymetria - Lisa Halliday

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 4/6
Na okładce znajdziemy adnotację: Jedna z 10 najważniejszych książek 2018 roku według „Time”, „New York Times” i vulture.com. Przyjęty z wielkimi owacjami amerykańskiej krytyki debiut młodej prozaiczki. 
Zgodnie z tymi napisami po lekturze oczekiwałam wielkiego wow. I najprawdopodobniej oczekiwałam zbyt wiele. 
Owszem, książka jest dobra, ciekawie napisana, ale brak wielkiego, oczekiwanego zachwytu.
Asymetria podzielona jest na trzy części, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Jednak, gdy krok po kroku, strona po stronie poznajemy ich treść zauważamy, jak bardzo są podobne, jak symetryczne. 
Treścią są dwie współcześnie rozgrywające się historie, które odbijają się echem i przecinają w zaskakującej asymetrii.
Jednym z bohaterów jest Mary Alice – młoda asystentka w dużym nowojorskim wydawnictwie, inteligentna i utalentowana. Pewnego dnia będąc w Central Parku poznaje wielkiego pisarza. Postać ta zdecydowanie wzorowana jest na sylwetce Philipa Rotha, co samo w sobie jest ciekawe. Dzieli ich duża, prawie pięćdziesięcioletnia różnica wieku, łączy literatura i namiętność. On mający nadal (mimo wieku) ostry umysł daje jej bardzo wiele, ciasteczka, inne przedmioty, podsuwa intrygujące lektury, spłaca studencki kredyt. Ona daje jemu równie wiele. To przede wszystkim ekscytujący seks, przywiązanie, dyskrecja. Opis ich relacji z jednej strony jest zaskakujący, z drugiej sztampowy do bólu. Oboje są różnie od siebie, ale jednocześnie doskonale się uzupełniają.
Drugim bohaterem jest Amar. To Amerykanin irackiego pochodzenia. Ma brooklyński akcent, dyplom ekonomisty i dwa paszporty, którym zawdzięcza zatrzymanie przez służby imigracyjne na londyńskim lotnisku Heathrow. Amar był w drodze do Kurdystanu, gdzie miał odwiedzić brata. Zupełnie nieoczekiwanie staje się zakładnikiem konfliktu rozgrywającego się na Bliskim Wschodzie. 
Pozornie te dwie historie ze sobą nic nie łączy, ale tylko pozornie. Obie opisują rzeczywistość, która toczy się tuż obok większości z nas, która uosabia coś więcej niż tylko treść opowiedzianych zdarzeń.
Trzecia część to wywiad, który hmmm sprawił, iż nie bardzo potrafię go powiązać z wcześniejszymi dwoma historiami. Sam wywiad jest ciekawy, ale wg. mnie nijak ma się do historii Mary Alice, czy Amara.  
Całość czyta się dobrze, momentami bardzo dobrze (gdy już przywyknie się do specyficznego stylu autorki), ale należałoby tę książkę podzielić na dwie części. Podział jest bardzo wyraźny. Jedna książka ro obie historie, jej i jego. Druga książka to właśnie wspomniany wywiad. Autorka obie te części połączyła i cały czas się zastanawiam, co chciała w ten sposób zyskać.
Trzeba autorce przyznać, iż jak na debiut jest to dobra pozycja. Halliday zręcznie, ciekawie pisze, niewątpliwie ma talent, zagłębia się w coś więcej niż powierzchowne opowiedzenie historii, chce coś czytelnikowi uświadomić przekazać. Pisarka jest także bardzo zręczną obserwatorką, co zdecydowanie dodaje smaku opowieściom.
Jednak czegoś mi w tej książce brak żeby się zachwycić. Jakiegoś takiego końcowego szlifu, wygładzenia. Być może wynika to z małego dorobku autorki. Asymetria to jej debiut literacki. Jestem jednak przekonana, iż idąc tą drogą Lisa Halliday będzie zmieniać swój warsztat i pisać coraz lepsze książki. W oczekiwaniu na kolejną pozycję jej autorstwa, zachęcam do sięgnięcia po Asymetrię.


 

1 komentarz:

  1. czyżby znowu erotyzacja świata? No tak przecież to Ameryka... która w latach 60 produkowała seks, narkotyki etc. ----> przesiąkły tym gwiazdy Hollywoodu tamtego okresu ---> mam nadzieję, że nie przekazały młodemu pokoleniu ale książki pełne erotyzmu sugerują wręcz coś odwrotnego.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.