Służące do wszystkiego to doskonała książka o przedwojennych białych niewolnicach. To one, ciche bohaterki drugiego planu, sprawiały, iż zamożny dom w ówczesnej Polsce w ogóle funkcjonował.
To one zajmowały się całą około domową logistyką. Prały, sprzątały, gotowały, robiły zakupy, często doglądały także dzieci.
Bez nich trudno sobie wyobrazić miejskie czy wiejskie zamożne domy.
Książka ta to taki miks. Z jednej strony bardzo gorzka, momentami smutna i ponura, bo prawdziwa. Z drugiej strony pogodna, okraszona ciekawymi anegdotami, zabawnymi wtrętami. Z pewnością lektura, którą zapamięta się na długo.
Jest to pozycja dopracowana i świetnie napisana.
Pierwszym co rzuca się w oczy jest fakt, iż autorka zadała sobie bardzo wiele trudu. Dogłębny resarch, ogromna ilość faktów, którymi nas raczy, wiele nazwisk, miejsc. To wszystko sprawia, iż książka jest niespotykaną dotąd na naszym rynku skarbnica wiedzy. Dodatkiem są liczne zdjęcia, wycinki z gazet, fragmenty tak modnego w tamtym okresie Poradnika służby domowej Michaliny Ulanickiej.
Całość w połączeniu z doskonałym piórem tworzy książkę cudownie mądrą, zabawną, lekką, ale i pouczającą. To po prostu lektura, którą czyta się z wielką przyjemnością i wiele z niej wynosi.
Po lekturze pozostaje żal, że to już koniec, ale i pewna refleksja. W ciągu ostatnich lat modne, właściwe w niektórych kręgach stało się ponownie zatrudnianie niań, gospoś, pomocy domowych,. Jak zwał tak zwał. Czy stosunek pracodawców w XXI wieku bardzo różni się od tego sprzed ok. 90-100 lat. Czy ówczesnych zatrudniających pomoce domowe i tych współczesnych tak wiele dzieli? Śmiem wątpić. Mam wręcz wrażenie, iż jako społeczeństwo zatrzymaliśmy się na pewnym etapie rozwoju.
Gorąco zachęcam do lektury.
Na pewno kiedyś sięgnę po tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńAnetko, juz jakis czas temu czytalam i tej ksiazce i mialam na nia ochote, a po Twojej recenzji, to juz musze ja miec. Pozdrawiam i i mam nadzieje, ze u Ciebie wszystko w porzadku:)
OdpowiedzUsuńMam ją już na półce i BĘDĘ czytać :))
OdpowiedzUsuńZe swojej strony polecam też doskonałe "Włókniarki" Marty Madejskiej. Pozdrawiam!
O rany, aż tak dobra jest ta książka? Wow! Cieszy mnie to, bo mam ją u siebie. Jednocześnie żałuję, że nie dotarłam na spotkanie z autorką.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na podsumowanie roku. :)