poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Przyszłość ma twoje imię - Elżbieta Rodzeń

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 2,5/6
Nie ukrywam, ledwo przebrnęłam przez tę książkę mimo, iż poprzednia powieść autorki (Zimowa opowieść) bardzo przypadła mi do gustu.
Pisarka prezentuje nam historię dwojga bohaterów, Blanki i Mateusza, którzy mimo młodego wieku nieźle dostali od życia popalić. Spotykają się, zakochują w sobie na zbój i nawzajem próbują przezwyciężyć swoje traumy. Do tego Rodzień dodała kilka tajemnic, mniej lub bardziej potrzebnych i ciekawych.
I niby ok, choć motyw zgrany do bólu. Jednak autorka nie potrafiła pociągnąć sensownie fabuły. Jedynym jej pomysłem na scalenie wydarzeń i zapełnienie kilkuset stron jest..brak komunikacji między głównymi bohaterami. Gdyby ci młodzi ludzie potrafili jakoś się porozumieć, choćby w najmniejszym stopniu, książka by była o 3/4 krótsza.
I właśnie, bohaterowie. Katastrofa. Czytając (a właściwie próbując czytać książkę) miałam wrażenie rozdwojenia jaźni. Podam przykład. Z jednej strony główna bohaterka, Blanka boi się wszystkiego, wejścia do sklepu, cienia, który sama rzuca na chodnik. A z drugiej strony bryluje w kawiarni i bez najmniejszego strachu obsługuje klientów. Chyba to się jednak wyklucza, przynajmniej moim skromny zdaniem.
Do tego szybkie, że tak to określę..otwarcie się młodej kobiety na ukochanego, w każdym względzie. Czy tak się zachowuje dziewczyna po mega traumatycznych przejściach?
Takich wykluczających, absurdalnych zachowań głównej bohaterki jest wiele. Szkoda jednak czasu na przytaczanie ich.
Jest jeszcze główny bohater, Mateusz, młody człowiek po przejściach z traumą drzemiącą na dnie duszy, którą ...uwaga...udaje mu się pokonać w kilka dni. Cud. Psychiatrzy powinni się uczyć z tej książki. Nawet nie będę tego komentować.
Poza tym dialogi, sztuczne, aż zęby bolą. Ludzie tka nie mówią, nie używają takich słów, zwrotów. Z pewnością tak nie mówią też młodzi ludzie. Mam czterech synów w wieku m.in. 15 i 20 lat i wiem jak się odzywają, jak rozmawiają ze znajomymi, bliskimi. Nie tak, jak bohaterowie tej książki.
Jedyne, co sensownie udało się oddać autorce to bezduszność urzędników praktycznie każdego szczebla, absurdy polskiego prawa, sensowność takich, a nie innych urzędowych decyzji. I tylko dlatego nie daję książce oceny 1/6.
Szkoda, że Elżbieta Rodzień zmarnowała tak wielki potencjał, jaki drzemał w tej książce. Mimo zdartego motywu przewodniego można było z niej uczynić wartościową, pouczającą dla wielu młodych ludzi opowieść. Być może komuś nawet by pomogła. A tak.. wielkie rozczarowanie tym bardziej zaskakujące, iż autorka jest pedagogiem terapeutą, pracuje w poradni psychologiczno - pedagogicznej. W sumie...może to ja się nie znam :(

 

2 komentarze:

  1. Mam tę książkę w trochę dalszych planach, porównam wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze, a moja przyjaciółka tak mi tę książkę wychwalała! Jestem w kropce!

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.