środa, 4 listopada 2015

Zamki na piasku - Chris Bohjalian

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 6/6
Akcja książki rozpoczyna się w 1915 roku. Jest to okres tuż po rozpoczęciu I wojny światowej. Niewyobrażalne na tamte lata okrucieństwa maja miejsce w wielu krajach, także w Imperium Osmańskim. W 1915 roku dochodzi tam do rzezi Ormian. Zbrodnia ta porównywalna jest z póżniejszym holocaustem II wojny światowej. Jak oceniają historycy, w wyniku czystek w 1915 roku mogło zginąć ok. 1,5 miliona Ormian. Tak na marginesie, Turcy do dzisiaj nie przyznają się do dokonania tej zbrodni ludobójstwa. Twierdzą, iż Ormianie padli ofiarą epidemii podczas ewakuacji frontu. 
Ale wracajmy do fabuły książki. 
W tym właśnie tragicznym okresie do syryjskiego Aleppo przybywa młoda, bogata, ale i niezwykle wrażliwa Amerykana Elizabeth. Przyjeżdża ona w ramach misji humanitarnej, której celem jest dostarczenie żywności i lekarstw i pomoc Ormianom. 
Młoda kobieta jest świadkiem wielu okrutnych wydarzeń. Widzi katowanych Ormian, umierające z głodu dzieci, upokarzane, gwałcone kobiety. 
Pewnego dnia Elizabeth poznaje Armena, młodego ormiańskiego inżyniera, który jest tłumaczem niemieckich żołnierzy. Poznaje także dramatyczną historię jego rodziny. Między obydwojgiem aż iskrzy. Jednak Elizabeth, panna z dobrego domu, przebywająca w Aleppo razem z surowym ojcem, zdaje sobie sprawę, iż taki związek, ponad podziałami kulturowymi, materialnymi, obyczajowymi, nie ma żadnych szans. Ale czy na pewno?
To dopiero początek tej niezwykłej i poruszającej historii. Nie będę jej streszczać. Nie ma to sensu, a poza tym nie chcę wam odbierać przyjemności wynikającej z odsłaniania kolejnych zakamarków zagmatwanej, genialnie opisanej historii. 
Nadmienię tylko, iż autor w sposób mistrzowski w tragiczne wydarzenia swoich przodków (Bohjalian ma ormiańskie korzenie) wkomponował wielką miłość, a losy dwojga bohaterów pogmatwał w sposób mistrzowsku. Od razu uprzedzam wszelkie obawy. Mimo, iż historia, a w zasadzie losy Elizabeth i Armena są pogmatwane, to jednak pisarz z całości zawirowań wychodzi obronną ręką, rozplątuje je genialnie, wszystkie wątki doprowadza do końca, nic nagle nie ginie, jak to ma miejsce u wielu innych autorów.
Ogromny plus należy się pisarzowi za zręczne lawirowanie pomiędzy historią fikcyjną, a tragicznymi wydarzeniami historycznymi. 
Jednak historia z 1915 roku, to nie jedyna, jaką przyjdzie poznać w trakcie lektury tej niezwykłej, genialnie skonstruowanej książki Poznajemy bowiem także losy kobiety z czasów nam współczesnych. Jak maja się one do losów Armena i Elizabeth? Tego nie zdradzę. Gorąco za to zachęcam do lektury, tej niepozornej, niezbyt grubej, ale głębokiej w swojej wymowie i pięknie, przepięknie napisanej opowieści.

1 komentarz:

  1. Ale mnie zaciekawiłaś ! Na szczęscie ksiazka stoi na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.