wtorek, 30 lipca 2024

Noc kłamstw - Izabela Janiszewska

 



Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5-/6

Kolejna przykuwająca i realna książka autorstwa Izabeli Janiszewskiej. Od pierwszego tomu słynnej, debiutanckiej trylogii (Wrzask, Histeria, Amok) jestem wierną fanką twórczości Izabeli Janiszewskiej. Noc kłamstw tylko potwierdza talent pisarki. Minus daję za niestety, ale przewidywalne zakończenie, które psuje całą magię książki.
Janiszewska umie pisać, chociaż Noc kłamstw jest odrobinę słabsza od najlepszych książek autorki.
Początek banalny, ot przeciętna rodzina, Anna i Mikołaj. Para wraz z dziećmi wiedzie dosyć uporządkowane i przewidywalne życie. Ona pisze niezłe książki dla dzieci, a on prowadzi kawiarnię, miejsce z dusza i atmosferą. Wszystko zmienia się jednak gdy brutalnie zamordowana zostaje opiekunka ich dzieci. Zbrodnia okropna, ale takich jest wiele. Nic nadzwyczajnego. Jednak nasuwa się pytanie, kto za tym stoi i dlaczego doszło do brutalnego zabójstwa.
Krok po kroku odkrywamy sekrety ofiary, ale i naszych bohaterów. Rozwiązanie zagadki kryje się hen w przeszłości. Sztuka jest oddzielenie prawdy od kłamstwa. Trudne, bardzo trudne, zważywszy, że tego ostatniego jest najwięcej.
Historia jest ciekawa, z typu tych, które mogą zdarzyć się każdemu z nas. Niejednoznaczne, często irytujące, postaci wzbudzają skrajne emocje, a tym samym dodają historii smaczku.
Naiwna żona Anna, mąż z miliardem tajemnic, sekrety, których tak naprawdę nikt nie chce poznać, zawiłe elementy z pozoru banalnego życia. Czego chcieć więcej? Autorce udało się napisać dobrą książkę. Nie ukrywam, iż jest ona trochę inna od poprzednich. Mniej w niej przeczołgania emocjonalnego czytelnika, mniej zaciśniętego z napięcia gardła, a więcej wnętrza bohaterów, poplątanych ludzkich losów i zagmatwanych dusz.
Warto przeczytać, ale należy pamiętać o inności Nocy kłamstw. Polecam.


 

sobota, 27 lipca 2024

Hotel Portofino - J.P. O'Connell

 




Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5/6
Hotel Portofino, bajeczna włoska riwiera w swoim najlepszym okresie, blichtr, cuda natury i architektury, bajeczne krajobrazy, niezwykli ludzie i prawdziwe dramaty.
Mamy okres międzywojenny, lata świetności włoskiej riwiery i okres powstania tytułowego miejsca. Po I wojnie światowej wielu mieszkańców zachodniej Europy, szczególnie Brytyjczyków, przeniosło się tam gdzie lepiej, cieplej, taniej.
Portofino jest od lat synonimem luksusu. W okresie opisywanym przez autora, miejsce to dopiero powstawało, było niewielką, nikomu nieznaną osadą.
Hotel Portofino to opowieść o tym wszystkim, a także o ludziach ich smutkach, radościach, rozczarowaniach, rozgoryczeniach, sposobach na życie w nowej rzeczywistości.
Niby treść banalna, niby to już znamy z innych książek, filmów. Jednak po raz kolejny zostało udowodnione, że liczy się nie tyle oryginalność treści, co jej zaserwowanie czytelnikowi.
Wspaniale czyta się tę książkę. Niby zwyczajne, letnie czytadło. A jednak nie, to zdecydowanie coś więcej. To takie Downton Abbey wymieszane ze sporą porcją cudownych, nietkniętych komercją Włoch, dekadenckiego blichtru lat 20. XX wieku i ludzi, przede wszystkim ludzi.
Postaci i dotyczących ich wątków, perypetii jest sporo. Początkowo przypominają one labirynt i przez kilkanaście stron może sprawiać pewną trudność rozeznanie się w historiach, intrygach, niuansach. Jednak bardzo szybko elementy łamigłówki i wzajemnych powiązań wskakują na swoje miejsce i czytelnik może w pełni cieszyć się wyjątkową lekturą.
Do tego wątek rozwoju włoskiego faszyzmu i wspaniałe postaci mocnych, silnych kobiet.
Każdy kolejny gość hotelu, jego prowadzący, skrywają przysłowiowe trupy w szafie, mniejsze i większe tajemnice, a często także prawdziwe tragedie. W Hotelu Portofino nie ma prawdy, nic nie jest tym, na co wygląda, ale też nie sposób się tam nudzić. Świetna, bardzo malownicza, plastyczna i inteligentna lektura. Polecam. Będziecie świetnie się bawić, a sama lektura zadziwi was, jakie to smakowite i niezapomniane.


piątek, 19 lipca 2024

Winda Schindlera - Darko Cvijetić

 


Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 6/6
Książki Oficyny Wydawniczej Noir sur Blanc kupuje w ciemno, nie czytam blurbów, nie czytam recenzji. Nigdy się nie zawiodłam. Zawsze jest to lektura na najwyższym poziomie, na bardzo długo, często na zawsze, pozostająca w pamięci.
Winda Schindlera jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem i jest książką, która zostanie ze mną na długie lata, o ile w ogóle kiedykolwiek uda mi się zapomnieć o treści.
Autor udowadnia, iż nie rozmiar, a treść mają znaczenie. Ta w sumie niezbyt obszerna książeczka, oszczędna w ilości kartek i w ilości słów, wali na oślep w czytelnika, zapiera dech w piersi i niesamowicie mocno przeczołguje pod względem emocjonalnym.
Lata 70. XX wieku, Bośnia, okres kiedy dla robotników i nauczycieli wybudowano wspaniały powód do dumy rządu socjalistycznego, nowoczesny wieżowiec, nazywany Czerwonym Wieżowcem. Liczył 13 pięter. Jednak ponieważ 13. to liczba pechowa, jedno z pięter zaaranżowano na galerię.
Wieżowiec i znajdująca się w nim winda przez lata były świadkami wielu zjawisk, emocji, przemian, sekretów mieszkańców. Mijają kolejne lata, wybucha wojna w Bośni. Był to koszmarny konflikt, który toczył się tuż obok nas, a o którym wiemy tak niewiele.
W wyniku działań wojennych, a w szczególności czystek etnicznych, zginęło do 110 tys. ludzi. Niektóre źródła podają, że ofiar było nawet 200 tys.
Winda we wspomnianym Czerwonym Wieżowcu, porównana została przez autora do słynnej Listy Schindlera. Może to dziwić, niektórych nawet bulwersować, ale ma to swoje uzasadnienie. Dźwig stał się świadkiem niezwykle tragicznych, dramatycznych wydarzeń. Niby zwyczajna winda. A jednak nie do końca. Bliscy dotąd ludzie, którzy spotykali się, świętowali razem uroczystości, szanowali odrębności religijne i kulturowe, stali się wrogami. Trwa życie przed, w trakcie, a za moment będzie po wojnie. Każde życie jest inne, jedno bardziej tragiczne od drugiego. A ci, którzy niedawno się lubili, przyjaźnili, często kochali, są wrogami, nie pomagają żeby sobie nie zaszkodzić, donoszą, zabijają. Czy będą potrafili razem żyć, gdy będzie już po wojnie?.
Jak dokładnie ma się zwyczajna winda do wyjątkowej Listy Schindlera? Tego dowiecie się z lektury tej niezwykłej i bardzo poruszającej książki. Na niewielu stronach, w bardzo oszczędnej formie autor zawarł tak wiele i tak bardzo poruszył czytelników. Na przykładzie mieszkańców wieżowca Cvijetić wyjątkowo opisuje tragizm w/w wojny, ofiary konfliktu, rany i tragedie, których nie da się zapomnieć, często też wybaczyć. Mnóstwo bólu, ogrom tragedii i jeszcze więcej emocji. Lektura z pewnością nie dla każdego, ale warto udać się na przejażdżkę windą i zatrzymując na kolejnych piętrach, wciskając kolejne przyciski poznać ludzkie losy. Polecam.
 


poniedziałek, 15 lipca 2024

Kamienne miasto - Mariolina Venezia

 



Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 5,5/6
Uwielbiam Włochy, kocham włoskie kryminały. W Wenecji króluje mój ukochany komisarz Brunetti, w Umbrii Don Matteo a na Sycylii komisarz Montalbano.
Tym razem nowa seria, to nowe miasto, bardzo ciekawe i wyjątkowa śledcza. Mariolina Venezia bohaterką swojego kryminału uczyniła Immę Tataranni, która jest zastępcą prokuratora w Materze. Matera to właśnie miejsce akcji nowej, ze wszech miar wyjątkowej, serii kryminałów.
Matera, to bez wątpienia jedno z najbardziej niezwykłe miasto Włoch.Całą Italia jest wyjątkowa. Każdym miejscem, każdym miastem, miasteczkiem można się bez końca zachwycać. Matera, w której byłam kilka miesięcy temu, całkowicie podbiła moje serce. Jest to kamienne miasto, miasto wykute w skale, położone tak, że dech zapiera. Zanim dotarłam do Matery wiele o tym miejscu czytałam, widziałam zdjęcia w sieci. Jednak rzeczywistość zaparła mi dech.
I w tak wyjątkowym miejscu rozgrywa się 1. tom serii Śledztw Immy Tataranni.
Nasza bohaterka to niewielka z postury, liczy ok 150 cm wzrostu, ale wielka duchem i charakterem zastępca prokuratora w Materze, matka, żona, kobieta z turbodoładowaniem, a do tego kochająca szpilki ponad wszystko i bardzo, bardzo inteligentna.
1. tom rozpoczyna się gdy przy bocznej, wiejskiej drodze zostają znalezione zwłoki. Pani prokurator rozpoczyna śledztwo i z przytupem, ostro wkracza do akcji.
Tym, co wysuwa się na plan pierwszy są bardzo szczegółowo i barwnie opisane stosunki międzyludzkie. Niewielka, południowa, bez mała klaustrofobiczna włoska społeczność, oj dzieje się, dzieje. Każdy ma skrywane tajemnice, wielu ma trupa w szafie, a wzajemne powiązania, zależności są bardzo skomplikowane. To wszystko w klimacie południowych Włoch.
Do tego wspaniałe opisy regiony Baylikata, w którym znajduje się Matera. Dla miłośników Włoch to miód na serce. Bazylikata, podobnie, jak Matera, jest pełnoprawnym, głównym bohaterem książki. Zbrodnia i prowadzone zręcznie śledztwo są tylko pretekstem do pokazania tych miejsc, samych mieszkańców, klimatu.
Styl pisarski autorki jest specyficzny, nie każdemu musi przypaść do gustu. Ja jestem zachwycona. Wspaniała Bazylikata i pióro Marioliny Venezii, mieszanka wybuchowa, świetna, inteligentna lektura. Polecam świetną analizę włoskiego społeczeństwa, inteligentny kryminał i wspaniałą podróż do południowych Włoch.

piątek, 12 lipca 2024

Oddaję ci swoje serce - Wendy Holden


Wydawnictwo Sonia Draga
Być może rzuca się w oczy fakt, iż nie oceniłam Oddaję ci swoje serce. Powodem jest fakt, iż sama nie wiem, jaką dać ocenę. Mam co do tej książki mieszane uczucia.
Nie ulega wątpliwości, iż to bardzo emocjonalnie napisana opowieść, poruszająca, działająca na wyobraźnię, grająca na uczuciach.
Losy głównych bohaterów bardzo poruszają. Bez wątpienia czytelnik niecierpliwie przewraca kolejne kartki książki. Pod względem gry na emocjach Holden spisała się na medal.
Jest to oparta na faktach historia dwóch rodzin na tle okupacji niemieckiej, okrucieństw II wojny światowej i wszystkiego, co z tym związane.
Zofia i Artur Pieńkowiczowie po wybuchu II wojny światowej osiedlają się w Warszawie. Uznają, iż w mieście będzie bezpieczniej. Oboje działają też w podziemiu. Patrząc obiektywnie, zrobili bardzo dużo dobrego. Jakby tego było mało, pewnego dnia ukrywają Elle Złotnik, nastoletnią Żydówkę. Jak wiemy, za to groziła śmierć dla całej rodziny. Pieńczykowie zrobili coś, na co zdobywało się niewielu. Tych, którzy nie pomagali nie można ganić, potępiać. Nikt nie wie, jak zachowałby się w konkretnej sytuacji. Należy za to przypominać o tych, którzy pomagali narażając swoje życie. O takich ludziach pisze w swojej książce Wendy Holden.
Autorka podjęła się trudnego zadania opisania losów dwóch rodzin, polskiej i żydowskiej. Bazowała przy tym na źródłach historycznych, wspomnieniach, archiwach, zapiskach rodzin. Niby wszystko ok, ale...
Jest jednak jedno ale...dla mnie ta książka, mimo trudnego tematu, jest jednak tylko czytadłem. A tak nie powinno być. Mimo okrucieństwa i tragizmu opisywanych wydarzeń, niektóre fakty jawią się niczym z Czterech pancernych i psa lub Stawki większej niż życie. Są one nieomal przygodowe, lekkie, dla mnie zbyt lekkie. Pod tym względem chyba coś nie zagrało autorce.Dla mnie po prostu brak szacunku dla opisywanych zdarzeń i ofiar. Ostatnio jest moda na obozowe, czy wojenne książki, beletrystykę. Owszem, o okropieństwach II wojny światowej nigdy nie należy zapominać, warto przypominać, warto wydawać książki. Należy jednak pamiętać o powadze, tragiźmie tematyki i szacunku dla ofiar i bohaterów. Tutaj tego zabrakło. Szkoda. Szkoda, iż pisarka poszła na łatwiznę.Mimo tego zachęcam do lektury i wyrobienia sobie własnego zdania.


wtorek, 9 lipca 2024

Im głębiej sięgniesz - Tove Alsterdal

 


Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
Rodzinne tajemnice, mroczny, skandynawski klimat, tajemnicze szczątki i ich historia i spora porcja tak charakterystycznych dla skandynawskiego kryminału społecznych wtrętów.
Tove Alsterdal udało się napisać mocną, zagadkową, na wskroś skandynawską i niezwykle wciągającą książkę, w której teraźniejszość miesza się z przeszłością, wojna z pokojem i dobrobytem, rodzina patologiczna zderza z społecznym wyobraźeniem, a lękom i nieprzepracowanym traumom nie ma końca. Do tego spora porcja porządnych zbrodni. Im głębiej sięgniesz to klasyczny, skandynawski, doskonale napisany kryminał, który szczerze polecam.
Teoretycznie wszystko zaczyna się, gdy w rzece Angerman zostają znalezione szczątki mężczyzny. Zwłoki są wiekowe, zbrodni dokonano na tyle dawno, że uległa ona przedawnieniu. Jednak rozpoczyna się śledztwo, które obnaża szokującą, odkrywaną krok po kroku prawdę.
Szybko okaże się, że nic nie jest tym, na co z pozoru wygląda, małe i senne z pozoru miasteczko nie jest sielską osadą, a cała sprawa zaczęła się przed wieloma dekadami.
Gwarantuję, iż będziecie zaskoczeni na równi z naszymi bohaterami.
Z całości przebija niezwykły mrok. Mroczny charakter, mroczną duszę mają zarówno bohaterowie książki, jak i otoczenie. Każdy z bohaterów skrywa jakąś traumę, jakieś duchy z przeszłości, jakieś plamy na duszy. Otoczenie także jest mroczne.
Alsterdal napisała dobrą, mocną, klimatyczną i ciekawą książkę. Jak to bywa w skandynawskiej literaturze sporo tu zagłębiania się w ludzką psychikę, badanie zarówno relacji małżeńskich, jak i zachowań mieszkańców niewielkiego sudeckiego miasteczka oraz odkrywania tajemnic sprzed lat. Trzeba przyznać, iż przeszłość autorka doskonale wymieszała z terażniejszością.Dodatkowo autorka zaserwowała nam także sporo elementów zaskoczenia, nagłych zwrotów akcji.Polecam i zupełnie mnie nie dziwi fakt, iż Im głębiej sięgniesz, to najlepszy szwedzki kryminał roku i najlepsza powieść w krajach nordyckich. Warto przeczytać.

piątek, 5 lipca 2024

Złowrogie morze - Adrian Goldsworthy

 


Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 5,5/6
Doskonała, świetnie napisana, z dbałością o szczegóły, książka.
Jest to kontynuacja tomu 1, Vindolanda, ale każdą książkę można też czytać niezależnie od siebie. Tym razem akcja toczy się 100 r.
Vindolanda, która przewija nam się w obu tomach, to bardzo ważna baza wojskowa, baza graniczna, która leży w Brytanii, na najdalszych północnych kresach imperium rzymskiego.Za mniej więcej 20 lat cesarz Hadrian zbuduje słynny Mur. Był to wał obrony, który miał być zapora przed wojowniczymi plemionami, miał chronić Imperium Rzymskie, miał dzielić Rzymian od najeżdźczych plemion.
Tym razem główny bohater, centurion Tytus Flawiusz Feroks, który do Vindolandii został zesłany za karę, sporo czasu musi spędzić poza Vindolandą, a dokładnie np. w antycznej Hibernii, czyli dzisiejszej Irlandii oraz Kumbrii, czyli obecnie połnocno-zachodnim hrabstwie Anglii. Dzieje się dzieje. Zagrożeniem dla Imperium są także tajemniczy morscy ludzie nocy. A to dopiero początek. Ten tom jest jeszcze bardziej dynamiczny niż poprzedni.
Postaci autentyczne, historyczne, które znamy z zapisków rzymskich odkrytych na tabliczkach w Vindolandzie, autor, światowej klasy historyk, zręcznie wplótł w w częściowo autentyczne a częściowo fikcyjne zdarzenie.
Adrian Goldsworthy specjalizuje się w historii antycznego Rzymu, zgłębił tysiące najróżniejszych dokumentów i artefaktów, reliktów kultury materialnej. Wszystko to po to żeby książkę napisać, jak najrzetelniej, z dbałością o każdy historyczny detal. Sprawa była o tyle prosta (mimo upływu prawie 2 tysięcy lat), że Vindolanda znajdowała się na podmokłym, grząskim, nieomal bagiennym terenie. Wiele wieków póżniej, po zniszczeniu osady, taki teren pozwolił na doskonałe zachowanie i zakonserwowanie najróżniejszych przedmiotów z okresu rzymskiego. Znaleziono m.in. ponad kilka tysiąca butów, ceramikę, broń, przedmioty codziennego użytku i mnóstwo tabliczek do pisania z zapiskami dot. dnia codziennego w bazie. Dla archeologów i historyków to nieoceniony materiał.
Dodatkowym źródłem są dzieła antycznych historyków. Warto tu wspomnieć chociażby o Tacycie i jego buncie Uzypetów. Powołań na dzieła antycznych pisarzy, historyków jest sporo.
Całość dała porywający efekt. Książkę, podobnie, jak tom 1., czyta się doskonale.
Obie części serii to przede wszystkim solidna porcja doskonale zaserwowanej wiedzy historycznej i wyjątkowa przygoda. Polecam. i niecierpliwie czekam na tom 3.