poniedziałek, 27 grudnia 2021

Zwierzę - Lisa Taddeo

 


Wydawnictwo Agora, Moja ocena 6/6
Kolejna doskonała książka Lisy Taddeo, którą miałam okazję przeczytać. Jest to także jej debiut literacki. Bardzo udany debiut.
To poruszająca, wyjątkowa, ale z pewnością nie dla każdego lektura.
Bohaterką ponownie jest kobieta, wyjątkowa, unikalna, taka którą trudno zaszufladkować, jednoznacznie ocenić, ale i którą niezmiernie trudno zrozumieć. W zasadzie nie wiem, czy choć w części da się ją zrozumieć.
Trzy kobiety, wcześniej czytana przeze mnie książka Taddeo (klik)
były trudne skomplikowane. Jednak Zwierzę jest jeszcze trudniejsze i jeszcze bardziej przeczołgujące czytelnika. Taddeo, dwukrotna laureatka Pushcart Prize za zbiór opowiadań 42, ponownie stworzyła książkę...hmmm jak ją określić, jakiego słowa użyć... chyba monumentalną będzie najwłaściwszym i imponującą oraz bardzo, ale to bardzo angażującą wszystkie zmysły czytelnika.
Zwierzę to trudna, mozolna, wspaniała, ale niejednoznaczna powieść. Niejednoznaczna pod każdym względem. Nie da się zaklasyfikować bohaterki, zrozumieć jej poczynań. Nie da się jednakowo zrozumieć całej powieści.
Każdy czytelnik zrozumie Zwierzę inaczej i co innego z tej lektury wyniesie. Jednych, jak mnie książka zachwyci, innych wręcz przeciwnie. Ostra, skrajna treść i podejrzewam, że identyczne będą opinie o niej.
Dodatkowo spora porcja feminizmu, która wg. części czytelników tworzy ze Zwierzęcia manifest kobiecy. Czy tak jest rzeczywiście? Jedni się z tym zgodzą, drudzy wręcz przeciwnie. Dla każdego feminizm, kobiecość to coś innego.
Zwierzę to niejednoznaczność, trud, wiele pracy postawionej przed czytelnikiem, ale i ogrom seksu, brudu, przemocy. Trudna, momentami nawet odrzucającą literatura, o której w zasadzie nie da się nic o treści napisać poza tym, że to opowieść o poszukiwaniu siebie i walce o swoje miejsce na ziemi.Mówi wam to coś? Założę się, że nic. Do tego spora porcja bólu, fizycznego i psychicznego i ogrom przemocy seksualnej.
W niektórych osobach bohaterka wzbudzi sympatię, żal, współczucie. Mnie nie było jej zal nawet przez moment. Nie potrafiłam jej zrozumieć, współczuć jej. Trudno, taka postać. Żle się czuję z tym brakiem współczucia. Jedność płci nakazuje mi wręcz solidaryzowanie się z Joan, kibicowanie jej, współczucie. Niestety, ale nie potrafię.
Nie brzmi to ciekawie, ale wierzcie mi, warto zmierzyć się z tą książką jeżeli szukacie czego niebanalnego, doskonale nakreślonego, ambitnego.
Poza tym bardzo chaotyczny miks retrospekcji z wydarzeniami terażniejszymi pomieszany z krzykiem rozpaczy bohaterki, Joan, której najbardziej przeszkadza życie. Tak, życie, które ją uwiera, doskwiera jej, wręcz sprawia jej fizyczny ból. Co z tego wyniknie i dlaczego tak się dzieje? Tego nie zdradzę. Zachęcam za to do lektury. Warto.

 

1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.