piątek, 25 lipca 2025

Śmierć i belgijska czekolada - Marta Moeglich

 



Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5/6
Śmierć i belgijska czekolada to smakowicie napisana powieść kryminalna, która łączy w sobie inteligentny humor, pełnokrwiste postaci i niebanalną intrygę. Ta intryga osadzona jest w nietypowym, lecz niezwykle klimatycznym tle belgijskiej codzienności. Marta Moeglich pisze z rozmachem, oferując czytelnikom historię, która z jednej strony bawi, z drugiej intryguje, a z trzeciej – pozwala głębiej zajrzeć w emocjonalne zakamarki ludzkich wyborów. 
Główna bohaterka, Marta, to postać nietuzinkowa i od razu budząca sympatię. Z pozoru zwyczajna kobieta jakich wiele. Marta to żona, emigrantka, próbująca poskładać życie w nowym kraju. Miliony takich są rozsiane po całym świecie. Nasza bohaterka okazuje się osobą z ogromnym hartem ducha i bystrym umysłem. Jej plan na nowe życie w Antwerpii zostaje brutalnie zakłócony, gdy na jej drodze staje… trup. Dosłownie. A to dopiero początek tej niezwykłej historii.
Akcja nabiera tempa, ale (co zaskakujące) autorka nie gna z nią na złamanie karku. Moeglich ciekawie balansuje pomiędzy wartką fabułą, a chwilami refleksji i niezwykle celnych obserwacji obyczajowych. Śledztwo, w które Marta zostaje wciągnięta, prowadzi przez miejsca i sytuacje pełne nieoczywistości – od szemranych interesów na budowie, przez hermetyczne żydowskie dzielnice, po prywatne tajemnice, które bardziej cuchną niż belgijskie kanały. 
Wielką siłą tej książki są postacie drugoplanowe – a w szczególności duet: zdystansowana sąsiadka i przebojowa szwagierka. To nie tylko barwne tło dla głównej bohaterki, ale także świetnie nakreślone postaci, które wnoszą do książki zarówno humor, jak i głębię relacji. Ich interakcje z Martą nie są jedynie dodatkiem do fabuły – są jej esencją. Zarówno Marta, jak i wspomnaine bohaterki, budują klimat i ukazują, że kobieca solidarność, choć czasem trudna, bywa potężną siłą napędową. 
Marta jako bohaterka przechodzi wyraźną przemianę – szybko staje się kimś, kto bierze sprawy w swoje ręce, nie bojąc się grzebać w brudach (zarówno dosłownych, jak i emocjonalnych). To przemiana, która jest wiarygodna, a jednocześnie nie pozbawiona autoironii i życiowego dystansu. 
Moeglich nie traktuje miejsca akcji jako pustej dekoracji. Jej Antwerpia żyje, oddycha, szumi, pachnie… czekoladą i nie tylko. Skrywane zakamarki, lokalne zwyczaje, społeczne podziały – wszystko to tworzy mozaikę, która nadaje historii autentyczności. To również książka o emigracji – nie w patetycznym, cierpiętniczym tonie, ale jako o zderzeniu kultur, oczekiwań i prozy życia. Śledzimy nowe życie poczynając od problemów adaptacyjnych, przez różnice kulturowe, aż po absurdalności urzędowej biurokracji. Jestem pewna, iż wiele czytelniczek znajdzie w tej historii odbicie swojego życia.
Choć Śmierć i belgijska czekolada nie jest klasycznym kryminałem, to zagadka kryminalna została skonstruowana bardzo solidnie. Intryga rozwija się stopniowo, z kilkoma zwrotami akcji, które rzeczywiście zaskakują, a finał jest satysfakcjonujący i dobrze przemyślany. To nie tylko pytanie kto?, ale przede wszystkim – dlaczego?. Odpowiedź okazuje się znacznie bardziej skomplikowana niż się wydaje. Polecam. Śmierć i belgijska czekolada to niebanalna mieszanka kryminału, komedii obyczajowej i opowieści o kobiecej sile. Marta Moeglich serwuje czytelnikom historię pełną emocji, ale też humoru i autoironii. To książka, którą pochłania się z przyjemnością, ale która też na długo zostaje w pamięci. Dzieje się tak dzięki wyrazistym bohaterom, atmosferze codzienności na emigracji i przesłaniu, że czasem w chaosie odnajdujemy największą siłę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.