Strony

poniedziałek, 30 listopada 2015

Krach - Andrew Gross

Wydawnictwo Harper Colins, Moja ocena 4,5/6
Andrew Gross to niezwykle zręczny autor, który swoje pisarskie rzemiosło doskonalił tworząc poczytne thrillery do spółki z Jamesem Pattersonem. 
Wcześniej (recenzja tutaj-klik) czytałam Pod powierzchnią, jedną z  napisanych samodzielnie przez Grossa książek. Bardzo przypadła mi do gustu, w związku z tym chętnie sięgnęłam po Krach.
Akcja rozpoczyna się mocno, niezwykle mocno, od brutalnego mordu na czteroosobowej rodzinie Glassmannów.  Zgodnie ze starym (ale jakże aktualnym) powiedzeniem A. Hitckocka, dalej jest jeszcze groźniej, wciągająco i tajemniczo. W trakcie lektury Krachu miałam wrażenie jazdy na górskiej kolejce z tym, że częściej czułam się, jakbym zjeżdżała z góry. 
Po pierwszym morderstwie szybko następuje drugie, popełnione w łudząco podobny sposób, ofiarami znowu są ludzie niezwykle zamożni, szczęśliwa rodzina. Kto i dlaczego zabija w tak okrutny sposób ludzi, którzy w sumie nie wadzą nikomu... Czy te morderstwa mają jakikolwiek związek z wahaniami na giełdzie, z szaleństwem finansowych wskaźników? Co kryje się za krachami rozsianymi po całym globie?
A to dopiero początek. 
Ogromnym plusem książki są krótkie (2-3 stronicowe) rozdziały, niesamowite tempo akcji i intryga, która choć momentami do przewidzenia, to jednak doskonale sprawdza się i już po przeczytaniu pierwszych kilku stron książki nie mogłam się od niej oderwać, tak jak w przypadku większości książek pisanych przez Jamesa Pattersona. Tym samym w twórczości Grossa widać ogromny wpływ bardziej doświadczonego kolegi po fachu.
Grossowi udało się niezwykle zręcznie połączyć niezły kryminał (może z odrobinę naciąganym śledztwem, ale czyta się doskonale) z ciekawym wątkiem gospodarczo-finansowym. Wiem, może brzmi to odrobinę mało zachęcająco, ale tematyka jaka Gross porusza jest tak przedstawiona, iż lektura nie stanowi problemu nawet dla największych ekonomicznych laików. Poza tym jest to tematyka niezwykle aktualna w naszym świecie. 
Tak, jak wcześniej napisałam, w książce wyraźnie widać wpływy stylu pisarskiego Jamesa Pattersona. Z jednej strony to dobrze, a  z drugiej źle. Żle dla tych, którzy po twórczości Grossa oczekują świeżości, czegoś nowego. Dobrze dla tych, którzy lubią książki autorstwa Pattersona.Ja należę do obu tych grup. Lubię książki Pattersona. Wiem, to momentami sztamp[owe czytadła, ale z typu tych, które pochłania się w mgnieniu oka, które zapewniają kilka godzin świetnej rozrywki. A o to w czytaniu także chodzi. 
Co prawda po Krachu oczekiwałam także czegoś nowego, jakiegoś ożywczego powiewu, którego niestety nie znalazłam. Jednak mimo tej drobnej wady, czas spędzony na lekturze książki uważam za udany.
Jeżeli szukacie dobrej, zapewniającej kilka godzin wytchnienia lektury, Krach jest idealna pozycją.  

Za książkę dziękuję Księgarni Internetowej i stacjonarnej Platon24 (klik) 

Fragment książki do przeczytania i ebook do kupienia (tutaj-klik) 

niedziela, 29 listopada 2015

Twarz z lustra

Wydawnictwo MG, Moja ocena 4,5/6
Twarz z lustra, to całkiem zręczny miks, czyli książka łącząca elementy powieści obyczajowej, psychologicznej z odrobiną sagi, kryminału, a momentami nawet thrillera i pasjonującej książki historycznej. 
Autorka niezwykle ciekawie przedstawia historię Łucji, znanej neurochirurg, kobiety po wielu przejściach, ze sporym bagażem życiowych doświadczeń, przez zupełny przypadek, być może za sprawą chichotu losu, rozpoczyna trudną (przede wszystkim pod względem emocjonalnym) podróż w czasie, podróż do swoich korzeni. To co udało jej się odkryć, wielokrotnie zarówno mnie, jak i Łucję wprawiło w spore zdziwienie.
Los stawia Łucję, kobietę, której nigdy nie interesowała przyszłość rodziny, przed trudnym wyborami. Ale ten sam los obdarowuje Łucję niezwykłym prezentem w postaci wiedzy o przeszłości, o niej samej.
Autorka niezwykle zręcznie łączy wątki współczesne z tymi sprzed kilku i kilkudziesięciu lat. Wyszła z tego bardzo dobra książką, od lektury której (mimo przyznaję początkowego braku zapału) po przeczytaniu kilkudziesięciu stron, wprost nie mogłam się oderwać.
Ogromnym atutem historii, tym co najbardziej mnie uwiodło, są retrospekcje przedstawiające historię wojennej i wcześniejszej Warszawy, historię ówczesnej Pragi, dzieje konkretnych miejsc, tajemnicę bazaru i pewnej kamienicy. 
Zachęcam do lektury tej niezwykłej książki, do podróży z Łucją po przedwojennej i odrobinę póżniejszej warszawskiej Pradze, do podróży w głąb życia Łucji, a także do chwili zastanowienia się na dziejami własnej rodziny i tego, jak dziwnie niejednokrotnie plecie się życie.

Jądro ciemności - Joseph Conrad

Wydawnictwo MG, Ocena 6/6
Recenzja mojego męża.

Jospeh Conrad (autor z polskimi korzeniami) należy do najbardziej przeze mnie lubianych i cenionych mistrzów pióra.
Jądro ciemności, to najsłynniejsze i najbardziej wymagające dzieło Conrada. Książkę miałem okazję już czytać, ale gdy w moje ręce trafiło najnowsze wydanie Oficyny MG, nie mogłem się oprzeć i ponownie zagłębiłem się w tej z pozoru niezbyt grubej książce.
Piszę..pozornie niezbyt grubej.. bo chociaż książka liczy zaledwie 150 stron, to po raz kolejny jej treść udowadnia, iż nie ilość, a jakość jest istotna. W związku z tym niech nikogo (kto Jądra ciemności jeszcze nie zna) nie zwiodą niepozorne rozmiary tej fenomenalnej, niesamowicie ważnej książki. Conrad stworzył kawał genialnej i niezwykle wymagającej prozy, która zmusza nie tylko do powolnego jej poznawania, ale także do delektowania się nią i uruchomienia szarych komórek w celu przemyślenia wielu zagadnień nasuwających się w trakcie lektury.
Jest to książka ciężka pod względem zagadnień w niej poruszanych, panujących na kolejnych kartach atmosfery, pełna prawdy, ale nie takiej oczywistej, iskrząca się w wielu momentach ironicznym, niezwykle inteligentnym poczuciem humoru.
Książka o tematyce niezwykle ważnej, ponadczasowej, która mimo upływu czasu da się spokojnie dopasować także do naszych realiów.
Poza tym Conrad zastosował rzadko spotykaną narrację- mamy bowiem dwóch narratorów, z których każdy snuje opowieść w pierwszej osobie. Co istotne, treść Jądra ciemności jest taka, że każdy z czytelników może ją odebrać zupełnie inaczej.
No i jak to u Conrada, genialni bohaterowie. Każda z postaci jest istotą rozdartą, na krawędzi, każdy musi zdecydować co dobre, a co złe, a nic nie jest oczywiste. Doskonale ukazane jest także to, jakim próbom moralnym jest zdolny poddać się człowiek, do czego jest się w stanie posunąć w ekstremalnych warunkach.
Tym co u Conrada zasługuje zawsze na najwyższe uznanie, to właśnie kreacje bohaterów i ich wewnętrzna walka z losem i samym sobą. Fabuła, perypetie postaci są zaledwie tłem do ukazania czegoś zdecydowanie ważniejszego. Problematyka psychologiczno-moralno-egzystencjalna jest jak zawsze u Conrada najważniejsza i genialnie zaprezentowana.
Zachęcam do lektury, do podczytywania we fragmentach, do rozmyślań. Wiem, nie jest to lektura dla każdego, ale bez wątpienia warto się z nią zmierzyć.

sobota, 28 listopada 2015

Światło, którego nie widać

Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 5,5/6
Po ochach i achach wszelakich, adnotacji, iż książka zdobyła Nagrodę Pulitzera, przyznam się, iż spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego. Książka jest świetna, doskonale, po mistrzowsku napisana, jednak po takiej reklamie oczekiwałam jakiegoś wielkiego bum. Tego nie było, ale lektura była wielką przyjemnością. 
Autor opowiada 10 lat historii dwojga niezwykłych bohaterów - niewidomej Marie-Laure, która mieszka wraz z ojcem w Paryżu oraz żyjącego ok. 500 km dalej Wernera Pfenniga, sieroty z domu dziecka, którego przeznaczenie zmienia się przez zupełny przypadek. 
Losy młodych ludzi poznajemy w 1934 roku i śledzimy je naprzemiennie przez kolejną dekadę. Oboje ciężko doświadczeni przez życie usiłują realizować swoje pasje, a w obliczu wojennej zawieruchy - przetrwać. 
Kiedy hitlerowcy wkraczają do Paryża, dwunastoletnia Marie-Laure i  jej ojciec uciekają do miasteczka Saint-Malo w Bretanii.
Z kolei Werner Pfennig służy w elitarnym oddziale żołnierzy, który zajmuje się namierzaniem wrogich transmisji radiowych. 
Wydawałoby się, że tych dwoje, będących (wg. historii i polityków) śmiertelnymi wrogami, nic nie łączy, a wszystko dzieli. Jednak pewnego dnia, kolejny życiowy przypadek sprawia, iż wszystko zmienia się w jednej chwili. 
Nic więcej nie napiszę. Zachęcam za to do lektury. Koniecznie musicie książkę przeczytać. Jestem przekonana, iż już lektura pierwszych rozdziałów pochłonie was tak, jak mnie. 
Doerr stworzył niezwykłą powieść, która w żadnym stopniu (nawet najmniejszym) nie jest kolejną powieścią wojenną z wątkiem dramatycznym czy też romantycznym w tle. Owszem, w treści przewija się cała masa różnorodnych uczuć, pokazywane są ludzkie losy, ale to tylko pretekst, tło służące ukazaniu czegoś znacznie większego, ważniejszego. 
Mistrzowsko oddane realia zarówno historyczne, jak i miejsca i czasu, krótkie (niczym migawki filmowe) rozdziały, podkręcane niezwykle umiejętnie napięcie, mistrzowsko łączone wątki i ciekawość co będzie dalej. 
To wszystko w połączeniu ze wspaniałym językiem, jakiego używa pisarz oraz niezwykłą, ponadczasową fabułą, sprawiają, iż od lektury trudno się oderwać, a książkę (liczącą ponad 600 stron) pochłania się błyskawicznie. Finał niby łatwy do przewidzenia, momentami banalny (nawet zbyt banalny, jak na taką książkę), ale za to jak napisany.
Gorąco zachęcam do lektury. 


piątek, 27 listopada 2015

Bezcenne. Naziści opętani sztuką

Wydawnictwo Albatros, Ocena 4,5/6
Recenzja mojego męża.
W 1933 roku Adolf Hitler został kanclerzem Niemiec. Wprowadził nowe porządki, konstruował nowy świat. W tym świecie sztuka wysunęła się na jedno z pierwszych miejsc, była bardzo modna, pożądana, a w pewnym momencie stała się też narzędziem hitlerowskiej propagandy. W październiku 1933 roku, bez mała od razu po objęciu władzy, Hitler rozpoczął z wielkim rozmachem budowę Haus der Deutschen Kunst (Domu Sztuki Niemieckiej) w Monachium. Po ukończeniu budowy owej swoistej hitlerowskiej "świątyni sztuki" niezbędnymi stało się znalezienie i umieszczenie w  niej odpowiednich eksponatów. Wydano bardzo restrykcyjne dyrektywy, co może być eksponatem, a co powinno ulec zniszczeniu. Przy czym jasnym jest, iż dyrektywy te opracował Hitler i nie miały one żadnych logicznych wskazań. Ot zależne były od chorego umysłu przywódcy Niemiec, a doprowadziły do zniszczenia wielu wartościowych dzieł sztuki i jej twórców, których w majestacie faszystowskiego prawa mordowano. W pierwszym etapie gromadzono eksponaty z terenu Niemiec. Bardzo szybko jednak, wraz z hitlerowską ekspansją, rozpoczęto grabież na niewyobrażalną wprost skalę. 
Anders Rydell w fascynujący sposób opowiada o owym gromadzeniu zbiorów, czyli regularnym łupieniu muzeów i prywatnych europejskich kolekcji. Niemcy przekonani o wielkości Trzeciej Rzeszy, o jej wiekuistym panowaniu, uważali, iż miejscem dla istotnych zbiorów (zgodnych z ich wytycznymi) jest tylko Dom Sztuki Niemieckiej. 
Szwedzki pisarz w ciekawy sposób opowiada o niemieckich grabieżach, o opętaniu hitlerowskich dygnitarzy sztuką, dążeniu do zgromadzenia wszystkich skarbów w jednym miejscu. Ale nie tylko o tym traktuje ta książka.  To także historia samych zbiorów, eksponatów  z konkretnych kolekcji, które to dzieła do dziś dnia znajdowane są w najbardziej nieoczekiwanych miejscach oraz fascynująca historia właścicieli dążących w okresie powojennym (często do dziś) do odzyskania swojej własności.  
Autor opowiada o kradzieżach na terenie całej Europy, w tym także bardzo dużo miejsca poświęca tym, które miały miejsce w Polsce. Co istotne, nie skupia się tylko na samej grabieży, a snuje opowieść daleko wykraczającą poza to wydarzenie. Sporo miejsca poświęca tłu historycznemu i wydarzeniom, które doprowadziły do złupienia konkretnych dzieł sztuki.
Niemcy w latach 1933-45 zgromadzili ogromne zbiory liczące ponad milion dzieł sztuki. Los ponad 100 tysięcy z nich do dziś jest nieznany.  
Bezcenne... oprócz ciekawie opowiedzianej historii pełne są ciekawostek, informacji, które sprawiają, iż czas spędzony na lekturze będzie czasem fascynującej przygody także dla umiarkowanych zwolenników historii. Któż z nas nie kocha odkrywania skarbów i tajemnic?!


środa, 25 listopada 2015

Trzydziesta pierwsza - Katarzyna Puzyńska

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Moja ocena 5/6
Trzydziesta pierwsza, to 3. tom świetnej sagi kryminalnej o policjantach z Lipowa. Książki te łączą w sobie elementy klasycznego kryminału i powieści obyczajowej z rozbudowanym wątkiem psychologicznym. Serię o Lipowie pokochałam od 1. tomu.  
Biorąc do ręki Trzydziestą pierwszą z jednej strony (znając wcześniejsze tomy serii) wiedziałam, iż będzie to bardzo dobra lektura, ale z drugiej strony obawiałam się czy i tym razem autorka poradzi sobie z zadaniem. 
Jednak (mimo moich lekkich obaw) Katarzyna Puzyńska po raz kolejny po mistrzowsku wywiązała się z zadania. Książkę czyta się świetnie.
Nie ma sensu streszczanie książki. Napiszę tylko, że ponownie mamy do czynienia z genialnie skonstruowanym kryminałem, którego akcja rozgrywa się w niewielkim miasteczku w latach 80. XX wieku. Atmosfera takiego miejsca w owym czasie była delikatnie to ujmując..klaustrofobiczna, duszna. Jeżeli dodamy do tego zbrodnię, próbę dojścia do prawdy, tajemnice skrywane przez mieszkańców, mamy świetną lekturę z doskonałym materiałem poglądowym w zakresie zjawisk psychologiczno-socjologicznych.

Z lekturą tego tomu, tak mimowolnie, idealnie wpasowałam się w okres przedświąteczny. Bowiem w Lipowie (miejscu, gdzie rozgrywa się akcja kolejnych tomów serii) także zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, jest cudowny klimat, wszystko pachnie sosnowym igliwiem, a w kościele śpiewa się kolędy. Obrazek niczym z najcudowniejszych marzeń. 
Jednak w tej przysłowiowej beczce miodu jest także łyżka dziegciu. Do wsi za kilka dni ma wrócić po 15-letnim pobycie w wiezieniu, zwyrodniały morderca, który był m.in. sprawcą tragicznego w skutkach pożaru. Wszyscy mieszkańcy czekają w niepokoju. 
To na co podświadomie czekała cała wieś, niesamowicie tragiczne wydarzenie, jakby deja vu, ma miejsce dzień przed Wigilią. A to dopiero początek. We wsi pojawia się bowiem także wiele innych zagrożeń, jak chociażby sekta.
Trzydziesta pierwsza, to doskonale skonstruowana, przemyślana i genialnie prowadzona powieść psychologiczno-społeczna i kryminał w jednym. Autorce niezwykle zręcznie udało się połączyć dwa tragiczne wydarzenia z przeszłości z frapującą i umiejętnie podkręcaną akcją rozgrywającą się we współczesnym Lipowie. 
Poza tym Puzyńska w mistrzowski sposób wprowadza sporo wątków, podsuwa czytelnikowi liczne, jak się okazuje błędne tropy i generalnie przez całą książkę nie daje czytelnikowi ani chwili oddechu, zmusza do ciągłej lektury i do wysilania szarych komórek. 
Trzydziesta pierwsza (podobnie, jak inne tomy serii) to świetna lektura, którą szczerze polecam zarówno wielbicielom kryminałów, jak i miłośnikom świetnie skonstruowanych powieści z ciekawym wątkiem obyczajowym i socjologicznym.  


wtorek, 24 listopada 2015

Wyśnij i mnie - Jamie Ford

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 5/6
Akcja rozgrywa się w USA, w Seattle w okresie wielkiego kryzysu.  
William Eng, urodzony w Stanach Zjednoczonych chłopiec o chińskim pochodzeniu, ostatnie pięć długich lat przeżył w sierocińcu pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Seattle. Nie jest to miłe miejsce, ale jedyne, jakie William zna i ma. 

Tylko raz w roku wszyscy chłopcy z sierocińca mają kilka godzin przyjemności, jadą z opiekunką do centrum i miło spędzają czas. To tzw. urodziny, wszyscy chłopcy obchodzą je w jednym dniu. W trakcie kolejnych urodzin wydarza się coś, co umacnia Williama w pewności, iż jego matka żyje, jest na wyciągnięcie ręki i jest nią znana gwiazda filmowa Willow. Chłopiec ucieka z sierocińca, żeby ją odnaleźć, żeby już zawsze byli razem. Jednak, jak się szybko okaże, nic nie jest tak prostym, jak to się nastoletniemu chłopcu wydaje - ani ucieczka, ani spotkanie z potencjalna matką. A to co najtrudniejsze jeszcze przed Williamem. 
Wyśnij i mnie to bardzo dobra, mądra i poruszająca  historia dwojga wrażliwych ludzi, którzy szukają miłości, nadziei i przebaczenia.
Jamie Ford po raz kolejny napisał niezwykłą powieść.  Pod pozorem opowieści o dwojgu zagubionych ludziach, prezentuje czytelnikom coś znacznie głębszego, historię, która chwyta za serce i zmusza do wielu przemyśleń.
Jest to opowieść, w którą z początku trudno się wczytać, ale warto jej dać szansę. To mądra, ponadczasowa historia o ludziach zagubionych tak bardzo, jak tylko jest to możliwe. 
To historia trudnych ludzkich losów i tego, że nigdy nie warto się poddawać, że nie warto iść na kompromisy, że zawsze trzeba mieć nadzieję, bo może szczęście jest tuż za rogiem.  
Losy Willow i Williama poruszają i to bardzo. Ukazanie ich w kontekście biedy, nędzy, trudów chińskich emigrantów i Wielkiego Kryzysu sprawiło, iż od lektury trudno było mi się oderwać, a w jej trakcie uroniłam kilka łez. 
Zachwycają także liczne opisy chińskich obyczajów, strojów, życia codziennego imigrantów na początku XX wieku. 
Dodatkowym plusem jest bardzo bogate tło historyczne. Jednak przeciwnicy historii, spokojnie, bez obaw. Jamie Ford wszystkie elementy powieści łączy niezwykle zręcznie, nie przesadza ani z historią, ani z opisami chińskich obyczajów. To wielki atut jego pisarstwa. Wszystko co składa się na tę powieść, co czyni ją tak niezwykłą, jest zaserwowane czytelnikowi w odpowiednich proporcjach. Dzięki temu biorąc do ręki Wyśnij i mnie, otrzymujemy powieść idealną, którą pochłoniemy w ciągu kilku godzin. 
Jeżeli spodobała wam się wcześniejsza powieść Forda - Hotel słodko-gorzkich wspomnień, tym bardziej  musicie sięgnąć po Wyśnij i mnie. Jeżeli jednak nie znacie jeszcze twórczości autora, musicie to zrobić tym bardziej.
 


poniedziałek, 23 listopada 2015

Dziedzictwo templariuszy - Steve Berry

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 4,5/6
To było moje pierwsze spotkanie z książką Steva Berry'ego, ale z pewnością nie ostatnie. Bardzo przypadł mi do gustu styl pisarski autora.
Głównym bohaterem jest Cotton Malone były as wywiadu w Departamencie Sprawiedliwości, a obecnie szanowany kopenhaski antykwariusz. Mimo zaledwie 40 laty Cotton ma dosyć życia w stresie, napięciu, pragnie odrobiny spokoju. 
Pewnego dnia otrzymuje prośbę o spotkanie od byłej przełożonej, Stephenie Nell. Sytuacja rozwija się niezwykle dynamicznie i od razu okazuje się, iż kobieta ma poważne kłopoty, a jej życiu grozi wielkie niebezpieczeństwo. Cotton wiedziony po części ciekawością o co chodzi,a  po części poczuciem obowiązku, rusza na pomoc i wplątuje się w nie lada intrygę, która jak się okaże krąży wokół legendarnego skarbu templariuszy. 
Sprawa jest bardzo skomplikowana, na początku nie wiadomo o cho właściwie chodzi, jest sporo przemocy,  strzelanina, pościgi, tajemnicze aukcje, porwania. Dopiero po jakimś czasie sytuacja klaruje się, a cała intryga staje się jeszcze bardziej niebezpieczną. Skarb oprócz Stephanie i Cottona próbują odnaleźć także złoczyńcy, ludzie, którzy nie cofną się przed niczym.  Wszyscy pragną odkryć najcenniejszą tajemnicę Zakonu Świątyni Salomona. Ze skarbem związana jest wielka władzę, taka o jakiej nie śniło się żadnemu śmiertelnikowi od czasu, gdy siedemset lat temu, po długich torturach i ukrzyżowaniu, zmarł ostatni wielki mistrz templariuszy, Jakub de Molay.
Kto zwycięży? Tego dowiecie się z lektury tej niezwykle wciągającej książki. 
Owszem, fabula jest odrobinę (no, może nawet bardziej) banalna, trochę infantylna, całość przypomina książki dana Browna, ale jako zabijacz czasu, książka umilająca kilka godzin, Dziedzictwo templariuszy sprawdziło się doskonale. 
Akcja toczy się niezwykle wartko, pościg, strzelanina gonią kolejne, zagadka jest ciekawa, tło historyczne fascynująco wplecione w fabułę . Czyta się szybko, z lekkimi wypiekami na twarzy, niecierpliwie odwracając kolejne kartki. I o to chodzi. Polecam.

Za książkę dziękuję Księgarni Empik.com (klik)

niedziela, 22 listopada 2015

Sędzia - Mariusz Zielke

Wydawnictwo Czarna Owca, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.
Jednym zdaniem- kawał porządnego, realnego i dopracowanego w każdym calu thrillera prawniczego.   
Sędzia, to  kolejna książka znanego dziennikarza śledczego i pisarza  Mariusza Zielke.
Po raz kolejny autor mnie nie zawiódł. Udało mu się stworzyć fascynującą, świetnie skonstruowaną, mocno osadzona w naszych współczesnych realiach oraz trzymającą w napięciu od pierwszej strony powieść sensacyjną. We wszystkich swoich książkach Zielke bazując na autentycznych wydarzeniach z polskiego podwórka, tworzy fascynujące historie. Nie inaczej jest w przypadku Sędziego. 

Bohaterem jest Adam Bodnar, człowiek, którego bez mała można utożsamiać z amerykańskim mitem od pucybuta do milionera. Być może Bodnar nie był x lat temu pucybutem, ale z pewnością jest człowiekiem, któremu w ciągu 10 lat z niewielkiej firmy udało się zbudować jedną z najpotężniejszych w kraju. Ma wielki majątek, wspaniały dom, cudowna rodzinę. Czyli żyje wg. schematu znanego z mitycznych wręcz amerykańskich filmów. Jednak zgodnie z powiedzeniem - wszystko co dobre szybko się kończy, także nad życie Adama Bodnara nadciągają groźne chmury. Utrata majątku, firmy to jedno. Istotniejsze jest co co nastąpi póżniej, to z czym Bodnar będzie musiał się zderzyć, ludzie, którzy powinni z założenia mu pomóc staną się jego największym koszmarem, największymi wrogami. A to dopiero początek całej historii.
Książka (jak wszystkie inne tego autora) na najwyższym z możliwych poziomów, doskonale napisana, wciągająca w swoje okowy już od pierwszego rozdziału i do końca trzymająca w napięciu. 
Bez wątpienia jest to lektura, od której trudno się oderwać i w której nic nie jest takim, jakim wydaje się być. Mafia, śledztwa, władza skorumpowana, władza mająca za nic człowieka i jego życie oraz przysługujące mu prawa, niewyobrażalne pieniądze, bandyckie przejmowanie firm, ułomności polskiego wymiaru sprawiedliwości, to wszystko (i wiele więcej) jest osią książki, ale też osią życia wielu z nas, co samo w sobie już przeraża.  Książkę czyta się błyskawicznie. Zawdzięczać to należy przede wszystkim doskonałemu stylowi pisarskiemu Mariusza Zielke oraz realności z jaką autor zaserwował nam przygody głównego bohatera. Wbrew pozorom, wiele z tego, co spotkało Adama Bodnara, może przydarzyć się sporej grupie czytelników książki. Bowiem treść Sędziego wydaje się żywcem przejęta z polskich gazet, z życia, które toczy się w koło nas. Jest to na równi wciągające, zachęcające do lektury, co przerażające. Strach się bać.

sobota, 21 listopada 2015

Zamach na Margaret Thatcher - Hilary Mantel

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5-/6
Zamach na Margaret Thatcher, to zbiór opowiadań, który podczytywałam od jakiegoś czasu, po jednym opowiadaniu co kilka dni. Dzisiaj przeczytałam ostatnie opowiadanie i uznałam, iż czas najwyższy kilka słów o nich napisać. 
Wiem, opowiadania nie należą do najbardziej lubianych form literackich, ale tym, które stworzyła Mantel (jedna z bardziej lubianych przeze mnie autorek)  zdecydowanie warto dać szansę.
Nie będę streszczać kolejnych opowiadań, nie ma to najmniejszego sensu. Napiszę tylko, że choć utwory zawarte w tej książce różnią się od siebie, to jednak są do siebie także bardzo podobne. 
Autorka (podobnie, jak w swoich historycznych powieściach, za sprawą których stała się znana na całym świecie) opisuje niezwykle dokładnie, z wielką przenikliwością swoich bohaterów, opowiada o ich życiu, problemach czyniąc nas niejako towarzyszami ich życia. Za sprawą Mantel docieramy do najmroczniejszych zakamarków duszy powołanych do życia przez pisarkę postaci. To co czai się w umyśle kolejnych postaci, jest tajemnicze a często także wręcz przerażające. 
Pisarka prezentuje bohaterów w różnych sceneriach, na różnych etapach ich życia. Śledzimy ich losy w Anglii, na zachodnim wybrzeżu Arabii Saudyjskiej, a także na jednej z greckich wysp. Jesteśmy świadkami potrącenia dziecka, śledzimy kuriozalną znajomość pisarki z upośledzoną osobą, nocujemy w maksymalnie obskurnym pensjonacie, gościmy w mieszkaniu nawiedzonym przez duchy. Wszystko to okraszone jest tak charakterystycznym dla Hillary Mantel humorem.
Książka ta to dobre teksty, ciekawie napisane, prezentujące najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy i zawiłości ludzkiego, często wynaturzonego umysłu. Na drobny minus zasługują tylko dialogi w jednym z opowiadań (celowo nie podaję, w którym, żeby was nie zrażać do lektury). Nie wiem, może to wina tłumaczenia..
Gorąco zachęcam do lektury.  

piątek, 20 listopada 2015

Podwójne życie Pat - Jo Walton

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 5,5/6
Książka diametralnie odmienna od moich oczekiwań, liczyłam na coś innego. Czy się zawiodłam? Absolutnie NIE. Fantastyczna książka, którą gorąco polecam.  
Tytułowa Pat, to Patricia Cowan, starsza, schorowana kobieta, pacjentka domu opieki. Mocno zdezorientowana, nie wie, który jest obecnie rok, jaki dzień tygodnia, co właśnie zjadła, nie pamięta o swoich dzieciach, o tym co w ich życiu ważne. Pat cierpi na jedną z najgorszych chorób, na Alzheimera. 
Pat miesza się to co jest z tym co było, nie wie co było faktycznie, a czego nie było, plączą się wydarzenia, osoby z białymi plamami. Jednak nie jest to efektem samej choroby Alzheimera, a zupełnie czego innego, czegoś co sprawia, iż razem z autorką śledzimy...dwa życia naszej bohaterki, tytułowe podwójne życie Pat. Do pewnego momentu były one normalne, takie jak u większości z nas, były one po prostu jednym, zwyczajnym życiem. Jednak pewnego dnia wydarzyło się coś, co z jednego życia uczyniło dwa. Więcej nie napiszę, bo nie chcę zdradzać fabuły.
Smutne życie starej, schorowanej Pat polega na wegetacji i próbie uporządkowania sowich wspomnień, wydarzeń, które przez mgnienie chwili pojawiają się w myślach po to żeby za chwilę zniknąć w  mrokach niepamięci za sprawą choroby. 
Ale opowieść o Pat i jej życiach, to nie tylko opowieść o życiu i chorobie, to także bodziec do wielu przemyśleń, a nawet dyskusji na wiele istotnych tematów. 
Podwójne życie Pat, to cudowna, mądra, potrzebna choć.....mało efektowna książka (tak, to dobre określenie). Obrazy życia bohaterki, które snuje przed nami Walton, pojawiają się znienacka, powoli, po cichu, bez tandetnej, tak częstej dla literatury efekciarskości. 
Historia opowiedziana przez Walton jest zupełnie inną niż ta która czytelnik spodziewa się znaleźć na kartach książki, ale chwyta za serce przeogromnie, zajmuje myśli na długo, bardzo długo i w pewnym zakresie przewartościowuje sposób myślenia, postrzegania otoczenia. 
Nie ukrywam, książka wyczerpuje emocjonalnie, ale warto, ba - trzeba po nią sięgnąć. Ja jestem nią całkowicie zaskoczona, oczarowana i podbita. Dawno nie czytałam tak niepozornej i tak niezwyklej książki, której nie da się jedonocześnie scharakteryzować, opisać. 

środa, 18 listopada 2015

Śmiertelni. Medycyna i to co najważniejsze.

Wydawnictwo Magnum
Autor niniejszej książki, Atul Gawande pracuje jako chirurg ogólny i endokrynolog w Brigham and Women`s Hospital w Bostonie oraz w Dana Farber Cancer Institute. W latach 1992- 1993 Gawande był doradcą do spraw służby zdrowia w kampanii prezydenckiej Billa Clintona. Od 1998 roku współpracuje z magazynem " New Yorker.
W związku z  tym zna się na medycynie i tym co z nią nierozerwalnie od zawsze związane, jak nikt. Tym czymś jest śmierć. Temat, którego większość z nas woli nie poruszać, a który każdego z nas prędzej czy póżniej dotknie, czy to poprzez chorobę i śmierć nas samych, czy naszych najbliższych. 
Śmiertelnych... czytałam z dużymi, bardzo dużymi przerwami przez ostatnie 1,5 miesiąca. Mimo, iż książka nie jest gruba, lektura zajęła mi tak dużo czasu. Nie ukrywam, nie jest to książka łatwa, jest ona trudna, niektóre rozdziały przygnębiają, inne z kolei dziwią. Wielokrotnie w trakcie lektury odczuwałam lęk przed tym co nieuchronne.
Gawande czerpiąc z wieloletniej praktyki lekarskiej oraz doświadczeń innych lekarzy opisuje przejmujące historie pacjentów w różnym wieku w ostatnim okresie ich życia. Opowiada o śmierci widzianej z  punktu widzenia chorego, osoby umierającej, jak i jej najbliższych, tych, którzy zostają pogrążeni w rozpaczy. Sporo miejsca autor poświęca kwestii opieki nad osobami przewlekle chorymi, umierającymi, starszymi. Opisane jest to w kontekście USA, ale i tak warto ten rozdział przeczytać. 
Cennym jest, iż Gawande w swojej opowieści stara się być jak najmniej stronniczy, nie opowiada się za żadnym podejściem do śmierci, za żadnym sposobem radzenia sobie z nią, nie wypowiada swojego zdania w żadnej kwestii, np. w tak dyskusyjnej, jaką jest eutanazja.
Niewątpliwie warto po Śmiertelnych sięgnąć, chociaż ostrzegam, zderzenie z tematyką może być szokiem. 
Nie potrafię jednoznacznie ocenić książki. Doceniam pracę, jaką włożył jej autor w zebranie myśli, faktów, materiałów i zredagowanie ich w sposób najbardziej (o ile to możliwe w kontekście tematyki) neutralny. Jednak sama esencja książki, jej wymowa mimo, iż wielu osobom może przynieść ulgę, wiele zmusić do zastanowienia, zrewidowania swoich poglądów, mnie niezmiernie przygnębiła. Przyznaję, gdybym miała jeszcze raz decydować, wiedząc co jest dokładnie treścią Śmiertelnych, nie sięgnęłabym po tę lekturę. 
Niemniej, was zachęcam do przeczytania. To dobrze napisana, potrzebna, choć przyznaję- nie dla każdego książka. 
 

Zapowiedź...

Richard Pipes

CZERWONE IMPERIUM

Powstanie Związku Sowieckiego

tłum. Władysław Jeżewski

Interesująca, pełna nieznanych szczegółów historia rozpadu Cesarstwa Rosyjskiego i wzniesienia na jego gruzach wielonarodowego państwa komunistycznego. Richard Pipes opisuje, w jaki sposób bolszewicy wykorzystali ruchy narodowe na Ukrainie, Białorusi, Kaukazie i w Azji Środkowej, aby zdobyć władzę i rozciągnąć ją na kresy dawnego cesarstwa. Ważny przyczynek do współczesnej historii krajów należących niegdyś do Związku Sowieckiego.

Pipesowi udało się niezwykle jasno przedstawić nader skomplikowane zagadnienie. Powstała znakomicie udokumentowana i świetnie napisana relacja o burzliwych latach 1917–1923.
„Russian Review”

Bardzo klarowny opis rewolucji narodowych, które dokonały się w Rosji po rewolucji październikowej.

„International Journal”

Książka w promocyjnej cenie do kupienia na stronie Wydawnictwa Magnum (klik). 

wtorek, 17 listopada 2015

Czwarta ściana - Sorj Chalandon

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 6/6
Genialna, wspaniale napisana chociaż nie ukrywam trudna lektura. 
Akcja rozgrywa się w różnych miejscach, na różnych płaszczyznach czasowych. Mamy więc czasy nam współczesne, lata 60. XX wieku, lata 80. XX wieku, Paryż, Izrael, USA oraz inne miejsca na świecie, walki, manifestacje, wojny, nieliczne chwile pokoju. 
Tym co łączy te okresy czasu, miejsca, wydarzenia, które wtedy miały miejsce jest osoba Samuela, po trosze Greka, po trosze Żyda, a z pewnością wielkiego człowieka, który będąc na łożu śmierci wspomina swoje życie, ale nie tylko.  Przez całe życie Samuel miał niebanalne pomysły, szalone, zadziwiające idee, które za każdym razem starał się realizować, nie bacząc na ewentualne konsekwencje. 
Człowiek ten wiele przeżył, w jego głowie, gdy jest on na łożu śmierci przewija się wiele wspomnień, zarówno tych spokojnych, jak i niezwykle burzliwych poznajemy je wszystkie. Urywki opowiadanej historii, której bohaterem jest Samuel, zadziwiają, poruszają i zmuszają do refleksji.
Ale to nie jedyna treść książki. 
Nasz bohater pragnie zrealizować być może swój ostatni projekt. Ma nim być wystawienie Antygony. Pomysł jest o tyle szalony, że na miejsce spektaklu Samuel wybrał ogarnięty wojna Liban. Szaleństwo całkowicie bezzasadne, nikomu niepotrzebne. Ale czy na pewno? 
Czwarta ściana to niezwykła opowieść. Niezbyt gruba książka, która aż kłębi się od faktów, uczuć wydarzeń. jej treścią są przede wszystkim ludzkie losy, ich zawirowania, fakty, których drobny okruch zmienia życie wielu osób. 
To także opowieść, która zmusza do refleksji, do chwili zastanowienia się nad tym co w życiu jest tak na pewno ważne, co się liczy, czy coś nam przypadkiem nie umyka w codziennym pędzie.
Gorąco polecam lekturę tej trudnej, ale wspaniałej powieści.
 

poniedziałek, 16 listopada 2015

Telegram konsula Blooda

Wydawnictwo Czarne, Ocena 6/6
Recenzja mojego męża.
Telegram konsula Blooda, to pierwsza szczegółowa analiza zaangażowania Stanów Zjednoczonych w konflikt między Pakistanem Zachodnim a Wschodnim w 1971 roku, w rezultacie którego kilkaset tysięcy Bengalczyków straciło życie, a około 10 milionów musiało ratować się ucieczką do Indii. 
Tytułowy konsul Blood, to właściwie Archer Blood,  konsul generalny USA w Dhace, sumienny, pracowity, spokojny człowiek, który chciał porządnie wykonywać swoją pracę, a przed którym życie i zawirowania historyczno-polityczne postawiły nie lada wyzwanie. 
W nocy z 25 na 26 marca 1971 roku armia pakistańska rozpoczęła bezlitosna rozprawę z Bengalczykami na całym terenie ówczesnego Pakistanu Wschodniego (dzisiejsze tereny Bangladeszu). W okolicy konsulatu USA zastrzelono tej nocy wiele tysięcy osób, wiele spalono żywcem. Blood większość z tych okropieństw widział i nie potrafił się z nimi pogodzić. Wielu zabitych było jego znajomymi. Blood postanowi sprawozdanie z tego koszmaru przekazać do Waszyngtonu. Opisał i udokumentował ogrom bengalskiej rzezi. 
Szokuje ogrom dokonanej na bengalskiej ludności masakry, szokują opisy Blooda, niezwykle szczegółowe, drobiazgowe, relacjonujące wszystko z laboratoryjna wręcz precyzją. Zdumiewa, zastanawia także to, co wydarzyło się po wysłaniu sprawozdania do Waszyngtonu. Blood był pewien, na 100% pewien (wszak w cywilizowanym świecie jakieś normy obowiązują), iż USA pomogą mordowanej ludności, podejmą kroki w celu zaprowadzenia ładu, pokoju, porządku w Pakistanie Wschodnim.  Konsul nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, iż USA sprzymierzyły się z zabójcami, aktywnie i świadomie wspierały morderczy reźim dokonywane zbrodnie na bengalskiej ludności.
Okrucieństwo, o którym pisze Bass było i jest niezwykłe. Historycy, osoby badające zbrodnie na ludzkości szacują je na poziomie zbrodni w Rwandzie.  
Opierając się na wcześniej nieznanych taśmach z Białego Domu, niedawno odtajnionych dokumentach i własnym rozległym dziennikarskim śledztwie, Gary Bass autor niniejszej książki odkrywa zdumiewające fakty na temat kontrowersyjnej polityki zagranicznej USA epoki Richarda Nixona i Henry’ego Kissingera.
Zachęcam do lektury tej niezwykłej, poruszającej, tak potrzebnej książki.
Książka znalazła się w finale Nagrody Pulitzera w kategorii literatura faktu, otrzymała m.in. Nagrodę im. Lionela Gelbera, Nagrodę Literacką im. Arthura Rossa, Nagrodę Literacką im. Roberta H. Ferrella oraz Nagrodę Literacką im. Bernarda Schwartza przyznawaną przez Towarzystwo Azjatyckie w Nowym Jorku. Została też uznana za jedną z najlepszych książek roku przez „The Economist”, „Financial Times”, „The New Republic”, „The Washington Post”, „Kirkus Reviews” oraz „The New York Times”.

Za książkę dziękuję Księgarni Internetowej Platon (klik) 

niedziela, 15 listopada 2015

Drugi miesiąc miodowy - James Patterson, Howard Roughan

Wydawnictwo Albatros, Moja ocena 4,5/6
Drugi miesiąc miodowy, to kolejna książka autorstwa Jamesa Pattersona, którą miałam okazję przeczytać. Mimo, iż autor pisze według bez mała tego samego wzorca, to każdą z jego powieści, każdy z thrillerów czytam z taką samą przyjemnością. 
Tym razem ofiarami są pary nowożeńców, które zostają w okrutny sposób zamordowane w trakcie miesiąca miodowego.  Ojciec jednej z ofiar seryjnego zabójcy, wynajmuje emerytowanego agenta FBI, żeby ten poprowadził śledztwo. Rozpoczynając dochodzenie w sprawie kilku zabójstw, ani śledczy, ani tym bardziej jego zleceniodawca nie przypuszczają nawet z czym, albo raczej z kim mają do czynienia. 
Drugi miesiąc miodowy, to typowy dla Pattersona thriller, niezwykle wartki, z dynamiczną akcją, która już od pierwszej strony wręcz zmusza czytelnika do niecierpliwego przewracania kolejnych kartek. 
Sprawne pióro autora, świeży, dodatkowy powiew współpisarza, jakim jest Howard Roughan, krótkie (maksymalnie dwustronicowe) rozdziały przypominające migawki z filmu, stale podkręcana akcja, to wszystko sprawia, iż książkę czyta się w kilka godzin.
Dodatkowo plusem są ciekawi bohaterowie, co i rusz pojawiające się kolejne rewelacje dot. ewentualnego sprawcy, jego profilu, kolejnych okrutnych dokonań i swoistej krucjaty drogą której podąża. 
Książka ma jeden minus, są nią drobne, ale liczne literówki. Niby nic takiego, ale wyraźnie widać, iż korekta nie popisała się.
Drugi miesiąc miodowy, to typowe czytadło, lektura z typu tych, które się dosłownie połyka, ale o której równie szybko po odłożeniu na półkę zapomina się. Jednak mimo tego zachęcam do lektury. Wszak nie samymi dziełami noblistów człowiek żyje. Czasami potrzeba lektury lekkiej, przyjemnej, wciągającej, takiej, przy której się odpoczywa i która zapewni kilka godzin relaksu. Drugi miesiąc miodowy nam to wszystko gwarantuje. 

sobota, 14 listopada 2015

Kolejna wyprzedaż...

Sprzedam,w  doskonałym stanie

cena egz. 19zł. + koszt wysyłki (twarda oprawa)

 


































cena egz. 15zł.+ koszt wysyłki....
Osoby zainteresowane proszę o email na adres anetapzn@gazeta.pl 





























































































Egz. 10zl.+ koszt wysyłki