C. J. Sansom jest autorem serii pięciu powieści historyczno-detektywistycznych. Ich akcja rozgrywa się w XVI-wiecznej Anglii w okresie tak panowania tak popularnej u nas dynastii Tudorów, a konkretnie króla Henryka VIII. Oprócz miejsca i czasu rozgrywania się akcji wszystkich książek, łączy je dodatkowo osoba Matthew Shardlaka, 40-letniego londyńskiego adwokata, obrońcy uciśnionych, biednych, gnębionych przez bogaczy.Matthew ma za sobą prowadzenie wielu sądowych spraw i równie wielu śledztw, w które za każdym razem zostawał wplątany mimochodem, siłą rozpędu, jak moglibyśmy to nazwać. Nigdy nie domówił rozwiązania danej sprawy, czy poprowadzenia beznadziejnego przypadku. Zawsze spieszył z pomocą biednym, uciśnionym. Nie inaczej jest i w tym tomie jego przygód.
Mamy rok 1545. Anglia jest w samym środku krwiożerczej, wyniszczającej kraj, pustoszącej skarbiec wojny z Francją. Armia potrzebuje coraz więcej wszystkiego - pieniędzy, broni, żołnierzy, żywności, dosłownie wszystkiego. Zdaniem Matthew wojna zdaje się nie mieć ani sensu, ani końca. Pewnego dnia Matthew zostaje wezwany do królewskiego pałacu przez ostatnia żonę króla, Katarzynę Parr. Sprawa, którą powierza mu do poprowadzenia i rozwiązania królowa, jest banalnie prosta. Matthew zdaje sobie jednak sprawę, iż pozory często mylą, a proste na pierwszy rzut oka sprawy lubią niespodziewanie się komplikować. Królowej jednak się nie odmawia.
W ten sposób prawnik zostaje rzucony w sam środek terenu, gdzie wróg czyha dosłownie za płotem, a lada dzień rozpocznie się potężna bitwa, która zadecyduje o dalszym losie wojny.
I faktycznie, prosta z pozoru sprawa ograbionego i gnębionego sieroty, komplikuje się tak jak to tylko jest możliwe. Matthew na swojej drodze spotyka każdego kogo nie chciałby spotkać- oszusta, zabójcę, przekupnych urzędników, lichwiarzy, żebraków, oszukańczych prawników, pazernych klechów, nawiedzonych samozwańczych proroków, dosłownie wszystkie, najobrzydliwsze i chyba najbardziej charakterystyczne dla tamtych czasów jednostki.
Inwazja jest doskonale, arcywybornie napisana. Cechą charakterystyczną tej oraz innych przygód Matthew Shardlaka jest niezwykle dokładne oddanie realiów historycznych. W trakcie lektury za każdym razem mam wrażenie przeniesienia się w czasie do Anglii połowy XVI wieku, kraju, który Henryk VIII doprowadził na skraj zagłady, kraju brudnych, głodnych i na ogół nic nierozumiejących ludzi, kraju, w którym żyło się źle, a władcę nie obchodził nikt poza nim samym. Poza tym Sansom nie szczędzi nam intryg i to niezwykle inteligentnych, niespodziewanych zwrotów akcji, dramatycznych wydarzeń, jak chociażby wielu zabójstw, dialogów, które przyprawiają częstokroć o salwy śmiechu. To wszystko w połączeniu ze wspaniałymi opisami tła historycznego oraz zręcznym piórem autora, sprawiły, że od lektury trudno było mi się oderwać. Ale to nic dziwnego. To 5. przeczytana przeze mnie książka tego autora i zdążyłam się już przyzwyczaić do faktu, iż C. J. Sansom jest świetnym psiarzem.
Gorąco was zachęcam do lektury Inwazji i pozostałych tomów przygód XVI-wiecznego prawnika-detektywa Matthew Shardlaka.
Opis wcześniejszych tomów znajdziecie tutaj (klik) na stronie wydawnictwa.