Wydawnictwo Akurat, Moja ocena 4,5/6
To moje pierwsze spotkanie z prozą Tove Asterdal. Po poprzednią książkę tej autorki (Kobiety na plaży) nie miałam okazji sięgnąć. W zalewie skandynawskich kryminałów, duża ich część to średnio udane lub w ogóle nie udane pozycje. Byłam ciekawa, jak na tym tle wypadnie szwedzka pisarka.
Napiszę tak, na rynku skandynawskim proza Asterdal wywołała podobno euforię. Ja aż w taki zachwyt po lekturze nie wpadłam, ale jest lepiej niż sądziłam, że będzie.
Przyznam się, że odrobinę zmęczył mnie początek książki. Wstęp jest długi, momentami wlecze się. Ale warto przez niego przebrnąć. W kolejnych rozdziałach akcja nie pędzi może nie wiadomo, jak szybko, ale jej tempo zdecydowanie się jednak poprawia, a fabuła się zagęszcza.
Wielkim atutem książki jest niesamowity klimat. Jak dla mnie jest to kwintesencja skandynawskiej prozy klimatycznej oddana oszczędnym stylem pisarskim. Szczególnie porwała mnie atmosfera zagubionego w śniegach, położonego przy granicy z Finlandią Kivikangas.
Fabuła oscyluje wokół tajemnic i tajemnic od tajemnic, które ujawnia przybywająca po latach do rodzinnego domu Katrine. Wraca żeby zaopiekować się chorą na demencję matką. Niespodziewanie wraz z bratem trafiają na wiele sekretów, o których matka nigdy im nie wspominała, a które sprawią, iz wyruszą w niebezpieczną podróż, żeby poznać siebie, swoje dziedzictwo i prawdę. Sekrety w tej książce zdają się mnożyć niczym drożdźe i na pierwszy rzut oka całość może wydawać się niesamowicie szablonowa, momentami nudna, a nawet infantylna. Tego typu książek na rynku jest mnóstwo. Ile można pisać/czytać o tajemnicach rodzinnych, morderstwach, odludnych krainach etc?! Ale to tylko pozory. Gdy zagłębimy się w treść odkryjemy zupełnie inną powieść, zupełnie inną tajemnicę. Z tym, że uczulam osoby szukające czystego kryminału. Grobowiec z ciszy to raczej dobra powieść społeczno-obyczajowa z elementami kryminału, a momentami nawet sagi rodzinnej niż czysty, rasowy kryminał. Co prawda w książce mamy całkiem porządne śledztwo dot. zabójstwa, ale nie ono jest tu najważniejsze. Mnie to nie przeszkadzało, lubię dobra powieść skandynawską, w trakcie której lektury zagłębiamy się w przeszłość, rozkładamy na czynniki pierwsze kolejnych bohaterów.
Mam bardzo mieszane uczucia wobec tej książki, ponieważ kilkakrotnie zawiodłam się na skandynawskich kryminałach, dlatego obawiam się, że i tym razem mogłoby być podobnie.
OdpowiedzUsuńMnie trochę znudziła ta książka. Owszem, nastój ma dobrze oddany, ale zabrakło mi jakiegoś mocniejszego pazura. I nawet nie chodzi o samą warstwę kryminalną, bo nie mam nic przeciwko mocno rozbudowanej płaszczyźnie obyczajowo-społecznej. Po prostu coś mi tu nie zagrało do końca;)
OdpowiedzUsuń