Strony

piątek, 30 kwietnia 2021

Anna Dąbrowska, czyli Erotyki po raz 1.

 



Wydawnictwo Amare
To moje pierwsze spotkanie z erotykami. Nie czytam, tzn. nie czytałam do tej pory takich książek.
Jednak uległam namowom Kociego czytania i postanowiłam spróbować.
Przyznam wam się, że było to całkiem udane spotkanie. Może nie rewelacja i euforia, ale też nie nuda i nie zmarnowany czas.

Obie książki opowiadają historię Gabrysi, nieśmiałej, pełnej kompleksu studentki polonistyki. Jej niska samoocena i nieomal pustelnicze życie wynikają z zachowania despotycznej, toksycznej matki, która na każdym kroku udowadnia córce jaka jest beznadziejna.
Jak większość z nas w tym wieku, a część także przez całe życie, Gabrysia szuka miłości. Jednocześnie jej kompleksy i brak pewności siebie sprawiają, iż dziewczyna nie wierzy, iż tę miłość znajdzie, że jakikolwiek wartościowy mężczyzna zainteresuje się nią.
Mimo, iż dziewczyna czas poświęca właściwie tylko na naukę, stroni od typowego studenckiego życia czyli imprez, pewnego dnia poznaje wymarzonego księcia z bajki. Wybucha wielkie uczucie, które swój finał ma na ślubnym kobiercu.
Wydawałoby się historia rodem z bajki. Jednak szybko się okaże, iż nie wszystko jest tak idealnie i cudownie, jak mogłoby się wydawać. Mąż Gabrysi skrywa przed nią wiele tajemnic. Małżeństwo nie jest usłane różami. Dodatkowo na horyzoncie pojawia się przystojny nieznajomy. A to dopiero początek.
Tak, jak napisałam na początku, jestem zadowolona z lektury. Brak czytelniczej euforii, ale też brak rozczarowania. Historia ciekawa z bardzo dobrze i realnie przedstawionymi niezwykle trudnymi i toksycznymi relacjami w rodzinie. Sądzę, że w ukazanych zachowaniach konkretnych osób, w ich słowach, czynach wiele czytelniczek odnajdzie w większym lub mniejszym stopniu odbicie swojego życia, swoich problemów, szczególnie w tomie 1.
Sama główna bohaterka początkowo, nie ukrywam, denerwowała mnie. Jej brak zdecydowania, chowanie się w skorupę, jakieś takie nieogarnięcie życiowe. Jednak im bardziej zagłębiałam się w lekturę, im bardziej poznawałam Gabrysię, jej matkę, otoczenie tym bardziej ją rozumiałam.
Ciekawie przedstawione są także inne postaci, toksyczna matka, nowo poślubiony mąż. Jednak oboje wywarli na mnie bardzo negatywne wrażenie.
Historia opowiedziana jest ciekawie, napisana nieźle, autorka ma lekkie pióro i ogólnie to niezła lektura, która zapewnia relaks. Przy czym zaznaczę, tom 1 jest zdecydowanie lepszy od tomu 2.
Obie książki mogę szczerze polecić jeżeli szukacie relaksu, czegoś co zaangażuje wasze myśli, zapewni rozrywkę na kilka godzin. Nie samymi noblistami człowiek żyje. Taka relaksująca, ale nie infantylna, zmuszająca do przemyśleń lektura też jest od czasu do czasu potrzebna.
Jednak nie potrafię ocenić tych książek. Zdarza się to bardzo rzadko, ale jednak....

@wydawnictwo_amare #wydawnictwoamare #zaczytani

środa, 28 kwietnia 2021

Dwór rusałek - Dorota Gąsiorowska

 

Wydawnictwo Znak Literanova, Moja ocena 5,5/6
To moje 1. spotkanie z twórczością Doroty Gąsiorowskiej, ale z pewnością nie ostatnie. Książka ma w sobie wyjątkową magię i elementy, które mnie zachwyciły. Stary dwór nad cudownym jeziorem, magiczna księgarenka w centrum Wilna, wielka tajemnica, którą rozwikłać może jedynie ktoś bardzo wyjątkowy i ironia losu, który dla bohaterki ma przygotowane zgoła coś innego niż ona sama od losu oczekiwała.
Cała opowieść choć bardzo realna jest też niesamowicie baśniowa. Tak, baśniowa to doskonałe określenie. Osnuwa ją jakaś mgła, pajęczyna tajemnic, sekretów, magicznej aury. Rozpoczynając lekturę zanurzyłam się w tę tajemnice wręcz z rozkoszą. Ona mnie porwała w swoje objęcia i trzymała w nich do końca.
Magiczna, cudowna, a przy tym bardzo rzeczywista historia z niesamowitym przebiegiem.
Bohaterką jest Olga, właścicielka niesamowitej księgarenki w centrum Wilna, która całe życie jest zagubiona, jakby oszołomiona, może niedowartościowana, a na pewno mało pewna siebie i nie znająca swojej wartości. Wydaje jej się, że w życiu nic już jej nie czeka, ze będzie ono cały czas takie samo.
Sama nie wie, jak bardzo się myli. Pewnego dnia los stawia Olgę na rozdrożu szykując dla niej nie lada niespodziankę. Za sprawą zawirowań losu Olga z Wilna przenosi się na Podlasie. I dopiero tam się zaczyna.
Wspominałam o cudownej, niesamowitej atmosferze Dworu rusałek, o magii, która wyziera z każdej strony książki. Nie wiem, jak autorka to zrobiła, ale bazując na w sumie banalnym schemacie stworzyła powieść niezwykłą, którą ubarwiają wspaniale i bardzo plastycznie nakreślone obrazu Wilna i Podlasia.
Urokliwe polany, zagajniki, szum drzew, łanów zboża miesza się z magią kamieniczek, brukowanych uliczek, zaułków Wilna. To wszystko okraszone niezwykłymi legendami i wierzeniami i tym nieuchwytnym czymś, co sprawia, iż od lektury trudno się oderwać.
Bardzo ciekawa jest też historia z początku XX wieku, losy prababki, w które krok po kroku zagłębia się Olga. Cudowne. Dawno nie czytałam tak magicznej, ujmującej, przenoszącej w inny świat powieści.
Całość przypomina puzzle złożone z wielu elementów, które krok po kroku składamy w jedną wyjątkową całość.
Do tego ciekawi bohaterowie i bardzo realne dialogi.
Wszystkie elementy są zręcznie połączona sprawia, iż Dwór rusałek jest cudowną, zaskakująco wspaniałą lekturą, którą z pełną odpowiedzialnością polecam. Książka angażuje, porywa, przenosi w inny świat i zapewnia zarwaną noc. Czyta się wyśmienicie. 608 stron książki mija w mgnieniu oka. Polecam.

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Maski pośmiertne - Anna Rozenberg

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5/6

Naprawdę dobra, mroczna, wręcz duszna powieść, którą się świetnie czyta.
Akcja rozgrywa się w spokojnym angielskim miasteczku Woking. Pewnego dnia sielankowe życie miejscowej społeczności burzy makabryczna zbrodnia.
Zmasakrowane zwłoki polskiej turystyki sprawiają, iż okolica jest wstrząśnięta, a policja z inspektorem Davidem Redfernem na czele rozpoczyna śledztwo.
Wydaje się, iż masakryczne zabójstwo dokonane przez wyjątkowego zwyrodnialca to jedyna zbrodnia, jaka wydarzy się w spokojnym miasteczku. Cóż, jeden raz wszędzie może się zdarzyć. Nikt nie przypuszcza, iż to dopiero początek.
Samo śledztwo choć z początku wartko prowadzone to jednak od razu zaczyna napotykać przeszkody. Redfern ma problemy dosłownie ze wszystkim, z materiałem dowodowym, świadkami, współpracownikami i z samym sobą.
Tu należą się autorce brawa za świetnie nakreśloną, ciekawą i nieszablonową postać śledczego. Nie chcę niczego zdradzać. Nie chce opisywać tej postaci.Nie chce wam odbierać elementu zaskoczenia. Gwarantuję jednak, iż będziecie zaskoczeni, a samego inspektora zapamiętacie na długo.
Oprócz ciekawej postaci, niebanalnego śledczego na uwagę zasługuje świetnie nakreślone małe, prowincjonalne miasteczko. Wydaje się wręcz stoickie swoim spokojem, flegmatyczne, sielskie, idealne do zamieszkania. Czy tak jest naprawdę? A może każdy skrywa jakieś sekrety i nic nie jest tym czym wydaje się być?
Klimat niewielkiego brytyjskiego miasteczka przywodzi na myśl klasyczne kryminały Agathy Christie.
Do tego kolejne zbrodnie, powoli odsłaniane przyczyny, zaszłości z okresu II wojny światowej, wszechobecna tajemnica podszyta brudem, niezwykła sieć zależności, jak to w małym miasteczku.
Autorka co chwilę podsuwa nowe tropy, prowadzi nas na manowce, odsłania drobiazgi, zmusza do samodzielnego myślenia. I chociaż nie jest to książka z nagłymi, epickimi zwrotami akcji, to czyta się ją doskonale, a każda kolejna kartka przynosi coś nowego, wciąga czytelnika, zaciekawia jeszcze bardziej.
Autorce udało się stworzyć dobrą, ciekawą, nieszablonową, mroczną powieść kryminalną. Jest ona tym bardziej zaskakująca, iż to debiut pisarski Anny Rozenberg. Jestem przekonana, iż z każdą kolejną książką będzie lepiej. Warto zapamiętać to nazwisko. Warto przeczytać Maski pośmiertne.


sobota, 24 kwietnia 2021

Gustaw. Opowieść o Holoubku - Zofia Turowska

 

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5/6
Gustaw Holoubek wielkim aktorem był, bez wątpienia. A jakim był człowiekiem? Ja postępował? Dlaczego tak, a nie inaczej?
Na te i wiele innych pytań odpowiedź próbowałam znaleźć odpowiedź w trakcie lektury. Czy mi się to udało? O tym za moment.
Autorka swoją książkę oparła na bardzo bogatym materiale źródłowym i jego dogłębnej analizie. Miała ona dostęp do rodzinnych dokumentów i archiwum Holoubków. Tego dostępu nie miał dotychczas nikt inny. Dlatego w książce znajdziemy wiele szczegółów, materiałów nie opublikowanych nigdzie wcześniej.
Holoubek z kart książki to bez wątpienia aktor wybitny, niezwykły, mądry, utalentowany, ale nie pozbawiony także wad. To dla mnie szczególnie ważne, iż opisywana postać jest odbrązowiona, nie została postawiona na piedestale, jest człowiekiem z krwi i kości. O tym, iż miał wady świadczy sporo faktów, jak chociażby ten, iż był ojcem trójki dzieci. Każde miał z inną kobietą. I żadnemu z tych dzieci nie poświęcał wystarczającej porcji uwagi. Jak mówi jedna z jego córek, był ojcem od święta.
Losy artystyczne, dzieje aktora przeplatają się z prywatnymi aspektami życia Holoubka. Całość krok po kroku udokumentowana, poparta materiałem źródłowym
I niby wszystko ok, ale...tak, jest jedno ale. Autorka drobiazgowo, krok po kroku prezentuje nam przede wszystkim sylwetkę genialnego aktora, wybitnego artysty.
Bez wątpienia Holoubek taką osobą był. Jednak oczekiwałam bardziej drobiazgowej analizy jego życia prywatnego. Sam fakt, iż był w licznych związkach z kobietami, z trzema z nich miał dzieci daje spory materiał do analizy, zaprezentowania.
Turowska owszem pokazuje jego życie, opowiada o nim, jednak stanowi to 10-15% całej książki. Pozostała część poświęcona jest Holoubkowi artyście. Wiem, nasz bohater był przede wszystkim artystą, sztuką żył. Ale oprócz tego miał jeszcze życie prywatne, któremu pisarka moim zdaniem poświęciła za mało czasu. Co prawda wspomina o dzieciach, wspomina o towarzyszkach życia, śladowo o przyjaciołach, sporo uwagi poświęca dzieciństwu aktora, jego dorastaniu jednak robi to jakby przy okazji, mimochodem, w niewielkim zakresie i wg. mnie nie wyczerpuje tym samym tematu. A szkoda. Holoubek w życiu prywatnym, jak i tym artystycznym to bez wątpienia był ciekawy człowiek.
W ten sposób poznaliśmy artystę w stopniu bardzo dobrym, a człowieka w stopniu niewielkim.
Czuję się trochę rozczarowana choć nadal uważam, że to bardzo dobra książka. Mogła jednak być jeszcze lepsza. Polecam osobom zainteresowanym głównie życiem artystycznym, twórczością Gustawa Holoubka. Nie będziecie rozczarowani.To był wspaniały, wybitny aktor.


środa, 21 kwietnia 2021

Serce pełne skorpionów - Wojciech Engelking

 

Wydawnictwo WAB, Moja ocena 5,5/6
Z pozoru banalna, oczywista, a jak się okaże, niezwykle zaskakująca opowieść o szeroko rozumianym uczuciu, miłości i tym, co z nim jest związane, i to nie tylko w sferze uczuciowej na linii kobieta-męźczyzna.Chodzi o miłość, uczucia także do kraju i do piłki nożnej, ale i o władzę nad kimś pojedynczym, nad jego sercem, duszą, ale i nad narodem.
To historia 16-latka, syna dobrze ustawionego, zamożnego działacza, obiecującej gwiazdy sportu i zwyczajnej z pozoru dziewczyny, Niny z Leningradu.
Powiecie, w tym nie ma nic niezwykłego. Niby tak, ale wszystko zależy od tego, jak się dany temat potraktuje, jak się o nim napisze, jak się wszystko poprowadzi. Engelking zrobił to doskonale, wręcz po mistrzowsku, ciekawie, nieszablonowo, niejednoznacznie.
Książka, jej tematyka, z pozoru banalne, mają kilka poziomów, jest w nich poruszana różnorodna tematyka, wiele warstw, spraw, które na różnych etapach dochodzą do głosu, są najważniejsze.
Mamy tu zderzenie dwóch światów. Z jednej strony on, nastolatek wychowany w zamożnym, jak na ówczesne czasu domu, rodzinie mającej wszystko, kładącej nacisk na różne wartości, które przyznam, nam żyjącym w XXI wieku, nie zawsze muszą się podobać. Ale pamiętajmy kiedy rozgrywa się akcja...w dobie PRL-u. Pozornie to dom dostatni, spokojny. Ale tylko pozornie. Wystarczy choć na chwilę zatrzymać się, przyjrzeć się członkom rodziny, popatrzeć, posłuchać.
Nina, nastolatka, pewnego dnia dołącza do klasy Jacka i zachwyca, nie tylko jego. Z pozoru taka, jak inni uczniowie. W rzeczywistości bardzo się od nich różni. Inne pochodzenie, inny typ rodziny, inne podejście do wielu spraw. Zderzenie dwóch światów będzie i ciekawe i dramatyczne. Do końca nie wiadomo, jak się ono potoczy, jak zakończy.
Oboje, główni bohaterowie, ciekawie, dokładnie, niebanalnie naszkicowani. Szczególnie postać Niny zasługuje na uwagę i brawa. Żadne z nich nie jest oczywiste, mają wiele tajemnic, sekretów i w trakcie trwania tej opowieści bardzo się zmieniają. Czy na lepsze? To musicie sami odkryć.
Dodatkowym smaczkiem jest czas, gdy cała historia się rozgrywa. To początek lat 60. XX wieku, sam złoty okres PRL-u. Tło społeczne, kulturowe Engelking potraktował świetnie, doskonale je odmalował, nakreślił, sprawił, iż w trakcie lektury miałam wrażenie przeniesienia się w czasie. Liczne nawiązania polityczne, gospodarcze, stricte komunistyczne oraz wyjątkowo chore, wypaczone poczucie ówczesnego patriotyzmu tylko dodają smaczku całej historii. Engelking całość oddał ciekawie, nieszablonowo, dokładnie.
Sama opowieść napisana wspaniałym językiem, który sprawia, iź od lektury, już od pierwszej strony, trudno się oderwać.
Książka porywa, zachwyca, sprawia, iż z jednej strony czyta się niecierpliwie odwracając kolejne kartki, a z drugiej strony żałuje się, że historia mija, że niedługo będzie koniec. Polecam.

wtorek, 20 kwietnia 2021

Podmiejski na koniec świata - Katarzyna Kowalewska

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5/6
Podmiejski na koniec świata, to opowieść o Alicji, kobiecie, która mieszka w wielkim mieście, odnosi zawodowe sukcesy, ale której życie prywatne hmmm nie jest już takim pasmem sukcesów. Podobno w życiu nie można mieć wszystkiego. Ale czy na pewno?
Pewnego dnia Alicja dostaje od swojego szefa nowe zadanie. Ma udać się na tytułowy koniec świata, pomóc w tamtejszych kłopotach, zgasić tlący się pożar, uratować niewielką, lokalną, upadającą firmę.
Ze względu na własne problemy w życiu prywatnym, Alicji nie w smak taka delegacja. Wyjazd na przysłowiowy koniec świata nie jest ani w odpowiednim czasie, ani atrakcyjnym z innych powodów. Jednak polecenie służbowe to coś z czym nie można raczej dyskutować. Dodatkowo los szykuje dla niej jeszcze jeden, bolesny bodziec, który sprawia, iż Alicja przyjmuje wyzwanie i wyjeżdża. Nawet nie przypuszcza co ją czeka w nowym miejscu. A czeka ją wywrócenie życia prywatnego o 180 stopni, całkowita zmiana dotychczasowego życia. A to dopiero początek.
Z początku lektura wydaje się lekką, niefrasobliwą, może odrobinę infantylną. Nic bardziej mylnego.
Owszem, jest to opowieść lekka, ale przy tym bardo ciekawa, mądra, taka w której wiele czytelniczek odnajdzie swoje odbicie. Wiele odkryje, że inne kobiety mają podobne lub nawet identyczne problemy, że inne kobiety także boją się zmian, że boją się nieznanego. Jestem przekonana, iż większość z ciekawością przeczyta, jak inne osoby sobie z problemami, z walącym się życiem, z nieznanym radzą.
Podmiejski...to książka mądra, ciepła, będąca takim swoistym balsamem na duszę, lekturą, przy której zapomina się o troskach dnia powszedniego. Czyta się wyśmienicie. I zanim czytelniczka się spostrzeże już jest póżna noc i niezwykle trudno jest odłożyć nieskończoną książkę na póżniej. Czyta się jednym tchem, co jest zasługa lekkiego stylu pisarskiego autorki, ale także dobrze skonstruowanej, ciekawej i życiowej historii.
To także opowieść, która uczy, iż nigdy nie jest za pózno na zmiany, że warto chwytać to co oferuje nam los, że warto walczyć o szczęście, o siebie. Dodatkowo warto pamiętać, iż to co z pozoru wydaje nam się końcem świata, może być początkiem nowego etapu w naszym życiu.
Warto przeczytać, warto dać tej historii szansę, warto po odłożeniu książki na półkę przemyśleć niektóre sprawy.

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

Winny - Joanna Opiat-Bojarska

 

Wydawnictwo Burda Książki, Moja ocena 5,5/6
Mroczny, duszny i w wielu miejscach bardzo nieprzewidywalny, dobrze napisany thrillero-kryminał. Przy czym początek jest spokojny, leniwy, dzieje się owszem, ale nie tyle i nie tak żeby cokolwiek zapowiadało nagły rozwój sytuacji, akcji i to w takim kierunku w jakim się ona potoczyła.
Z każdą kolejną stroną intryga się zagęszcza, jest ona coraz lepiej skonstruowana, coraz bardziej zaskakująca. Pojawia się coraz więcej sekretów, zagadek, niedomówień, poszlak, mylnych, zwodzących na manowce czytelnika tropów. Czytelnik coraz bardziej niecierpliwie przewraca kolejne kartki książki.
Oj czyta się dobrze, coraz lepiej, aż do finału, który zaskakuje.
A całość, treść fabuły z pozoru banalna. Główny bohater, Marcin, jest zwyczajnym mężczyzną. Owszem, jest po przejściach, i to sporych, ale mimo to che prowadzić w miarę normalne życie. Niestety, ale los ma dla niego inne plany. Co i rusz na jego drodze stawia przeszkody, które Marcin musi usuwać. Jedną z przeszkód jest on sam, a właściwie nadwrażliwy na bodżce umysł. Trudno go uspokoić, trudno zapanować nad samym sobą. Trudno także walczyć z przeszłością. Wydarzenia sprzed wielu lat ciągle na nim ciąża. Winny to winny....Tam gdzie mamy zbrodnię musi być winny i musi być kara... Winny kiedyś, winny i teraz. Niby wszystko jest oczywiste, ale....
Nic nie jest tak, jak meżczyzna sobie to zaplanował. Przeszłość ciągle daje o sobie znać, a bolesnych wspomnień nadal, mimo upływu lat, nie daje się wymazać. Dokąd to go zaprowadzi? Pewnego dnia ma miejsce zdarzenie, które uruchamia lawinę innych, pędzących niczym kamyki z górskich zboczy. Jego życie staje nad przepaścią i zaczyna się....
Joanna Opiat - Bojarska fantastycznie wciąga nas w mroczny, okrutny świat, doskonale konstruuje napięcie, opisuje bohaterów, otoczenie, wskazuje niuanse, kontekst.
Czyta się doskonale. Z każdą kolejną kartką, z coraz większym, bardziej zaskakującym rozwojem wydarzeń czyta się coraz lepiej. I mimo, iż na początku Winny jest taki sobie, napisałabym nawet średni, to po kilkudziesięciu stronach całość zmienia się i to diametralnie.
Warto zadać sobie trochę trudu, warto dać książce szansę i nie zrażać się powolnym, trochę stagnacyjnym początkiem. Polecam.

piątek, 16 kwietnia 2021

Bolesław Chrobry tom 1 Puszcza - Antoni Gołubiew

 

Wydawnictwo MG, Moja ocena 6/6
Pamiętam jak w latach 80. moi rodzice cudem, spod lady zdobyli wszystkie 4 tomy Bolesława Chrobrego. Chodziłam wtedy do szkoły, próbowałam przeczytać 1. tom, ale przyznaje, poległam. Była to po prostu za trudna dla mnie lektura.
Gdy tylko zobaczyłam w zapowiedziach wznowienie 1. tomu dzieła Gołubiewa, postanowiłam, iż teraz, wiele lat pózniej zmierzę się ponownie z Bolesławem Chrobrym. Pamiętając moją wcześniejsza porażkę przyszykowałam się na trudną lekturę.
Owszem, trudno wczytać się w tekst, trudno przyswoić archaiczny język jakim książka jest napisana. Niewątpliwie trzeba sobie zadać sporo trudu. Jednak moim zdaniem warto.
Bez wątpienia cykl ten jest dziełem życia Antoniego Gołubiewa. Cykl, który był pisany w latach 1947–1974 opowiada o samym tytułowym władcy, ale także o szeroko rozumianym jego otoczeniu, o Mieszku I, o jego wpływie na Bolesława, o tworzącym się narodzie polskim, o pierwotnych wierzeniach zwyczajach, walkach, ale i dniu codziennym.
Co cenne autor ukazał wszystkie warstwy społeczne ówczesnego narodu polskiego, poczynając od najbiedniejszego aż do Bolesława Chrobrego i cesarza Ottona III włącznie.
Wspominałam, iż Gołubiew opowiada o całości kształtowania i egzystencji narodu polskiego. Owszem. Jednak tym wokół czego skupia się opowieść, co jest jakby jej trzonem, jest religia. To jej właśnie pisarz poświęca uwagę. To ją czyni spoiwem i drogowskazem społeczeństwa.
Można śmiało uznać, iż Bolesław Chrobry to przekrojowa epopeja opowiadająca o początkach państwa polskiego.
Od razu, od samego początku lektury rzuca się w oczy, iż Gołubiew zadał sobie niesamowicie dużo trudu, żeby powieść powstała. Już sam okres jej pisania, bez mała 4 dekady o czymś świadczy.
Dbałość o szczegóły, o najmniejszy drobiazg jest po prostu imponująca.
Każdy drobiazg, każda sukmana, każdy oręż, domostwo, drzewo są drobiazgowo i niezwykle plastycznie opisane, również puszcza, która była początkiem.
Monumentalna, powieść, dla której jestem pełna podziwu. Jednak od razu zaznaczam, jest to książka dla osób bardzo cierpliwych i bardzo kochających historię. Poszukiwacz szybkiej akcji, człowiek niecierpliwy nie odnajdzie się w niej. Ja polecam i czekam na kolejne tomy.

30 czerwca ma się ukazać 2. tom serii, Szło nowe. Już się ciesze na lekturę.
Dziki to jeszcze kraj… a już mocny siłą wojów i chrobry siłą księcia…
Tnie się puszcza, szumi zboże na polanach, stare dęby Swarożyca padają przed Trzemami nowego Świątka. Biskup Wojciech chrzci pod murami Gniezna i niosąc nową wiarę pada pod ciosami pogańskich Prusów. Ciało jego warte jest tyle złota, ile waży.
Na pogrzeb zjeżdża wielki świat Cesarstwa który ku bramom gnieźnieńskim wiedzie sam Cesarz Otton III. Kraj Polan ukazuje, jaką siłą dysponuje i jakie skarby skrywa.
Cesarz zakłada Bolesławowi Koronę na głowę.
To już jest wielkie księstwo, Bolesław trzyma je w garści …..


 



środa, 14 kwietnia 2021

Wierny Rusłan - Gieorgij Władimow

 

Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 6/6
Typowa literatura łagrowa, porównywana z dziełami Sołżenicyna. Hmm z jednej strony fakt, treść, wymowa podobne do książek Sołżenicyna. Z drugiej strony czegoś mi brakuje w porównaniu do Sołżenicyna. Jednak to nieistotne. Każdy z nich pisze doskonale, po mistrzowsku, każdy inaczej choć obaj o tym samym. Dlatego też nie lubię porównań, taki jak, podobny do...
Wierny Rusłan to z pewnością bardzo dobra, świetnie napisana i bardzo poruszająca opowieść z głęboką wymową.
Tytułowy Rusłan to łagrowy pies wartowniczy. Gdy obóz na Syberii zostaje zlikwidowany, Rusłan i inne psy zostają bezpańskie, głodne, schorowane, samotne, zostawione same sobie. Błąkają się po okolicy, w okolicy dawnego łagru, koło wioski.
Dodatkowo są to psy ze spaczoną psychiką. Tresura, której zostały poddane, cele do których były wykorzystywane, całe ich dotychczasowe życie odcisnęło na nich niezatarte piętno. To piętno sprawia, iż Rusłan na swój psi, ale ukazany, niczym kalka ludzkiego sposobu życia, bycia, sposób próbuje organizować sobie i innym psom nowe życie. Czy lepsze? Raczej nie. I trudno się temu dziwić.
Rusłan i inne psy znają tylko życie, realia, komendy, zasady z obozu którego nie ma. Są łagrem przesiąknięte do szpiku psiej kości. Siłą rzeczy to co próbują organizować jest odbiciem ich dawnego miejsca pracy i życia, syberyjskiego łagru.
Całość genialnie i niezwykle poruszająco ukazana z punktu widzenia Rusłana. Lepiej Władimow nie mógł tego ukazać. Czyta się z niedowierzaniem, rozdartym sercem i ogromną porcją współczucia, tym bardziej, iż autor nie unika szokujących momentów, prezentuje dosadnie, plastycznie drastyczne sceny.
Polowanie, na inne psy, na pożywienie, brak ufności wobec kogokolwiek, determinacja Rusłana, chęć, a w zasadzie umiejętność odwzorowania tylko jednego stylu życia. I te psie przemyślenia...coś niesamowitego i poruszającego. Szczerze, nie myślałam, że tak mną wstrząśnie ta książka.
W trakcie lektury żal mi było psa, ale widziałam też analogię do nas, ludzi, naszego życia, zasad, postępowania wobec innych istot. Los psa to alegoria ludzi pod pewnymi dyktaturami, ale nie tylko. To także analogia do nas, żyjących teoretycznie w wolnym świecie, ale czy na pewno?!
Książka szokuje, wali w splot słoneczny niczym obuch i na bardzo długo pozostaje w pamięci. Gorąco polecam. Ważna, potrzebna, poruszająca, ponadczasowa opowieść.

 


wtorek, 13 kwietnia 2021

Christopher Berry-Dee - Rozmowy z psychopatami W otchłani zła

Wydawnictwo czarna Owca, Moja ocena 4-/6
Christopher Berry-Dee, w swojej książce zagłębia się w świat psychopatów. Robi to w sposób dogłębny, wnikliwy.
Analizuje psychikę i sposób działania zarówno seryjnych zabójców, których poznał osobiście, jak i zbrodniarzy, którzy przeszli do historii kryminologii.
Udowadnia, iż wybór przez seryjnego zabójcę ofiary sprawia, iż choć nadal jest ona żywa, normalnie funkcjonuje, jednak jest ona już martwa. Jak twierdzi autor (...) Można zabarykadować drzwi i okna, lecz zdeterminowany morderca zawsze znajdzie sposób, by dokonać zbrodni. (...)
Psychopata, seryjnym zabójca może być każdy z nas, może być nasz miło uśmiechający się sąsiad, może być pan z pieskiem z sąsiedniej posesji. Zabójcy są wśród nas.
Berry-Dee opowiada o seryjnych zabójcach, analizuje ich zachowanie, poczynania, rozpatruje pod różnym kontem przyczyny ich działania. Próbuje analizować i to dogłębnie psychikę seryjnych zabójców, psychopatów.
Wychodzi mu to różnie. Temat, jaki porusza jest ciekawy. Pewne zastrzeżenia budzi natomiast sposób napisania książki. Jest ona sucha, momentami po prostu nie tyle nudna co jakaś taka bez duszy, choć temat jest ciekawy. Styl narracji nie ma w sobie za wiele finezji, brak ludzkich uczuć, brak wczucia się w pozycje ofiary, brak ukazania czegoś więcej poza suchymi faktami.
Nie jest to zła książka. Autor porusza wiele ciekawych tematów, wysnuwa wiele wniosków, na które ja bym nie wpadła. Jednak niektórzy są urodzonymi gawędziarzami inni wręcz przeciwnie. Berry - Dee niestety należy do tej ostatniej grupy. Brak tego czegoś nieuchwytnego, co sprawiłoby, iż książkę czytałoby się z wypiekami na twarzy. A szkoda. Od razu rzuca się w oczy, iż autor zadał sobie dużo trudu, włożył w powstanie książki, zebranie materiału dużo pracy. Szkoda, że tak wyszło.
Zdecydowanie nie jest to łatwa lektura. Jednak jeżeli kogoś interesuje ta tematyka, warto po tę pozycje sięgnąć, warto zadać sobie trochę trudu, przeczytać. Ilość materiału, jaki zawarł w książce autor, poruszana tematyka może zaciekawić. Warto także dowiedzieć się, co kieruje psychopatami, co tacy ludzie mają w głowie.

niedziela, 11 kwietnia 2021

Ślady - Katarzyna Kielecka

Wydawnictwo Szara Godzina, Moja ocena 5/6

Ślady to dwa bardzo ciekawie napisane tomy powieści obyczajowej z delikatnym muśnięciem thrillera.
To dwutomowe zwieńczenie trylogii Sedno. Wiem, najpierw powinno się przeczytać tom 1 i 2 trylogii, potem tom 3 czyli Ślady.
Jednak ja tak nie zrobiłam i choć żałuję bo styl pisarski autorki bardzo przypał mi do gustu to jednak doskonale połapałam się w perypetiach bohaterów, tym kto jest kim, dlaczego jest tak, a nie inaczej.
3 tom, czyli Ślady jest zwieńczeniem zarówno trylogii, jak i perypetii bohaterów.
Edycie i Jędrkowi nareszcie wszystko się układa. We wcześniejszych tomach doświadczyli wiele zła, wiele burz nimi targało. Teraz ma być i częściowo jest inaczej. Rozkoszują się związkiem, wychowują Grzesia, adoptowanego syna zmarłej przyjaciółki. Wszystko zdaje się układać idealnie. Niestety pewnego dnia wydarza coś co sprawia, iż ich zdające się dobrze układać (w końcu!) życie zamienia się w pasmo nieszczęściach, a im samym grozi niebezpieczeństwo.
Do drzwi ich życia puka przeszłość wraz ze złem. A to dopiero początek perypetii. Oj dzieje się dzieje. Na wierzch wychodzą przysłowiowe trupy dotąd skrzętnie ukrywane w szafie. Perypetią zdaje się nie być końca.
Katarzyna Kielecka utkała bardzo ciekawą, w wielu miejscach niebanalną fabułę, zręcznie ją poprowadziła i sprawiła, iż od lektury trudno się oderwać.

Jeśli szukacie ciekawej, lekkiej, ale nie infantylnej za to dobrze napisanej, mądrej powieści obyczajowej z sensacyjnymi okruchami Ślady. Psim tropem i Ślady. Rudy warkocz są dobrym wyborem. Gwarantuje ciekawa lekturę, chwilę refleksji, sporo uśmiechu, niecierpliwe odwracanie kartek i zarwaną noc. Niech was nie zwiedzie lekka, relaksująca okładka. Zapowiada ona  niefrasobliwą, bez żadnych elementów sensacyjnych lekturę. Zderzenie z fabułą, która jest przyjemna, ale broń Boże nie niefrasobliwa, czy lekka oraz licznymi i nagłymi zwrotami akcji jest spore, podobnie jak zaskoczenie, iż to taka dobra książka.
Dodatkowo w obu częściach 3. tomu jest mnóstwo elementów, postaci, zachowań, z którymi będą mogli utożsamić się liczni czytelnicy. To ogromny plus każdej książki, tej także. Polecam


.

środa, 7 kwietnia 2021

Listy na wyczerpanym papierze - Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora i inni

Wydawnictwo Agora, Moja ocena 6/6

O cudzie, co to za książka. Zanurzyłam się w niej w całości i chłonęłam każdą drobiną mojego ciała. Po prostu wspaniała, wyjątkowa, poruszająca.
Książka zawiera niepublikowaną wcześniej korespondencję Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory z lat 1964-1966.
Składają się na nią listy, kartki, telegramy, zapiski na odwrocie fotografii pisane ręcznie i na maszynie, notatki, telegramy, które słali do siebie, wszystkie zapiski dotyczące Agnieszki Osieckiej, Jeremiego Przybory i ich wyjątkowego, burzliwego, magnetycznego związku.
To literatura miłosna, można pomyśleć, że banał, infantylizm. Nic bardziej mylnego. Jacy autorzy, takie zapiski. A autorzy wybitni zarówno Agnieszka Osiecka, jak i Jeremi Przybora. Dwójka takich niezwykłych ludzi mogła stworzyć równie niezwykłą korespondencję, która jest obrazem, kwintesencją ich krótkiego choć burzliwego i niezwykle energetycznego związku.
Ona 28-letnia rozwódka po przejściach, piękna, szalona. On 49 lat, po raz drugi żonaty, mistrz słowa, w apogeum swojego talentu. Oboje wciągają nas do swojego świta, chwytają w szpony uczucia już od pierwszej strony.
Znajomość, uczucie burzliwe, ona uwodzi, on ulega, ale czy naprawdę tak było? Czy on był dla niej tylko starszym człowiekiem, zastępstwem ojca, gdy upominał, żeby dbała o siebie, czy może kimś więcej. Czy różnica wieku pomiędzy nimi, spora, bo 21 lat, znajduje odbicie w ich korespondencji?
I tak i nie. Najpierw jedno się bardziej angażuje, drugie jest zdziwione, póżniej oboje toną w tym związku, w uczuciach.
Uczucia są silne, różne na różnym etapie, czasami bywają bardzo silną, potężną miłością, czasami przyjażnią podszytą czułością. Bez wątpienia są to uczucia silne, potężne, emanujące magia i porywające czytelnika.
Książka zachwyciła mnie. Czułam wdzięczność za to, że zostałam dopuszczona do tak intymnego świata, czasami czułam się wręcz zawstydzona, niczym podglądacz.
Ich związek trwał krótko. Czas jego trwania był odwrotnie proporcjonalny do intensywności.
Kilkakrotnie zastanawiałam się, czy ten związek miał szansę, czy mógł się udać. Nie wiem. Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Nie znam na tyle życiorysów, charakterów i różnych uwarunkowań obojga.
Listy... zaczynają się od wstępu Magdy Umer, niejako póżniejszej powiernicy związku, a kończy się tekstami piosenek, które powstały w wyniku uczuć dwojga artystów. Cudowne uzupełnienie wyjątkowej lektury.
Cóż więcej mogę napisać. Może tylko to, iż takich książek nie powinno się oceniać. Listy, zapiski, uczucia biograficzne powinny pozostać nieocenione. Nie da się ocenić uczuć, autentycznej relacji, namiętności. Czy może być jakaś skala, czy istnieje prawo pozwalające na ocenianie uczuć pomiędzy dwojgiem ludzi, uczuć autentycznych nie fikcji literackiej?
Mogę więc tylko was zachęcić do tej wyjątkowej lektury.

piątek, 2 kwietnia 2021

Pod gołym niebem. Żyj w rytmie natury - Torgeby, Markus Torgeby

 

Wydawnictwo Znak Literanova, Moja ocena 5,5/6
Wspaniała, pięknie wydana, idealna na każdą porę roku, ale szczególnie na wchodzącą obecnie w nasze życie wiosnę.
To świetnie napisana, poruszająca i działająca na wyobrażnię opowieść o budowaniu więzi z otaczającym nas światem, powrocie do korzeni.
To historia o zmianie życia, wymuszonej przez okoliczności, ale zawsze.
A także opowieść o wyjątkowej symbiozie, mądrości natury, o tym jak bardzo warto posłuchać natury, oddać jej palmę pierwszeństwa, szanować ją.
Na co dzień, zagonieni, zapracowani, zasypani swoimi problemami, a może po prostu nieczuli, nie myślimy o tym, że w koło jest natura, ze to ona jest najważniejsza, to jej świat, a my jesteśmy tylko gośćmi, gośćmi strasznymi, którzy niszczą naturę. A tak naprawdę niewiele potrzeba żeby ją szanować, żyć w nią w związku niosącym korzyść dla obu stron.
Natura jest najważniejsza, potrzebna, nie da się jej przecenić. Daje oddech, relaks, spokój, potrzebne produkty, ukojenie, jest balsamem na dusze i lekarstwem, jest życiem. Warto w pędzie dnia codziennego o tym pamiętać.
Autor książki, znany szwedzki biegacz Markus Torgeby, pewnego dnia, po poważnej kontuzji, której doznał zdecydował się na radykalny krok – porzucił stresujące miejskie życie i zamieszkał… pod gołym niebem. Wydaje się to maksymalnie ekstremalne, nie do zrealizowania dla przeciętnego człowieka. A poza tym wiele osób zapyta - po co?
Żeby uzyskać odpowiedź na to i wiele innych pytań, warto przeczytać książkę. Autor niezwykle ciekawie snuje w niej opowieść najpierw o swoim pędzącym, zagonionym, trudnym życiu sportowca, póżniej o momencie załamania, dalej o zmianie, której dokonał i wreszcie o tym, jak było, dzień po dniu i co z tego wyniósł.
Torgeby przez cztery lata prowadził nieomal pustelnicze życie w jämtlandzkiej puszczy, w pełnej harmonii z przyrodą i samym sobą. Natura stała się dla niego nie tylko domem, ale także wszystkim, sensem życia, istotą człowieczeństwa, ratunkiem, filozofią.
Opowieść czyta się bardzo dobrze. Jest niezwykle ciekawa, mądra i wiele nam uświadamia. Do tego jest to pięknie wydana książka, idealna na prezent. Natura, która nas jeszcze otacza, a którą my ludzie ciągle niszczymy, jest niesamowita. Warto sobie o tym przypomnieć. Polecam.

czwartek, 1 kwietnia 2021

Wszyscy słyszeli jej krzyk - Ryszard Ćwirlej

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Kolejna świetna książka Ryszarda Ćwirleja. Książki tego autora czytam od kilku lat i niezmiennie mnie one zachwycają, a sam pisarz ciągle zaskakuje i trzyma bardzo wysoki poziom.
Wszyscy słyszeli jej krzyk jest kolejnym tomem serii o komisarzu Antonim Fischerze. Każdy tom jest częścią serii, ale tez stanowi odrębną całość. Każdy tom zachwyca wirtuozerią, ciekawym pomysłem, doskonale prowadzonym śledztwem, mistrzowskim oddaniem klimatu retro. Po prostu chce się czytać.
Tym razem akcja toczy się w Poznaniu w 1929 roku. Ma miejsce Powszechna Wystawa Krajowa, która prezentuje gospodarczy dorobek dziesięciu lat Niepodległej Polski. Brzmi dumnie. Nastrój podniosły, dokonania wielkie, mnóstwo gości.
I wszystko byłoby ok, gdyby nie seria oburzających i psujących całą imprezę napadów na zwiedzających.
Do tego pewnego dnia w okolicach Człuchowa zostają znalezione w krzakach zwłoki. Niby nic takiego, ale denat ma kieszenie wypchane złotem. Sami przyznacie, że to dziwne.
Dodatkowo dochodzi do strzelaniny w Polskim Radiu. Znany nam z innych książek komisarz Antoni Fischer rozpoczyna śledztwo.
Ćwirlej kolejny raz zabiera nas w podróż w przeszłość. Lata 20. w Polsce to wspaniały okres. Pisarz podobnie, jak w innych książkach świetnie, drobiazgowo i bardzo plastycznie oddał klimat epoki.
Ponieważ jestem wielką fanką tego okresu, w trakcie lektury miałam ogromną ochotę wskoczyć w fabułę, przenieść się w tamte czasy, wziąć udział w śledztwie.
Poza tym doskonałe dialogi, które także działają na wyobrażnię (odrobinę z gwara, odrobinę sarkastyczne, z garścią przekleństw) i wspaniale nakreśleni, bardzo realni bohaterowie.
Fabuła jest zręcznie prowadzona, wielowątkowa, choć trzonem pozostają nadal sprawy związane z wystawą. Mimo mnogości nowych wątków, które pojawiają się dosyć często, autorowi nic nie umyka, nic nie zostaje zapomniane. Wszystkie sprawy zostają doprowadzone do finału.
Całość jest porywająca, zaskakująca, wzbudzająca zarówno zdziwienie, jak i uśmiechy.
Od pierwszej strony rzuca się w oczy, iż Ćwirlej zadał sobie bardzo wiele trudu. wszystkie drobiazgi, gwara, budowle, miejsca, przedmioty, życie codzienne to wszystko znajdziemy w tej książce.
Autor bez wątpienia dokonał drobiazgowego reaserchu, przeczytał mnóstwo książek, powybierał największe, najbardziej charakterystyczne perełki i umieścił je w książce.
Oddając klimat epoki, miejsc, środowisk nie zapomina o doskonałym prowadzeniu śledztwa.
Całość ponownie mistrzowska. Polecam.