Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.
Hotel New Hampshire to doskonale napisana, mistrzowsko skonstruowana czarna komedia. Bohaterami są członkowie całkiem sporej, wielopokoleniowej rodziny Berrych + ich czarnego labradora o wdzięcznym imieniu...Smutek, którzy za punkt honoru, w ogóle nie podlegający jakimkolwiek dyskusjom, obrali sobie stworzenie hotelu, który będzie super, hiper dochodowym biznesem.
Perypetie rodziny śledzi się z zapartym tchem, otwierając szeroko oczy, a i niejednokrotnie wybuchając głośnym śmiechem.
To wszystko przeplatane jest refleksyjnymi nutkami i nieodpartym wrażeniem, że tylko Irving potrafi z błahego tematu, umiarkowanie dobrej historii, momentami banalnej do bólu i przewidywalnej, albo wręcz głupich, nie do pomyślenia rzeczy zrobić coś takiego, istny majstersztyk.
Wykreowani przez Irvinga bohaterowie są co najmniej hmm...dziwni. Zgodnie ze starym powiedzeniem, że dziwni ludzie = dziwne zdarzenia, Berrym przydarzają się wyjątkowo dziwne, żeby nie rzec kuriozalne rzeczy. Ta rodzina prosta czynność potrafi maksymalnie skomplikować, przyciąga do siebie idiotów jeszcze większych, niż oni sami, a wszystko, dosłownie wszystko potrafi zepsuć, nie wiadomo jak i kiedy. Dodatkowo lubuje się w wyuzdanym, płatnym seksie lat 60. XX wieku. W ogóle seksu jest w książce sporo.
Mamy wspomniany płatny seks, wchodzenie w świat seksu przez młodego człowieka na amerykańskiej prowincji, zbiorowy gwałt na nastolatce, kwestia jak się ma nabycie niedźwiedzia do wznowienia współżycia seksualnego z własną żoną i wiele innych. Jednak uwaga, nie ma w tych sytuacjach nic drastycznego, niesmacznego. Irving, jak to Irving stworzył z tych spraw arcyzabawną (choć momentami to śmiech przez łzy) komedię, bez kadzenia o tym co należy lub nie robić, o winie, karze, sensie etc.
Jak zwykle pisarz urzeka odrobinę rubasznym językiem i wieloma ironicznymi porównaniami, które nie wszystkim muszą przypaść do gustu, lecz mnie zachwycają oraz wyjątkową lekkością pióra.Doskonała powieść o życiu, jego niuansach, radościach, smutkach i o tym czy warto uczyć się na swoich błędach i jeszcze o wielu, wielu innych sprawach.
Doskonała pozycja. Nic dziwnego, iż uznawana jest za najlepszą w dorobku pisarza. Polecam.
Niedawno miałam przyjemność czytać tę cudowną książkę. Bawiłam się świetnie, jak o z Irvingiem. Czekam niecierpliwie na kolejne wznowienia jego powieści.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Irvinga, a słyszałam tyle dobrego. Muszę w końcu skompletować jego książki
OdpowiedzUsuńCzytam wszystkie książki Irvinga jakie zostają opublikowane:)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam. Poznałem niedawno Garpa i byłem bardzo zadowolony. Hotel to mój następny cel. :)
OdpowiedzUsuńWysoka ocena, ale tego pisarza chyba albo się lubi albo nie. Czytałam "Jednoroczną wdowę", dawno temu Garpa i przyznam, że trochę mnie wymęczyły te lektury. Z drugiej strony nie mówię nie, może jednak przeczytam.
OdpowiedzUsuńIrving to jeden z tych pisarzy, którego twórczość bardzo chciałabym poznać, mam nadzieję, że niedługo będzie okazja.
OdpowiedzUsuń