Strony

piątek, 22 sierpnia 2014

Niech w końcu coś się zdarzy

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 4,5/6
Jest to opowieść o Fritzi Berger, mieszkance Kolonii, która za kilka tygodni będzie obchodzić 40. urodziny. Bilans życia średni- kiepska, momentami nudna praca w wydawnictwie Best & Seller, 15 lat małżeństwa, które poszły w przysłowiowy kubeł, kiepskie auto, brak własnego mieszkania, ciągłe kłótnie z eks o byle co. Jedyna radość to kilkuletnia córeczka. Pewnego dnia czara goryczy przepełnia się, gdy na Walentynki Fritzi dostaje od koleżanki z pracy termo poduszkę w serduszka (czujecie to?!), a miasto zajmuje jej konto w banku za niezapłacone przedszkole córki. Informacje, monity przychodziły, ale Fritzi czyta tylko korespondencję w pogodnych kopertach, szare koperty z urzędów ją dołują. Fritzi do końca miesiąca (który dopiero się zaczął) na utrzymanie córki ma 35,00 e. Bilans życia jest dołujący, 40-ka zbliża się wielkimi krokami, faceci wolą młodsze, a o podwyżce może zapomnieć. Fritzi ma dosyć. Fritzi chce, żeby coś się w końcu w jej nudnym do bólu i nieudanym życiu w końcu stało, żeby marazm ją opuścił, żeby zaczęła wreszcie żyć zamiast wegetować. No i zgodnie z życzeniem zaczyna się dziać. Może nie do końca tak, jak by sobie tego życzyła, ale dzieje się, oj dzieje. I tak śledzimy czasem smutną, a czasem bardzo zabawną i pełną niespodzianek historię.
Jest to dobra, momentami bardzo dobra, a na pewno szczera do bólu książka. Z tym, że jej odbiór jak podejrzewam będzie zależał od tego, kto ją będzie czytał. To taki typ książki. Inaczej odbiorą ją osoby koło 20-ki, inaczej o jedną czy dwie dekady starsze. Mniej więcej w okolicach 40-ki człowiek zaczyna robić podsumowanie dotychczasowych życiowych osiągnięć. Niestety zbyt często wypada ono na minusie, albo blisko zera lub stacza się po równi pochyłej. Mając 10-20 lat mniej ma się wielkie plany, jest się pewnym (jak Fritzi), że świat stoi przed nami otworem, że się go zawojuje, a do 40-ki jest huhu i jeszcze trochę czasu. Tym czasem życie to nie bajka, a czas pędzi nieubłaganie. I zanim się spostrzeżemy będziemy w punkcie, w którym znalazła się bohaterka książki. Oby to nie był tak smutny punkt. 
Książka jest niesamowicie życiowa, prawdziwa, szczera do bólu. Może nie jest to wielka literatura, ale z pewnością dobrze napisana historia, w której wiele czytelniczek znajdzie siebie, swoje życie, czy też jego fragmenty.
Gorąco zachęcam do lektury. Książkę czyta się błyskawicznie (zresztą gruba to ona nie jest:)), niejednokrotnie z uśmiechem na ustach, albo też i z łezką zadumy, rozrzewnienia. Bardzo życiowa książka.

6 komentarzy:

  1. Mimo iż jest to życiowa i szczera do bólu powieść to jednak nie zaciekawiła mnie swoją tematyką, dlatego nie zamierzam na siłę do niej się przekonywać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczęłam czytać tę książkę wczoraj i zapowiada się obiecująco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka zachęcająca, ale tematyka raczej tak średnio;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pomiędzy 20 a 40, więc ciekawe jak bym ją odebrała. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię Leniwą niedzielę i z ochotą przeczytam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. :) Niedługo zaczynam czytać :) Uwielbiam tę okładkę :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.