Strony

wtorek, 27 maja 2025

Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię - Tsering Yangzom Lama

 



Wydawnictwo Bo.wiem, Moja ocena 6/6
Tsering Yangzom Lama w debiutanckiej powieści Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię, tworzy poruszający obraz zycia w cieniu utraty ojczyzny. To nie tylko saga rodzinna, ale przede wszystkim medytacja nad pamięcią, dziedzictwem i tym, jak historia kształtuje tych, którzy zostali zmuszeni do życia na wygnaniu.
Lama, urodzona w Nepalu w rodzinie tybetańskich uchodźców i wychowana w Kanadzie, opisuje, kreśli przed nami własne doświadczenia oraz zbiorową pamięć narodu, który przez dekady trwa w rozproszeniu.
Powieść rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, obejmując zarówno ucieczkę z okupowanego przez Chiny Tybetu, jak i współczesne życie w diasporze, w tym w Toronto. Główne bohaterki, siostry Lhamo i Tenzin (Tenkji), są diametralnie od siebie różne. Ta pierwsza pozostaje blisko tybetańskiej tradycji, mieszkając przez większość życia w nepalskim obozie dla uchodźców, podczas gdy druga próbuje zakorzenić się na Zachodzie. Ich losy splecione są z obecnością i losem tajemniczej relikwii – posążka Bezimiennego Świętego. Symbolizuje on tożsamość, opór i nadzieję, czyli to, co Tybetańczykom jest bardzo potrzebne.
Narracja prowadzona jest z kilku perspektyw, m.in. Lhamo, jej córki Dolmy i samej Tenzin. Dzięki temu czytelnik ma dostęp zarówno do osobistego doświadczenia, jak i do szerszej perspektywy pokoleniowej. To także sposób na ukazanie różnic między pokoleniami: tych, którzy doświadczyli ucieczki, a tymi, którzy urodzili się już na wygnaniu i próbują pogodzić lojalność wobec kultury przodków z własnymi aspiracjami. Jest mnóstwo różnic, ale także sporo podobieństw. Bardzo ciekawe ukazanie problematyki i różnych kwestii.
Głównym tematem książki jest doświadczenie wygnania, nie na chwilę, a na stałe. Autorka nie idealizuje życia na uchodźstwie, wręcz przeciwnie. Lama pokazuje jego surowość, biedę i poczucie marginalizacji. Jednak jej uchodźcy nie są przedstawieni jako bierne ofiary, lecz jako nośnicy kultury i pamięci, którzy, nawet pozbawieni ziemi, potrafią pielęgnować to, co czyni ich Tybetańczykami.
Tytułowe ciało staje się jakby nośnikiem pamięci. Jak sugeruje tytuł, przez fizyczne cierpienie i obecność – czy to w obozie, czy na emigracji – bohaterowie mierzą swoją więź z utraconą ojczyzną. Im bardziej cierpi ich ciało, tym ta pamięć, więź jest większa. Lama często odnosi się do duchowości i kontaktu z przodkami, pokazując, że Tybet istnieje nie tylko jako miejsce, ale przede wszystkim jako sfera ducha, zakorzeniona w ludziach i przedmiotach. Trudno to w prosty sposób opisać, trzeba po prostu przeczytac książkę. Tybet, jego kultura, duchowość są bardzo trudne dla nas mieszkańców Europy. Nie jestem pewna, czy do końca udało mi się zrozumieć duszę bohaterów, przesłanie i znaczenie książki.
Dodatkowo na uwagę zasługuje język autorki. Proza jest poetycka, subtelna i przesiąknięta melancholią. Nie epatuje dramatyzmem (mimo trudnej i bolesnej tematyki), ale siła jej słów tkwi w niedopowiedzeniach i prostocie opisu codzienności.
Szczególne miejsce w książce zajmuje posążek Bezimiennego Świętego. Choć niewielki, ma on ogromną wagę kulturową i emocjonalną. To nie tylko relikwia, ale i pomost między przeszłością a teraźniejszością, między tym, co duchowe, a tym, co cielesne. Jego pojawienie się w rękach kolekcjonerki sztuki stawia Dolmę – reprezentującą młodsze pokolenie – przed dylematem moralnym: czy może poświęcić własne cele, by działać w imię wspólnoty? To pytanie, które dotyka każdego, kto żyje na przecięciu kultur i lojalności.
Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię to powieść niezwykle aktualna. W czasach, gdy problem migracji i uchodźstwa staje się coraz bardziej palący, książka Lamy wnosi rzadko spotykaną perspektywę: głos Tybetańczyków, których dramat trwa od dziesięcioleci, a jednak jest często marginalizowany w globalnym dyskursie. Lama nie uprawia politycznej publicystyki – jej narracja jest cicha, ale właśnie dzięki temu bardziej przejmująca.
Tsering Yangzom Lama stworzyła książkę piękną, niezwykle poruszającą, ważną i potrzebną. Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię to proza o głębokim ładunku emocjonalnym i duchowym, która zachwyca językiem i poruszaną tematyką. Literatura tybetańska sama w sobie jest czymś wyjątkowym. Do tego ten kontekst i wymowa w naszych czasach. Opowiadana historia to  świadectwo kultury i tożsamości, które przetrwały mimo wygnania i rozproszenia. Powieść ta zostawia czytelnika z refleksją nie tylko o losie Tybetańczyków, ale też o znaczeniu pamięci, wspólnoty i wewnętrznej siły, którą można odnaleźć w najtrudniejszych warunkach. Gorąco polecam.

Zapraszam na mój profil na Instagramie (klik)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.