Wydawnictwo Krytyka Polityczna, Moja ocena 3-6
Dzieci księży to sami przyznacie, temat od lat budzący wiele emocji, ale i owiany tajemnicą. Większość osób coś na ten temat wie, ale tak na prawdę z reguły nikt nie wie nic konkretnego.
Bazując na tym można stworzyć niezły reportaż o ile się dobrze go poprowadzi. Niestety, ale Marcie Abramowicz się to nie udało.
Jedyne uczucia, jakie mi towarzyszą po lekturze tej książki to rozczarowanie i ogromny niedosyt.
Jedno jest pewne, z tytułem treść książki ma niewiele wspólnego.
Tym co rzuca się w oczy w trakcie lektury jest wręcz kaznodziejski charakter narracji, który ma do czegoś przekonywać, coś udowadniać, dawać czytelnikowi gotowe wręcz narzucające się wnioski. A chyba nie taki powinien być dobry reportaż. Moim zdaniem powinien on podawać fakty, relacjonować je, ale czytelnikowi pozostawiać spore pole do wyciągnięcia własnych wniosków.
Do tego należy dodać sporą porcję dygresji całkowicie wg. mnie odbiegających od założonej tematyki książki. Np. kwestia celibatu, która wręcz wypełnia drugą część książki, przez co jest ona nudna i po prostu trudna do przyswojenia. Autorka potraktowała tę część jako wykład z historii za bardzo wdając się w szczegóły, układając je w porządku chronologicznym, tworząc długie wywody, zbyt długie niestety.
Dużo miejsca poświęcone jest także kobietom, matkom, partnerkom. Ich uczucia są skrajne, od uwielbienia księdza-partnera do nienawiści. Ich spojrzenie na całość problemu jest ciekawe, ale znowu zbyt obszerne, co sprawia, iż w pewnym momencie staje się to nudne.
Samej tytułowej tematyce, dzieciom księży, poświęcone jest w książce paradoksalnie niewiele miejsca, a i to zrobione jest bardzo lakonicznie. Mam wrażenie, iż Abramowicz prześlizguje się tylko po tej tematyce, wzmiankuje pewne jej aspekty. Nic natomiast nie jest rozwinięte, nic nie jest rzetelnie ukazane. Wielka szkoda.
Autorka częściowo oddaje głos dzieciom księży. Ich wypowiedzi są bardzo emocjonalne, mocne. Wszak dzieci, których ojcami są księża, to największe ofiary tych historii. Niektóre z nich są rozżalone, niektóre smutne, inne po prostu wściekłe. Taka porcja różnorodnych emocji daje pole do pisarskiej działalności. Szkoda, że reportażystka nie pociągnęła tego tematu dalej, nie potraktowała kwestii dogłębniej.
Tematyka ojcostwa księży jest trudna. Nie liczyłam na książkę sensacyjną. Spodziewałam się za to dopracowanego, rzeczowego reportażu.
Całość zrobiła na mnie wrażenie jakby mając niewiele materiału dot. tytułowej tematyki, autorka na siłę chciała wypełnić pozostałą przestrzeń wszystkim czym się dało, wszystkim co jej zdaniem wiąże się z tematem książki. Wyszło to bardzo słabo. Szkoda.
Znam księdza, który ma dzieci, więc przesyłam z ciekawością. 😊
OdpowiedzUsuńTematyka ciekawa i na pewno chętnie sięgnęłabym po ten tytuł, gdyby był dobrze napisany... Mam za sobą "Zakonnice odchodzą po cichu" - spodziewałam się dobrego reportażu, ale niestety został napisany w niezbyt ciekawy sposób.
OdpowiedzUsuń