Strony

niedziela, 15 kwietnia 2018

Skrucha - Frode Granhus

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 5/6
Skrucha, to 3. tom cyklu, którego bohaterem jest policjant Rino Carlsen. Bardzo dobrze, że będzie to seria, ponieważ Wir to bardzo dobra książka, która na równo łączy elementy mrocznego kryminału, jak i powieści społeczno-obyczajowo-psychologicznej. W takim połączeniu lubują się skandynawscy pisarze.
Tym razem sprawa dotyczy dziecka. Pewnego letniego dnia w Bodo uprowadzono sześcioletnią Idę, córkę świeckiego kaznodziei.
Do śledztwa zostają wyznaczeni detektywi Rino Carlsen i Guro Hammer, atrakcyjna, świeżo zatrudniona w miejscowej komendzie, specjalizująca się w sprawach przemocy wobec dzieci.
W miarę, jak śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, na jaw wychodzą przestępstwa sprzed dwudziestu siedmiu lat dotyczące porwań dzieci. Na światło dzienne wychodzą także różne inne tajemnice starannie skrywane pod pozorem idealnego społeczeństwa funkcjonującego w spokojnej, sielsko-anielskiej okolicy. Złe zostaje znalezione w najmniej oczekiwanych miejscach, rodzinach, u osób, które są/były ostoja społeczności lokalnej.
Rozpoczyna się wyścig z czasem. a teraźniejszość przeplata się ze zbrodniami z przeszłości.
Norweski pisarz stworzył kryminalno-obyczajową książkę z silnym wątkiem psychologiczno-społecznym. Jest ona co prawda napisana wg. utartego schematu, ale i tak doskonale się ją czyta.
Frode Granhus stworzył dobry kryminał, w 100% skandynawski. Obaj prowadzący dochodzenia policjanci (policjant i policjantka) mają trudne życie prywatne, własne demony przeszłości, które mocno rzutują na teraźniejszość, są w trakcie podejmowania niezwykle obciążających decyzji. Czyli po raz kolejny w skandynawskim kryminale mamy do czynienia z policjantem/detektywem po przejściach i niezależnie od jego wieku metrykalnego 

Ogromnym plusem są niewątpliwie opisy. Miejsca, w których rozgrywa się akcja są na wskroś skandynawskie, surowe, piękne, naturalne. Dodatkowo aura mimo, iż letnia jest momentami mroczna, ponura. I te opisy... Trzeba przyznać pisarzowi, iż dokładnie wypośrodkował obrazy, które przed nami odmalowuje. Nie ma ich ani za dużo, ani za mało. Rzadko się zdarza, żeby opis przyrody, okolic nie był albo infantylny, albo przegadany. Granhus trafił w przysłowiową dziesiątkę.
Kolejny plus to umiejętne zwodzenie czytelnika. gdy już zdawało mi się, że wiem, o co tak naprawdę sprawcy chodzi, Granhus podsuwał kolejne poszlaki, zwodził, sprawiał, iż jeszcze bardziej niecierpliwie odwracałam kolejne kartki książki.
A samo zakończenie..mistrzowskie.
 

1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.