Wydawnictwo Muza, Moja ocena 4,5/6
Książkę podczytywałam fragmentami przez ostatnie 3 tygodnie. Ciekawa, dająca odprężenie, a momentami także zadziwiająca lektura.
Zbrodnie i skandale na królewskich dworach to opowieść o skandalistach, zbrodniarzach, zwyrodnialcach, rozpustnikach, czarnych owcach w rodzinie i prawdziwych psychopatach.
Jeżeli sądziliście, że wiecie, co oznacza termin psychopata, to gwarantuję wam, iż po lekturze tej książki zmienicie zdanie.
Ciarki przechodzą po plecach, a i oczy otwierają się szeroko, gdy czyta się o ogromnej pomysłowości niektórych postaci historycznych. Człowiek to jednak zadziwiająca istota. Leslie Carroll zabiera nas w podróż przez kilka stuleci, krajów, dynastii. Autorka w ciekawy sposób opowiada o tytułowych zbrodniach i skandalach (często jedno było ściśle połączone z drugim) począwszy od wieków średnich aż do czasów nam współczesnych.
Do najbardziej znanych postaci z książki należą: Jan Bez Ziemi, Wład Palownik, car Iwan IV Groźny, książę Henryk, Paulina Bonaparte, arcyksiążę Rudolf.
Dzięki lekkiemu językowi (który jednak nie ma nic wspólnego z tabloidowym, jak można by sądzić), wpleceniu w treść sporej porcji anegdot i często bardzo dziwnych historii, książkę czyta się dobrze, a lektura jest na równi rozrywką, jak i spora porcją historycznej wiedzy, której często nie znajdziemy w klasycznych podręcznikach.
Opowieść o każdej z postaci jest osobnym rozdziałem. Dzięki temu lekturę można sobie podzielić na wiele dni i traktować jako przerywnik w czytaniu innych, mniej rozrywkowych pozycji.
Jedno, co zdecydowanie mam do zarzucenia autorce, to fakt, iż zbyt często ocenia swoich bohaterów. Autor tego typu książki, książki historycznej lub do tego miana pretendującej, nie powinien tego robić. Powinny być przedstawione fakty historyczne, okraszone anegdotami, opowieściami, pikantnymi szczegółami, lecz ocena postaci i ich poczynań powinna być pozostawiona każdemu czytelnikowi.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
▼
środa, 28 lutego 2018
poniedziałek, 26 lutego 2018
Dziecko - Fiona Barton
Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 5/6
Z prozą Fiony Barton spotkałam się przy lekturze jej debiutanckiej powieści Wdowa trafiła na listy bestsellerów.
Nowa książka pisarki, podobnie, jak Wdowa trzyma w napięciu, a krótkie rozdziały wywarły na mnie wrażenie migawek filmowych, jakbym oglądała w urywkach całą fabułę.
Narracja prowadzona równolegle przez kilka postaci dodaje smaczku całej opowieści.
Czyta się szybko, doskonale, zachłannie. Polecam na długie zimowe wieczory i nie tylko.
Z prozą Fiony Barton spotkałam się przy lekturze jej debiutanckiej powieści Wdowa trafiła na listy bestsellerów.
Nowa książka pisarki, podobnie, jak Wdowa trzyma w napięciu, a krótkie rozdziały wywarły na mnie wrażenie migawek filmowych, jakbym oglądała w urywkach całą fabułę.
Sednem jest próba rozwiązania zagadki śmierci noworodka, a początek jej daje mala notatka, która jedna z bohaterek przeczytała w wieczornym wydaniu gazety. Niby nic, a jak się okaże uruchamia to całą lawinę niespodziewanych wydarzeń i całkowicie zmienia życie kilku osób.
Oprócz wątku śledztwa w sprawie noworodka autorka mocno skupia się na życiu, sylwetkach trzech kobiet, głównych bohaterek książki oraz ukazaniu sytuacji życiowej, możliwości, ograniczeń kobiet żyjących teraz i przed kilkunastu laty.
Dodatkiem jest spora porcja informacji dot. współczesnych mediów, ich zmian wraz z postępem technologii, etyki, zasad, pracy w nich.
Fiona Barton, jak przystało na dobrą reporterkę kryminalną, napisała wciągający thriller, który zaciekawia i sprawia, iż kolejne strony książki przewraca się w niecierpliwości oczekując następnych wydarzeń. Dodatkowo, gdy jesteśmy pewni, iż wiemy, jakie będzie rozwiązanie całej zagadki, Barton daje nam prztyczka w nos i pokazuje, jak bardzo się mylimy. Dodatkiem jest spora porcja informacji dot. współczesnych mediów, ich zmian wraz z postępem technologii, etyki, zasad, pracy w nich.
Narracja prowadzona równolegle przez kilka postaci dodaje smaczku całej opowieści.
Czyta się szybko, doskonale, zachłannie. Polecam na długie zimowe wieczory i nie tylko.
niedziela, 25 lutego 2018
Noc - Bernard Minier
Wydawnictwo Rebis, Ocena 5/6
Recenzja mojego męża.
Kolejne spotkanie z komisarzem Servazem i po raz kolejny w fabule przewija się Julian Hirtmann, poszukiwany od lat psychopatyczny morderca, uciekinier z zakładu psychiatrycznego, który od samego początku jest nierozerwalnie związany z twórczością Miniera i z jego francuskim policjantem.
4. tom serii o policjancie z Tuluzy jest mroczny niczym tytułowa noc, zły, okrutny, zimny, aczkolwiek w kwestii zagadki ta część jest odrobinę za genialnym moim zdaniem Bielszym odcieniem śmierci.
To taki drobny minus. Poza tym całość doskonale się broni, a cała książka jest niczym mroczny obłęd psychopaty, choć początkowo fabuła wciąga umiarkowanie. W przeciwieństwie do poprzednich tomów, Noc jest na początku powolna, rozkręca się stopniowo. Warto jednak na owo rozkręcenie poczekać.
Ponownie mamy bardzo ciekawie nakreślonych bohaterów oraz świetnie przedstawioną wyjątkową wieź, jaka łączy policjanta z wodzącym go za nos psychopatą. Jak się okaże nie tylko znany nam od dawna Hirtmann ma poważne problemy psychiczne. Są one udziałem także osób stojących po jasnej (teoretycznie) stornie mocy.
Do tego dochodzi akcja rozgrywająca się w mrocznej Norwegii, garść tajemnic, niedopowiedzeń, charakterystyczny dla Miniera sposób pisania czyli wszystko, czego potrzeba, żeby było warto poświęcić książce kilka godzin Autor prawie dorównał genialnemu wg. mnie francuskiemu pisarzowi J. Ch. Grange'owi.
Bez wątpienia warto po Noc sięgnąć, choć samo zakończenie może pozostawiać pewien niedosyt. Ja poprowadziłbym je odrobinę inaczej. No, ale to subiektywne odczucie.
Recenzja mojego męża.
Kolejne spotkanie z komisarzem Servazem i po raz kolejny w fabule przewija się Julian Hirtmann, poszukiwany od lat psychopatyczny morderca, uciekinier z zakładu psychiatrycznego, który od samego początku jest nierozerwalnie związany z twórczością Miniera i z jego francuskim policjantem.
4. tom serii o policjancie z Tuluzy jest mroczny niczym tytułowa noc, zły, okrutny, zimny, aczkolwiek w kwestii zagadki ta część jest odrobinę za genialnym moim zdaniem Bielszym odcieniem śmierci.
To taki drobny minus. Poza tym całość doskonale się broni, a cała książka jest niczym mroczny obłęd psychopaty, choć początkowo fabuła wciąga umiarkowanie. W przeciwieństwie do poprzednich tomów, Noc jest na początku powolna, rozkręca się stopniowo. Warto jednak na owo rozkręcenie poczekać.
Ponownie mamy bardzo ciekawie nakreślonych bohaterów oraz świetnie przedstawioną wyjątkową wieź, jaka łączy policjanta z wodzącym go za nos psychopatą. Jak się okaże nie tylko znany nam od dawna Hirtmann ma poważne problemy psychiczne. Są one udziałem także osób stojących po jasnej (teoretycznie) stornie mocy.
Do tego dochodzi akcja rozgrywająca się w mrocznej Norwegii, garść tajemnic, niedopowiedzeń, charakterystyczny dla Miniera sposób pisania czyli wszystko, czego potrzeba, żeby było warto poświęcić książce kilka godzin Autor prawie dorównał genialnemu wg. mnie francuskiemu pisarzowi J. Ch. Grange'owi.
Bez wątpienia warto po Noc sięgnąć, choć samo zakończenie może pozostawiać pewien niedosyt. Ja poprowadziłbym je odrobinę inaczej. No, ale to subiektywne odczucie.
piątek, 23 lutego 2018
Przypominam o stosiku 5 książek do wygrania...
- Kolejne, 1. w tym roku polowanko...
- Polujemy na 950,950 wyświetleń na liczniku wejść na bloga i ani 1 mniej. Za to może być 1-2 wejścia więcej, czyli np. 950,952...
- Wygra ta osoba, która, jako 1. przyśle na adres anetapzn@gazeta.pl email ze zdjęciem licznika (+ fragmentu bloga) w pdf lub jpg. Liczy się czas forumowy-kto pierwszy ten lepszy...
- Konkurs tylko dla obserwujących mój blog i tych, którzy dodali się do google followers + w tym roku, w każdym miesiącu przynajmniej 1 raz skomentowali któryś z moich postów.
- Wysyłka książek tylko na terenie Polski, paczką w ciągu 7 dni od otrzymania przeze mnie adresu do wysyłki.
- Są chętni do zabawy...?
Matnia - Małgorzata Łatka
Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 4,5/6
Matnia, to 2. tom serii przygód profilerki Leny Zamojskiej. Tom ten jest połączony co prawda z Kamforą, ale można też go czytać niezależnie. Wszystkie szczegóły, nawiązania z poprzedniej części serii są bardzo przejrzyście rozpisane w treści Matni.
Całość historii kręci się wokół następstw wydarzeń z Kamfory. Minęło od nich pół roku, a Lena Zamojska nadal nie może sobie poradzić z traumą po tym, co ją spotkało. Kobieta rozpoczyna walkę o siebie, o normalne życie, a pójście naprzód.
Chcąc uporać się z demonami przeszłości, na własną rękę zaczyna zgłębiać sprawę sprzed lat, dotyczącą Kamfory i jego obsesji. Co jej to da?
Tymczasem krakowska policja dokonuje makabrycznego odkrycia nad Wisłą. Znalezione zostaje zmasakrowane ciało, którego stan uniemożliwia identyfikację. Sprawą zajmują się komisarz Jakub Zagórski z partnerem, prywatnie i zawodowo związani z Leną Zamojską.
Całość czyta się dobrze, szybko, choć nie jest to najlepszy kryminał, jaki czytałam. Ot dobra, ciekawie napisana powieść obyczajowa z wątkiem psychologicznym i kryminalnym.
Ciekawym i niezwykle istotnym jest ukazanie problemów psychiatrycznych, traumy, lęków, ataków paniki, na które cierpi bohaterka.
Drobiazgi, które prezentuje autorka na co dzień mogą wielu osobom uciec w pędzie życia, mogą być bagatelizowane, na część z nich w ogóle można nie zwrócić uwagi. Jak się okazuje mogą być one zapowiedzią większych problemów, na które warto reagować już przy pierwszych objawach. Moim zdaniem bardzo dobrze się stało, że pisarka położyła na to tak duży nacisk. Być może kogoś, choćby jedną osobę, zmobilizuje to do innego spojrzenia na kogoś bliskiego lub poszukania pomocy. Problemy psychiatryczne nadal są zbyt bagatelizowane przez chorych czy to ze wstydu czy innych przyczyn, lub często wyśmiewane przez otoczenie.
Zachęcam do lektury, dobra, zajmująca kilka godzin pozycja. Osoby, które czytały Kamforę chciałabym jednak przestrzec przed jednym, ten tom serii bardziej skupia się na losach Leny Zamojskiej niż na wątku kryminalnym. W Kamforze było odwrotnie. Warto o tym pamiętać.
Matnia, to 2. tom serii przygód profilerki Leny Zamojskiej. Tom ten jest połączony co prawda z Kamforą, ale można też go czytać niezależnie. Wszystkie szczegóły, nawiązania z poprzedniej części serii są bardzo przejrzyście rozpisane w treści Matni.
Całość historii kręci się wokół następstw wydarzeń z Kamfory. Minęło od nich pół roku, a Lena Zamojska nadal nie może sobie poradzić z traumą po tym, co ją spotkało. Kobieta rozpoczyna walkę o siebie, o normalne życie, a pójście naprzód.
Chcąc uporać się z demonami przeszłości, na własną rękę zaczyna zgłębiać sprawę sprzed lat, dotyczącą Kamfory i jego obsesji. Co jej to da?
Tymczasem krakowska policja dokonuje makabrycznego odkrycia nad Wisłą. Znalezione zostaje zmasakrowane ciało, którego stan uniemożliwia identyfikację. Sprawą zajmują się komisarz Jakub Zagórski z partnerem, prywatnie i zawodowo związani z Leną Zamojską.
Całość czyta się dobrze, szybko, choć nie jest to najlepszy kryminał, jaki czytałam. Ot dobra, ciekawie napisana powieść obyczajowa z wątkiem psychologicznym i kryminalnym.
Ciekawym i niezwykle istotnym jest ukazanie problemów psychiatrycznych, traumy, lęków, ataków paniki, na które cierpi bohaterka.
Drobiazgi, które prezentuje autorka na co dzień mogą wielu osobom uciec w pędzie życia, mogą być bagatelizowane, na część z nich w ogóle można nie zwrócić uwagi. Jak się okazuje mogą być one zapowiedzią większych problemów, na które warto reagować już przy pierwszych objawach. Moim zdaniem bardzo dobrze się stało, że pisarka położyła na to tak duży nacisk. Być może kogoś, choćby jedną osobę, zmobilizuje to do innego spojrzenia na kogoś bliskiego lub poszukania pomocy. Problemy psychiatryczne nadal są zbyt bagatelizowane przez chorych czy to ze wstydu czy innych przyczyn, lub często wyśmiewane przez otoczenie.
Zachęcam do lektury, dobra, zajmująca kilka godzin pozycja. Osoby, które czytały Kamforę chciałabym jednak przestrzec przed jednym, ten tom serii bardziej skupia się na losach Leny Zamojskiej niż na wątku kryminalnym. W Kamforze było odwrotnie. Warto o tym pamiętać.
środa, 21 lutego 2018
Szklany zamek - Jannette Walls
Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 5,5/6
Mocna książka, która opowiada historię znanej dziennikarki New York Magazine, Esquire Magazine czy US Today Jannette Walls i trójki jej rodzeństwa.
Rodzeństwo wraz z obojgiem rodziców przez lata żyło w skrajnym (ale takim naprawdę skrajnym) ubóstwie. Przyczyn takiego stanu było kilka, ale główne to długoletni alkoholizm ojca,wyjątkowa niezaradność matki i brak pomocy, choćby najmniejszej z zewnątrz, konflikt z prawem dorosłych, uciekanie przed służbami, przed stróżami prawa.
Dzieci zostały wychowane, ale i niewychowane. Tak, jest to możliwe. Z jednej strony rodzice próbowali wpoić im jakieś tam zasady życia, przebywania wśród innych ludzi, zasad higieny, jedzenia etc. A z drugiej strony, to czego ich nauczyli, to bardziej przypomina elementy prymitywnego przetrwania w buszu, albo jakiejś pierwotnej społeczności. Byłam zszokowana, gdy to czytałam. Z drugiej strony ogarniała mnie złość na tych rodziców, na społeczeństwo, na to, że takie sytuacje w ogóle mają miejsce na świecie.
Do prowadzenia auta, ba jeżdżenia rowerem obowiązują jakieś tam szkolenia, kursy, egzaminy, dokumenty. Do tego, żeby mieć i wychowywać drugiego człowieka, kształtować jego psychikę nie potrzeba niczego, nawet badań psychiatrycznych.
A to dopiero początek całej historii, która jest książką o tym, jak nie należy mieć wychowywać drugiego człowieka, kim nie należy się stać i o tym, jak szwankuje tak naprawdę praktycznie każde państwo, jak nie dopełniają obowiązków instytucje do tego powołane. Książkę czyta się szybko, z niedowierzaniem, złością, wręcz rozpaczą. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego miało miejsce w cywilizowanym kraju kilkanaście lat temu. Co najgorsze, podejrzewam, że na świecie jest jeszcze mnóstwo takich dysfunkcyjnych rodzin. Szok i szacunek dla dzieci, że stały się normalnymi ludźmi. Polecam.
Mocna książka, która opowiada historię znanej dziennikarki New York Magazine, Esquire Magazine czy US Today Jannette Walls i trójki jej rodzeństwa.
Rodzeństwo wraz z obojgiem rodziców przez lata żyło w skrajnym (ale takim naprawdę skrajnym) ubóstwie. Przyczyn takiego stanu było kilka, ale główne to długoletni alkoholizm ojca,wyjątkowa niezaradność matki i brak pomocy, choćby najmniejszej z zewnątrz, konflikt z prawem dorosłych, uciekanie przed służbami, przed stróżami prawa.
Dzieci zostały wychowane, ale i niewychowane. Tak, jest to możliwe. Z jednej strony rodzice próbowali wpoić im jakieś tam zasady życia, przebywania wśród innych ludzi, zasad higieny, jedzenia etc. A z drugiej strony, to czego ich nauczyli, to bardziej przypomina elementy prymitywnego przetrwania w buszu, albo jakiejś pierwotnej społeczności. Byłam zszokowana, gdy to czytałam. Z drugiej strony ogarniała mnie złość na tych rodziców, na społeczeństwo, na to, że takie sytuacje w ogóle mają miejsce na świecie.
Do prowadzenia auta, ba jeżdżenia rowerem obowiązują jakieś tam szkolenia, kursy, egzaminy, dokumenty. Do tego, żeby mieć i wychowywać drugiego człowieka, kształtować jego psychikę nie potrzeba niczego, nawet badań psychiatrycznych.
A to dopiero początek całej historii, która jest książką o tym, jak nie należy mieć wychowywać drugiego człowieka, kim nie należy się stać i o tym, jak szwankuje tak naprawdę praktycznie każde państwo, jak nie dopełniają obowiązków instytucje do tego powołane. Książkę czyta się szybko, z niedowierzaniem, złością, wręcz rozpaczą. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego miało miejsce w cywilizowanym kraju kilkanaście lat temu. Co najgorsze, podejrzewam, że na świecie jest jeszcze mnóstwo takich dysfunkcyjnych rodzin. Szok i szacunek dla dzieci, że stały się normalnymi ludźmi. Polecam.
wtorek, 20 lutego 2018
Odnaleźć Gobi - Dion Leonard
Wydawnictwo Harper Collins Polska
Jak widać celowo nie daję oceny, bo nie wiem, jaką powinnam dać.
Literacko jest to dobra książka, nieźle napisana, choć bez kwiecistego języka, ot zapis biegacza, a póżniej człowieka szukającego przyjaciela.
Literacko to takie 4,5. Natomiast jeżeli chodzi o uczucia i treść daję 6!
To w sumie mam dać dwie oceny, czy średnią? :)
Historia po prostu niesamowita, a przy tym tak łapiąca za serce, że od lektury nie mogłam się oderwać, mimo, iż wiedziałam, jaki będzie finał.
Spójrzcie na tę mordkę na okładce. To Gobi, malutki kiedyś bezpański piesek, który nagle wybrał (bo tylko tak to można określić) swojego przyjaciela. Był nim Australijczyk z pochodzenia, biegacz Dion Leonard. Pewnego dnia sunia pojawiła się obok niego w trakcie biegu przez..Pustynię Gobi, stąd imię pieska. Przebiegli razem 124 km przez pustynię, piesek na krótkich łapkach i człowiek każdym kilometrem coraz bardziej zadziwiony pieskiem, jego siłą, determinacją i coraz bardziej w Gobi zakochany.
Razem pokonywali wszystkie przeszkody, spali w jednym namiocie i dzielili się posiłkami. Gdyby Dion nie czekał na Gobi, aż dobiegnie, nie przenosił jej przez strumień, nie zwalniał, żeby biegli równo, zapewne by wygrał bieg. Nie zdobył co prawda głównej nagrody, ale zdobył największego przyjaciela, jakiego można sobie wymarzyć.
Jednak wielodniowy maraton przez pustynię, to dopiero początek. Druga częścią i pokazem wielkiej przyjaźni i człowieczeństwa są poszukiwania Gobi, która nagle zgubiła się w labiryncie gwarnych ulic jednego z chińskich miast. Szukały jej cale Chiny, póżniej cały świat. Istniało niebezpieczeństwo, że piesek zostanie..zjedzony. Ta rasa należy bowiem wg. wielu Chińczyków do (o matko, nie wierzę, że to piszę) najsmaczniejszych. Koszmarne, wiem.
Gobi udało się znaleźć. Poniżej link z amatorskiego filmiku z odnalezienia Gobi i jej powitania z Dionem
Czyta się rewelacyjnie. Historia i obydwoje jej bohaterowie wzruszają, wywołują całą gamę uczuć i sprawiają, iż choć przez chwilę odrobinę inaczej patrzy się na ten nie ukrywajmy, niezbyt przyjazny świat.
Gorąco zachęcam do lektury. Warto poświęcić na lekturę kilka godzin. Zarezerwujcie jednak sporą porcję chusteczek, wzruszenia gwarantowane.
Jak widać celowo nie daję oceny, bo nie wiem, jaką powinnam dać.
Literacko jest to dobra książka, nieźle napisana, choć bez kwiecistego języka, ot zapis biegacza, a póżniej człowieka szukającego przyjaciela.
Literacko to takie 4,5. Natomiast jeżeli chodzi o uczucia i treść daję 6!
To w sumie mam dać dwie oceny, czy średnią? :)
Historia po prostu niesamowita, a przy tym tak łapiąca za serce, że od lektury nie mogłam się oderwać, mimo, iż wiedziałam, jaki będzie finał.
Spójrzcie na tę mordkę na okładce. To Gobi, malutki kiedyś bezpański piesek, który nagle wybrał (bo tylko tak to można określić) swojego przyjaciela. Był nim Australijczyk z pochodzenia, biegacz Dion Leonard. Pewnego dnia sunia pojawiła się obok niego w trakcie biegu przez..Pustynię Gobi, stąd imię pieska. Przebiegli razem 124 km przez pustynię, piesek na krótkich łapkach i człowiek każdym kilometrem coraz bardziej zadziwiony pieskiem, jego siłą, determinacją i coraz bardziej w Gobi zakochany.
Razem pokonywali wszystkie przeszkody, spali w jednym namiocie i dzielili się posiłkami. Gdyby Dion nie czekał na Gobi, aż dobiegnie, nie przenosił jej przez strumień, nie zwalniał, żeby biegli równo, zapewne by wygrał bieg. Nie zdobył co prawda głównej nagrody, ale zdobył największego przyjaciela, jakiego można sobie wymarzyć.
Jednak wielodniowy maraton przez pustynię, to dopiero początek. Druga częścią i pokazem wielkiej przyjaźni i człowieczeństwa są poszukiwania Gobi, która nagle zgubiła się w labiryncie gwarnych ulic jednego z chińskich miast. Szukały jej cale Chiny, póżniej cały świat. Istniało niebezpieczeństwo, że piesek zostanie..zjedzony. Ta rasa należy bowiem wg. wielu Chińczyków do (o matko, nie wierzę, że to piszę) najsmaczniejszych. Koszmarne, wiem.
Gobi udało się znaleźć. Poniżej link z amatorskiego filmiku z odnalezienia Gobi i jej powitania z Dionem
Historia sprawiła, że kilkakrotnie, nie ukrywam, popłakałam się, tym bardziej, iż cały czas widziałam na zdjęciach (których w książce znajdziemy sporą porcję) Gobi i Diona...
Czyta się rewelacyjnie. Historia i obydwoje jej bohaterowie wzruszają, wywołują całą gamę uczuć i sprawiają, iż choć przez chwilę odrobinę inaczej patrzy się na ten nie ukrywajmy, niezbyt przyjazny świat.
Gorąco zachęcam do lektury. Warto poświęcić na lekturę kilka godzin. Zarezerwujcie jednak sporą porcję chusteczek, wzruszenia gwarantowane.
poniedziałek, 19 lutego 2018
Sekret, którego nie zdradzę - Tess Gerritsen
Wydawnictwo Albatros, Moja ocena 3-/6
Bardzo lubię thrillery medyczne, a gdy do tego są połączone z dobrym kryminałem, to dla mnie takie 2 w 1, dwa smakołyki za jednym razem. Bardzo lubię tez sposób pisania Tess Gerritsen, to jedna z bardziej lubianych przeze mnie autorek. Wszystkie nowości sygnowane jej nazwiskiem, to to pewny bestseller i doskonała książka dla kobiet, jak i dla mężczyzn. .Sekret, którego nie zdradzę, to najnowsza książka tej autorki. I od razu ostrzegam, tym razem jest to w mniejszym stopniu thriller medyczny, a w większym kryminało-thriller.
Jak wspomniałam bardzo lubię styl pisarski Gerritsen, lubię tez jej bohaterów. Byłam pewna, i najnowsza powieść dostarczy mi emocji podobnych do tych, które były efektem lektury wcześniejszych książek, tym bardziej, iż śledztwo prowadzą tak lubiane przeze mnie Jane Rizzoli i Maura Isles.
Jednak Sekret.... mnie rozczarował i to bardzo. Dowodem jest fakt, iż jak na mnie bardzo długo czytałam tę książkę. Normalnie każdą nową powieść Gerritsen wręcz połykałam w 1 góra 2 wieczory. W tym przypadku było to aż 6 wieczorów. Każdy okupiony wręcz cierpieniem.
Niby na pierwszy rzut oka książce nic nie można zarzucić. Akcja toczy się gładko, szybko, sprawdzeni bohaterowie, autorka pisząca wg. znanego, acz zawsze dotąd zdającego egzamin scenariusza, tylko całości brak jakoś kleju i tego czegoś co jest bardzo trudno określić, co jest wręcz nieuchwytne.
Sprawdzony schemat tym razem już nie zadziałał, bo też i w samej książce jest go zdecydowanie za mało.
Być może winne jest wyeksploatowanie autorki, wszak to jej 19. książka, a może to ja mam jakiś przesyt... A może winne jest dodanie novum i pójście przez pisarkę ścieżką ala Dan Brown z całym pseudomistycyzmem, tajemnicami, mrokami, motywami religijnymi. Ileż można o tym czytać?!
Dodatkowo nowa Gerritsen czerpie od innego pisarza i oscyluje także w granicach twórczości ala S. Fitzek. Kto czytał ten wie, o czym piszę. Co za dużo to nie zdrowo.
Niezależnie od przyczyny, książka bardzo mnie rozczarowała, ledwo doczytałam ją do końca.
Dla mnie za dużo nowej, udziwnionej, zapożyczonej od innych twórczości, a za mało starej, sprawdzonej Tess G.
Nie odradzam wam lektury, ale ostrzegam, to słaba, najsłabsza książka w dorobku Tess Gerritsen, nijak się nie mająca do pozostałych jej książek. Jeżeli dopiero zaczynacie znajomość z twórczością tej pisarki, niech to nie będzie pierwsza książka, jaką przeczytacie.
Bardzo lubię thrillery medyczne, a gdy do tego są połączone z dobrym kryminałem, to dla mnie takie 2 w 1, dwa smakołyki za jednym razem. Bardzo lubię tez sposób pisania Tess Gerritsen, to jedna z bardziej lubianych przeze mnie autorek. Wszystkie nowości sygnowane jej nazwiskiem, to to pewny bestseller i doskonała książka dla kobiet, jak i dla mężczyzn. .Sekret, którego nie zdradzę, to najnowsza książka tej autorki. I od razu ostrzegam, tym razem jest to w mniejszym stopniu thriller medyczny, a w większym kryminało-thriller.
Jak wspomniałam bardzo lubię styl pisarski Gerritsen, lubię tez jej bohaterów. Byłam pewna, i najnowsza powieść dostarczy mi emocji podobnych do tych, które były efektem lektury wcześniejszych książek, tym bardziej, iż śledztwo prowadzą tak lubiane przeze mnie Jane Rizzoli i Maura Isles.
Jednak Sekret.... mnie rozczarował i to bardzo. Dowodem jest fakt, iż jak na mnie bardzo długo czytałam tę książkę. Normalnie każdą nową powieść Gerritsen wręcz połykałam w 1 góra 2 wieczory. W tym przypadku było to aż 6 wieczorów. Każdy okupiony wręcz cierpieniem.
Niby na pierwszy rzut oka książce nic nie można zarzucić. Akcja toczy się gładko, szybko, sprawdzeni bohaterowie, autorka pisząca wg. znanego, acz zawsze dotąd zdającego egzamin scenariusza, tylko całości brak jakoś kleju i tego czegoś co jest bardzo trudno określić, co jest wręcz nieuchwytne.
Sprawdzony schemat tym razem już nie zadziałał, bo też i w samej książce jest go zdecydowanie za mało.
Być może winne jest wyeksploatowanie autorki, wszak to jej 19. książka, a może to ja mam jakiś przesyt... A może winne jest dodanie novum i pójście przez pisarkę ścieżką ala Dan Brown z całym pseudomistycyzmem, tajemnicami, mrokami, motywami religijnymi. Ileż można o tym czytać?!
Dodatkowo nowa Gerritsen czerpie od innego pisarza i oscyluje także w granicach twórczości ala S. Fitzek. Kto czytał ten wie, o czym piszę. Co za dużo to nie zdrowo.
Niezależnie od przyczyny, książka bardzo mnie rozczarowała, ledwo doczytałam ją do końca.
Dla mnie za dużo nowej, udziwnionej, zapożyczonej od innych twórczości, a za mało starej, sprawdzonej Tess G.
Nie odradzam wam lektury, ale ostrzegam, to słaba, najsłabsza książka w dorobku Tess Gerritsen, nijak się nie mająca do pozostałych jej książek. Jeżeli dopiero zaczynacie znajomość z twórczością tej pisarki, niech to nie będzie pierwsza książka, jaką przeczytacie.
piątek, 16 lutego 2018
Książę - Niccolo Machiavelli
Wydawnictwo MG, Ocena 6/6
Recenzja mojego męża.
To jedno z tych dzieł, o którym chyba każdy choćby słyszał. Ci, którzy książki nie znają, dzięki Wydawnictwu MG mają okazję poznać tę ponadczasową pozycję i nadrobić zaległości.
Niccolò Machiavelli żył w Italii na przełomie XV i XVI wieku.
W swoim dziele poruszył dla nas może mało istotną, ale dla współczesnych autorowi niezwykle ważną kwestię..jaki powinien być książę, ale taki autentyczny, jakie powinien mieć cechy, jak postępować, na czym się skupić, a co z kolei ignorować etc.
Posługując się przykładami konkretnych władców z historii (jak chociażby Cezara), odwołując do ich słów i poczynań, włoski autor, dyplomata i prawnik w jednym, dostarcza czytelnikom odpowiedzi na wiele pytań, dając tym samym wskazówki w zasadzie jak żyć. Tak, jak żyć, a nie tylko rządzić. Porady Włocha dot. bowiem większości dziedzin ludzkiego życia, nie ograniczają się tylko do rządzenia czy polityki.
Co ciekawe, to co pisze Machiavelli jest na tyle ogólne, że można to stosować w wielu dziedzinach życia, nie tylko w polityce i nie tylko w dobie renesansu.
Całość nakreślona na niewielu ponad 100 stronach, pięknym, przystępnym i barwnym językiem.
Zachęcam do lektury. Wierzcie mi, warto, tym bardziej, iż dzieło w momencie jego ukazania się na rynku wywołało wręcz oburzenie, zniesmaczenie, żeby nie rzec skandal.
Współcześni autorowi poszli nawet o krok dalej i kilka lat póżniej Książę znalazł się na liście dzieł zakazanych.
Recenzja mojego męża.
To jedno z tych dzieł, o którym chyba każdy choćby słyszał. Ci, którzy książki nie znają, dzięki Wydawnictwu MG mają okazję poznać tę ponadczasową pozycję i nadrobić zaległości.
Niccolò Machiavelli żył w Italii na przełomie XV i XVI wieku.
W swoim dziele poruszył dla nas może mało istotną, ale dla współczesnych autorowi niezwykle ważną kwestię..jaki powinien być książę, ale taki autentyczny, jakie powinien mieć cechy, jak postępować, na czym się skupić, a co z kolei ignorować etc.
Posługując się przykładami konkretnych władców z historii (jak chociażby Cezara), odwołując do ich słów i poczynań, włoski autor, dyplomata i prawnik w jednym, dostarcza czytelnikom odpowiedzi na wiele pytań, dając tym samym wskazówki w zasadzie jak żyć. Tak, jak żyć, a nie tylko rządzić. Porady Włocha dot. bowiem większości dziedzin ludzkiego życia, nie ograniczają się tylko do rządzenia czy polityki.
Co ciekawe, to co pisze Machiavelli jest na tyle ogólne, że można to stosować w wielu dziedzinach życia, nie tylko w polityce i nie tylko w dobie renesansu.
Całość nakreślona na niewielu ponad 100 stronach, pięknym, przystępnym i barwnym językiem.
Zachęcam do lektury. Wierzcie mi, warto, tym bardziej, iż dzieło w momencie jego ukazania się na rynku wywołało wręcz oburzenie, zniesmaczenie, żeby nie rzec skandal.
Współcześni autorowi poszli nawet o krok dalej i kilka lat póżniej Książę znalazł się na liście dzieł zakazanych.
czwartek, 15 lutego 2018
środa, 14 lutego 2018
1. stosik 2018r. :)
Jestem ciekawa, czy którąś z tych książek czytaliście....
Victus. Upadek Barcelony 1714 to obraz wojny o sukcesję hiszpańską, która rozdarła Europę na początku XVIII w. i oporu Barcelony, miasta, które stawiło czoło dwóm cesarstwom i przez rok broniło się przed jednym z najstraszniejszych oblężeń.
Leonardo i Ostatnia Wieczerza Pośród wojny oraz politycznego i religijnego chaosu wokół niego, nękany przez swoje własne niepewności i frustracje, Leonardo tworzy arcydzieło, które na zawsze go określi. Ross King ujawnia dziesiątki historii, które są osadzone w tym obrazie, i unieważnia wiele dotyczących go mitów. Przywołując fascynujący okres w europejskiej historii, przedstawia wizerunek jednego z największych geniuszy w historii poprzez opowieść o jego sławnym dziele.
Ryngraf to epopeja powstańcza, w której pojawiają się piękna i tragiczna miłość, ciemna intryga i zamach na Kościuszkę, a obok postaci fikcyjnych występuje cała plejada historycznych, z królem Stanisławem Augustem, księciem Józefem, księdzem Kołłątajem, pułkownikiem Kilińskim czy feldmarszałkiem Suworowem.
Zaginione Miasto Boga Małp #1 bestseller New York Times’a i Wall Street Journal. Jedna z trzech najgłośniejszych książek non-fiction 2017 roku!
Zapierająca dech historia pionierskiej ekspedycji w serce najbardziej niebezpiecznej dżungli świata w poszukiwaniu legendarnego przeklętego Białego Miasta.
Nela i Artur. Koncert intymny Rubinsteinów Pełna pasji i nieoczekiwanych zwrotów jak muzyka ich ulubionego Chopina, opowieść o niezwykłym, trwającym blisko pół wieku związku, z Warszawą, Wenecją, Paryżem, Nowym Jorkiem i Kalifornią w tle, jest też historią zeszłowiecznych zawieruch i opatrzoną mnóstwem anegdot kroniką wykwintnego życia towarzyskiego z udziałem niemal samych sław, od Einsteina po Grace Kelly.
Burza, Stary dom, tajemnica sprzed lat i mgła, w której trudno oddzielić prawdę od przywidzenia. To nie jest thriller ani kryminał. To coś znacznie mocniejszego. To siła znakomitej literatury.
Mózg rządzi. Twój niezastąpiony narząd Ta książka podbiła serca Norwegów, od wielu tygodni gości na najwyższych pozycjach list bestsellerów. Prawa do przekładu nabyły wydawnictwa z kilkunastu krajów. Mózg rządzi zgłębia tajniki tego, co mamy w głowie. Fascynująco opowiada, jaki wpływ mózg ma na całość naszego życia, jak kształtuje nas oraz wszystkie nasze wybory. A wreszcie podpowiada, jak wykorzystać jego potencjał.
Ptakologia Przyroda jest piękniejsza i bardziej fascynująca, niż wymaga od niej ewolucja. Patrząc na ptaki, widać cudowniejsze życie, które my, ograniczeni zmysłami, dopiero zaczęliśmy dostrzegać. Polecam Ptakologię każdemu, komu zależy na zrozumieniu przyrody, a także każdemu, kto częściej marzy, patrząc w niebo niż na wyświetlacz smartfona. Niech śpiew ptaków zawsze będzie z wami.
Czas mroku Anthony McCarten tworzy portret Churchilla na nowo. Odmalowuje wielkiego przywódcę, którym w tamte burzliwe i mroczne dni targały wątpliwości i który rozważał ustąpienie Hitlerowi. Brytyjski premier nie jest tu ikoną. Jest człowiekiem ze wszystkimi ułomnościami i słabościami. Lecz to na nim spoczywa odpowiedzialność za losy świata.
Cienie, kolejny tom przygód komisarza Jakuba Mortki :)
Projekt miłość,
Denerwuje cię płytkie podejście do miłości? W czasach pokolenia Ikea, korporacyjnych układów, braku hamulców w kontaktach damsko-męskich nie czujesz się dobrze?
Autorka bloga rozwiedziona.pl od lat wsłuchiwała się w głos swoich czytelniczek. Teraz opowiada ich historie.
Noc, kolejna jak przeczuwam świetna książka Bernarda Miniera. Wyczekiwany powrót komendanta Servaza i jego przerażające starcie z Hirtmannem.
Krew na sutannie, Mark Biegler razem z komisarzem Biedą prowadzą śledztwo w sprawie śmierci prowincjała Edwarda Nasiadki, przełożonego Zgromadzenia Księży Katechetów. Wkrótce się okazuje, że wiódł on podwójne życie, sprzeczne z jego wizerunkiem szanowanego i uczciwego duszpasterza.
Zbrodnie i skandale na królewskich dworach W rodzinach najpotężniejszych dynastii Europy z plugawego nasienia często wyrastają czarne owce.
Nieodnaleziona, czyli nowy Mróz..zobaczymy, bo opinie są różne.
Odnaleźć Gobi, podejrzewam, że będzie to bardzo wzruszająca lektura o wielkiej przyjaźni człowieka i małego pieska i jeszcze większym heroizmie.
Odnaleziony po latach, Czterdziestokilkuletni mężczyzna wyprowadza się na drugi koniec Polski, żeby przed sobą uciec, a w konsekwencji siebie znajduje. W nowym domu odkrywa ukryty pod podłogą właz do piwniczki, która skrywa tajemnicę z czasów II wojny światowej…
Matnia, 2. tom przygód profilerki Leny Zamoyskiej.
Troje na huśtawce, Koralia ma czterdzieści dwa lata i czterdzieści dwa powody, by zmienić swoje życie. Oraz jeden dodatkowy, który wywraca jej świat do góry nogami.
Nielegalny. Moje dzieciństwo w RPA Pełne kapitalnego poczucia humoru wspomnienia znanego amerykańskiego satyryka, który dorastał w trudnych warunkach w czasach apartheidu w RPA. To też opowieść o miłości, jaka łączyła go z niezłomną matką, która nie bała się sprzeciwiać ani rasistowskiemu systemowi, ani tradycjom, spychającym afrykańskie kobiety na sam dół społecznej drabiny. Wciągająca narracja, fantastyczne pełnokrwiste postacie i pozytywne podejście autora do ludzi i życia składają się na podnoszącą na duchu, mądrą książkę.
Panie na zamku, Trzy kobiety, skrywane tajemnice, mroczna przeszłość.
Czy można umrzeć dwa razy? Podczas letniego obozu skautów dziesięcioletni Edvin znajduje na jednej z wysp jeziora Mälaren ludzką czaszkę. Chłopiec starannie wkłada znalezisko do torby, ucieka z obozu i jedzie do swojego sąsiada – komisarza Everta Bäckströma. W drodze dokonuje wstępnej analizy, by przekazać swoje spostrzeżenia policjantowi. Odkrywa, że to czaszka dorosłej kobiety pochodzenia azjatyckiego, zmarłej na skutek postrzału około dziesięciu lat temu. Bäckström już po kilku drinkach, wybudzony z drzemki, obiecuje zająć się sprawą, co w jego przypadku oznacza przerzucenie pracy na podwładnych.
Dziecko, czyli nowy thriller autorki Wdowy.
Victus. Upadek Barcelony 1714 to obraz wojny o sukcesję hiszpańską, która rozdarła Europę na początku XVIII w. i oporu Barcelony, miasta, które stawiło czoło dwóm cesarstwom i przez rok broniło się przed jednym z najstraszniejszych oblężeń.
Leonardo i Ostatnia Wieczerza Pośród wojny oraz politycznego i religijnego chaosu wokół niego, nękany przez swoje własne niepewności i frustracje, Leonardo tworzy arcydzieło, które na zawsze go określi. Ross King ujawnia dziesiątki historii, które są osadzone w tym obrazie, i unieważnia wiele dotyczących go mitów. Przywołując fascynujący okres w europejskiej historii, przedstawia wizerunek jednego z największych geniuszy w historii poprzez opowieść o jego sławnym dziele.
Ryngraf to epopeja powstańcza, w której pojawiają się piękna i tragiczna miłość, ciemna intryga i zamach na Kościuszkę, a obok postaci fikcyjnych występuje cała plejada historycznych, z królem Stanisławem Augustem, księciem Józefem, księdzem Kołłątajem, pułkownikiem Kilińskim czy feldmarszałkiem Suworowem.
Zaginione Miasto Boga Małp #1 bestseller New York Times’a i Wall Street Journal. Jedna z trzech najgłośniejszych książek non-fiction 2017 roku!
Zapierająca dech historia pionierskiej ekspedycji w serce najbardziej niebezpiecznej dżungli świata w poszukiwaniu legendarnego przeklętego Białego Miasta.
Nela i Artur. Koncert intymny Rubinsteinów Pełna pasji i nieoczekiwanych zwrotów jak muzyka ich ulubionego Chopina, opowieść o niezwykłym, trwającym blisko pół wieku związku, z Warszawą, Wenecją, Paryżem, Nowym Jorkiem i Kalifornią w tle, jest też historią zeszłowiecznych zawieruch i opatrzoną mnóstwem anegdot kroniką wykwintnego życia towarzyskiego z udziałem niemal samych sław, od Einsteina po Grace Kelly.
Burza, Stary dom, tajemnica sprzed lat i mgła, w której trudno oddzielić prawdę od przywidzenia. To nie jest thriller ani kryminał. To coś znacznie mocniejszego. To siła znakomitej literatury.
Mózg rządzi. Twój niezastąpiony narząd Ta książka podbiła serca Norwegów, od wielu tygodni gości na najwyższych pozycjach list bestsellerów. Prawa do przekładu nabyły wydawnictwa z kilkunastu krajów. Mózg rządzi zgłębia tajniki tego, co mamy w głowie. Fascynująco opowiada, jaki wpływ mózg ma na całość naszego życia, jak kształtuje nas oraz wszystkie nasze wybory. A wreszcie podpowiada, jak wykorzystać jego potencjał.
Ptakologia Przyroda jest piękniejsza i bardziej fascynująca, niż wymaga od niej ewolucja. Patrząc na ptaki, widać cudowniejsze życie, które my, ograniczeni zmysłami, dopiero zaczęliśmy dostrzegać. Polecam Ptakologię każdemu, komu zależy na zrozumieniu przyrody, a także każdemu, kto częściej marzy, patrząc w niebo niż na wyświetlacz smartfona. Niech śpiew ptaków zawsze będzie z wami.
Czas mroku Anthony McCarten tworzy portret Churchilla na nowo. Odmalowuje wielkiego przywódcę, którym w tamte burzliwe i mroczne dni targały wątpliwości i który rozważał ustąpienie Hitlerowi. Brytyjski premier nie jest tu ikoną. Jest człowiekiem ze wszystkimi ułomnościami i słabościami. Lecz to na nim spoczywa odpowiedzialność za losy świata.
Cienie, kolejny tom przygód komisarza Jakuba Mortki :)
Projekt miłość,
Denerwuje cię płytkie podejście do miłości? W czasach pokolenia Ikea, korporacyjnych układów, braku hamulców w kontaktach damsko-męskich nie czujesz się dobrze?
Autorka bloga rozwiedziona.pl od lat wsłuchiwała się w głos swoich czytelniczek. Teraz opowiada ich historie.
Noc, kolejna jak przeczuwam świetna książka Bernarda Miniera. Wyczekiwany powrót komendanta Servaza i jego przerażające starcie z Hirtmannem.
Krew na sutannie, Mark Biegler razem z komisarzem Biedą prowadzą śledztwo w sprawie śmierci prowincjała Edwarda Nasiadki, przełożonego Zgromadzenia Księży Katechetów. Wkrótce się okazuje, że wiódł on podwójne życie, sprzeczne z jego wizerunkiem szanowanego i uczciwego duszpasterza.
Zbrodnie i skandale na królewskich dworach W rodzinach najpotężniejszych dynastii Europy z plugawego nasienia często wyrastają czarne owce.
Nieodnaleziona, czyli nowy Mróz..zobaczymy, bo opinie są różne.
Odnaleźć Gobi, podejrzewam, że będzie to bardzo wzruszająca lektura o wielkiej przyjaźni człowieka i małego pieska i jeszcze większym heroizmie.
Odnaleziony po latach, Czterdziestokilkuletni mężczyzna wyprowadza się na drugi koniec Polski, żeby przed sobą uciec, a w konsekwencji siebie znajduje. W nowym domu odkrywa ukryty pod podłogą właz do piwniczki, która skrywa tajemnicę z czasów II wojny światowej…
Matnia, 2. tom przygód profilerki Leny Zamoyskiej.
Troje na huśtawce, Koralia ma czterdzieści dwa lata i czterdzieści dwa powody, by zmienić swoje życie. Oraz jeden dodatkowy, który wywraca jej świat do góry nogami.
Nielegalny. Moje dzieciństwo w RPA Pełne kapitalnego poczucia humoru wspomnienia znanego amerykańskiego satyryka, który dorastał w trudnych warunkach w czasach apartheidu w RPA. To też opowieść o miłości, jaka łączyła go z niezłomną matką, która nie bała się sprzeciwiać ani rasistowskiemu systemowi, ani tradycjom, spychającym afrykańskie kobiety na sam dół społecznej drabiny. Wciągająca narracja, fantastyczne pełnokrwiste postacie i pozytywne podejście autora do ludzi i życia składają się na podnoszącą na duchu, mądrą książkę.
Panie na zamku, Trzy kobiety, skrywane tajemnice, mroczna przeszłość.
Czy można umrzeć dwa razy? Podczas letniego obozu skautów dziesięcioletni Edvin znajduje na jednej z wysp jeziora Mälaren ludzką czaszkę. Chłopiec starannie wkłada znalezisko do torby, ucieka z obozu i jedzie do swojego sąsiada – komisarza Everta Bäckströma. W drodze dokonuje wstępnej analizy, by przekazać swoje spostrzeżenia policjantowi. Odkrywa, że to czaszka dorosłej kobiety pochodzenia azjatyckiego, zmarłej na skutek postrzału około dziesięciu lat temu. Bäckström już po kilku drinkach, wybudzony z drzemki, obiecuje zająć się sprawą, co w jego przypadku oznacza przerzucenie pracy na podwładnych.
Dziecko, czyli nowy thriller autorki Wdowy.
wtorek, 13 lutego 2018
Kobiety ze Lwowa - Beata Kost
Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
W 100% zgadzam się z opisem na okładce, to książka niezwykła o zwyczajnych-niezwyczajnych kobietach:
Pierwszą z wyjątkowych kobiet Lwowa jest autorka książki, ale i i kobiety z jej rodziny, jak chociażby babcia, która po przejęciu przez Rosjan miasta, nie opuściła Lwowa. Dla mnie to wielki heroizm. Autorka kilka lat mieszkała w Polsce, studiowała tu, ale w końcu i tak wróciła do Lwowa. Od wielu lat pisze artykuły dotyczące historii miasta i dawnych województw Rzeczypospolitej, prowadzi audycje radiowe, jest przewodnikiem po Lwowie.
Prowadzi także strony na portalu społecznościowym Cmentarz Łyczakowski oraz Damski Lwów. Jakby tego było mało, jest inicjatorką i współinicjatorką projektów promujących kulturę polska we Lwowie. Niezwykła kobieta renesansu żyjąca we Lwowie.
Chociażby dla samej autorki warto po tę książkę sięgnąć, ale nie tylko.
Kobiety ze Lwowa, to zbiór 33 portretów, które przedstawiają kobiety znane, ale i takie o których rzadko kto słyszał. Pochodzą one z różnych klas społecznych, z różnych części miasta, maja różny majątek, inne wykształcenie, łączy je bycie kobietą we Lwowie na przełomie minionych wieków, co przynosiło więcej smutków i trudów niż radości.
Niby mało, ale jak się w trakcie lektury okaże, to jednak bardzo dużo.
Są wśród nich kobiety zwyczajne, jak i aktorki, znane gwiazdy swoich czasów i zwyczajne szare myszki. Każda z opisywanych kobiet jest całością, osobną jednostką, istotą samodzielną w nieciekawym świecie. Co cenne, żadna z bohaterek nie jest ukazana przez pryzmat towarzyszącego jej (z wyboru lub życiowego przymusu) męźczyzny, jak to ma miejsce w wielu innych książkach,
Z jednej strony lektura zachwyca lwowskimi smaczkami, wyjątkowym klimatem, a z drugiej strony budzi ogromną złość. Co jest przyczyną złości? Przede wszystkim sposób traktowania kobiet, przemoc, lekceważenie, ogólnie występujący patriarchat, pogarda, poniżanie i niemożność życia, tak po prostu życia. My kobiety XXI wieku często zapominamy o tym co mamy, co wywalczyły nasze babki i prababki. Lekceważymy to, milcząc często dajemy sobie krok po kroku odebrać wolność, przywileje.
Warto przeczytać Kobiety ze Lwowa żeby docenić, zrozumieć.
Beata Kost pisze lekko, ale nie infantylnie, piękną polszczyzną, rzetelnie podając historyczne fakty. Czyta się wyśmienicie. Polecam.
W 100% zgadzam się z opisem na okładce, to książka niezwykła o zwyczajnych-niezwyczajnych kobietach:
Burzliwa historia Lwowa sprawiła, że niewiele wiadomo o wspaniałych kobietach, które współtworzyły to miasto. Ludzie zapomnieli o swoich literatkach, przebrzmiała sława aktorek, poszły w niepamięć skandalizujące romanse femmes fatales, a praca kresowych siłaczek może budzić dziś politowanie. Poza nielicznymi wyjątkami nie są patronkami ulic, nie mają pomników ani tablic pamiątkowych. Ich codzienne sprawy, dorobek i osiągnięcia wciąż pozostają w cieniu. Pozostają nieznane zarówno bohaterki haseł w encyklopediach, jak i „dziunie” opiewane w lwowskich piosenkach.
Kwestie, życiorysy, ciekawostki dot. kobiet niebanalnych, niezwykłych, często zapomnianych interesują mnie od dawna. Nic więc dziwnego, że sięgnęłam po tę książkę. Wiele po niej oczekiwałam i nie zawiodłam się. Pierwszą z wyjątkowych kobiet Lwowa jest autorka książki, ale i i kobiety z jej rodziny, jak chociażby babcia, która po przejęciu przez Rosjan miasta, nie opuściła Lwowa. Dla mnie to wielki heroizm. Autorka kilka lat mieszkała w Polsce, studiowała tu, ale w końcu i tak wróciła do Lwowa. Od wielu lat pisze artykuły dotyczące historii miasta i dawnych województw Rzeczypospolitej, prowadzi audycje radiowe, jest przewodnikiem po Lwowie.
Prowadzi także strony na portalu społecznościowym Cmentarz Łyczakowski oraz Damski Lwów. Jakby tego było mało, jest inicjatorką i współinicjatorką projektów promujących kulturę polska we Lwowie. Niezwykła kobieta renesansu żyjąca we Lwowie.
Chociażby dla samej autorki warto po tę książkę sięgnąć, ale nie tylko.
Kobiety ze Lwowa, to zbiór 33 portretów, które przedstawiają kobiety znane, ale i takie o których rzadko kto słyszał. Pochodzą one z różnych klas społecznych, z różnych części miasta, maja różny majątek, inne wykształcenie, łączy je bycie kobietą we Lwowie na przełomie minionych wieków, co przynosiło więcej smutków i trudów niż radości.
Niby mało, ale jak się w trakcie lektury okaże, to jednak bardzo dużo.
Są wśród nich kobiety zwyczajne, jak i aktorki, znane gwiazdy swoich czasów i zwyczajne szare myszki. Każda z opisywanych kobiet jest całością, osobną jednostką, istotą samodzielną w nieciekawym świecie. Co cenne, żadna z bohaterek nie jest ukazana przez pryzmat towarzyszącego jej (z wyboru lub życiowego przymusu) męźczyzny, jak to ma miejsce w wielu innych książkach,
Z jednej strony lektura zachwyca lwowskimi smaczkami, wyjątkowym klimatem, a z drugiej strony budzi ogromną złość. Co jest przyczyną złości? Przede wszystkim sposób traktowania kobiet, przemoc, lekceważenie, ogólnie występujący patriarchat, pogarda, poniżanie i niemożność życia, tak po prostu życia. My kobiety XXI wieku często zapominamy o tym co mamy, co wywalczyły nasze babki i prababki. Lekceważymy to, milcząc często dajemy sobie krok po kroku odebrać wolność, przywileje.
Warto przeczytać Kobiety ze Lwowa żeby docenić, zrozumieć.
Beata Kost pisze lekko, ale nie infantylnie, piękną polszczyzną, rzetelnie podając historyczne fakty. Czyta się wyśmienicie. Polecam.
poniedziałek, 12 lutego 2018
Prostota. Siła codziennych rytuałów - Brooke McAlary
Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5-/6
Brooke McAlary to podobno gwiazda australijskiego internetu. Być może. U nas autorka raczej chyba nie znana. Nie ukrywam, iż nie jestem zbyt wielka fanka poradników, jak lepiej, ciekawiej, sensowniej żyć. Rzadko kiedy wnoszą one coś nowego do mojego życia. Byłam jednak ciekawa, jak przełożą się rady, spojrzenie na życie osoby, która mieszka w innej kulturze, na drugim końcu świata.
Poza tym, z tego co zapowiada wydawca, wynikało, iż Prostota...jest o tym, jak zwolnić i nadać codzienny sprawom odpowiednią rangę.
Większość z nas jest zabiegana, zmęczona, wypalona, przepracowana, zestresowana i stale on line. Tacy jesteśmy, ale czy musimy? Czy nasze życie musi być podporządkowane słowom: „szybciej” i „więcej”?
Od jakiegoś czasu szukam skutecznych porad, jak zwolnić, jak się nie dać wypaleniu, jak przewartościować pewne życiowe sprawy. Byłam ciekawa na ile McAlary będzie i dla mnie dobrym doradcą.
Przyznam szczerze, że ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu książkę czyta się świetnie, lekko, rewelacyjnie i bardzo szybko. 104 strony ciekawej lektury, takiej prosto z życia wziętej, to książka na 1 wieczór.
Autorka pokazuje, jak w siedmiu krokach, łatwo, bez trudu i przyjemnie osiągnąć ład, spokój (zewnętrzny i wewnętrzny), a moim zdaniem także normalność.
Narracja jest w pierwszej osobie, co zdecydowanie ułatwia zżycie się z autorką, utożsamienie się ze sporą częścią opisywanych zdarzeń, przypadków. Wielokrotnie miałam wrażenie, jakbym czytała o sobie samej.
Rad w Prostocie jest wiele. Nie wszystkie uda się zastosować, nie każdy będzie miał na to ochotę, czy też możliwość. Warto jednak choć część z nich wcielić w życie.
Całość uzupełniają bardzo dobre, relaksujące zdjęcia i spora porcja cytatów, które z założenia mają inspirować. Ja akurat na tego typu inspiracje jestem odporna, ale być może w przypadku innych czytelników taka motywacja sprawdzi się.
Polecam.
Brooke McAlary to podobno gwiazda australijskiego internetu. Być może. U nas autorka raczej chyba nie znana. Nie ukrywam, iż nie jestem zbyt wielka fanka poradników, jak lepiej, ciekawiej, sensowniej żyć. Rzadko kiedy wnoszą one coś nowego do mojego życia. Byłam jednak ciekawa, jak przełożą się rady, spojrzenie na życie osoby, która mieszka w innej kulturze, na drugim końcu świata.
Poza tym, z tego co zapowiada wydawca, wynikało, iż Prostota...jest o tym, jak zwolnić i nadać codzienny sprawom odpowiednią rangę.
Większość z nas jest zabiegana, zmęczona, wypalona, przepracowana, zestresowana i stale on line. Tacy jesteśmy, ale czy musimy? Czy nasze życie musi być podporządkowane słowom: „szybciej” i „więcej”?
Od jakiegoś czasu szukam skutecznych porad, jak zwolnić, jak się nie dać wypaleniu, jak przewartościować pewne życiowe sprawy. Byłam ciekawa na ile McAlary będzie i dla mnie dobrym doradcą.
Przyznam szczerze, że ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu książkę czyta się świetnie, lekko, rewelacyjnie i bardzo szybko. 104 strony ciekawej lektury, takiej prosto z życia wziętej, to książka na 1 wieczór.
Autorka pokazuje, jak w siedmiu krokach, łatwo, bez trudu i przyjemnie osiągnąć ład, spokój (zewnętrzny i wewnętrzny), a moim zdaniem także normalność.
Narracja jest w pierwszej osobie, co zdecydowanie ułatwia zżycie się z autorką, utożsamienie się ze sporą częścią opisywanych zdarzeń, przypadków. Wielokrotnie miałam wrażenie, jakbym czytała o sobie samej.
Rad w Prostocie jest wiele. Nie wszystkie uda się zastosować, nie każdy będzie miał na to ochotę, czy też możliwość. Warto jednak choć część z nich wcielić w życie.
Całość uzupełniają bardzo dobre, relaksujące zdjęcia i spora porcja cytatów, które z założenia mają inspirować. Ja akurat na tego typu inspiracje jestem odporna, ale być może w przypadku innych czytelników taka motywacja sprawdzi się.
Polecam.
niedziela, 11 lutego 2018
Grace i Grace - Margaret Atwood
Wydawnictwo Prószyński i Ska, Moja ocena 5,5/6
Grace i Grace to opowieść oparta na prawdziwej historii biednej dziewczyny, historia, która bardzo mnie poruszyła.
Grace Marks (bo tak się nazywała) w 1. połowie XIX wieku kilka lat po emigracji wraz z rodziną do Kanady, została oskarżona o współudział w podwójnym morderstwie. Ale nie tylko od tego momentu życie Grace zaczęło się źle układać. Wcześniej była maltretowana fizycznie i psychicznie przez ojca alkoholika, a przez bogatszych od siebie (o co nie było trudno) była lekceważona, obrażana, poniżana, traktowana w najlepszym przypadku jak przedmiot.
Po aresztowaniu i kuriozalnym skądinąd procesie, wcale nie jest lepiej. Można śmiało powiedzieć, iż z każdym dniem, tygodniem jest coraz gorzej. Zmienia się tylko sposób dręczenia (fizycznego i psychicznego) Grace, oraz zmieniają się dręczyciele i dorabiana do ich czynów ideologia. Czy to jednak wina innych, innych ludzi, czy w jakimś stopniu samej Grace? Czy bohaterka to ofiara, czy może jednak przebiegła na swój sposób sprawczyni, kat? A może jedno i drugie?
Książka porusza i to bardzo. Atwood pisze niezwykle sugestywnie, obrazowo. A Grace wzbudziła we mnie sympatię, litość, chęć niesienia jej pomocy, ale także czasami obrzydzenie. Atwood udało się mistrzowsko skonstruować tę postać. To co ją na przestrzeni lat spotkało jest po prostu przerażające, szokujące zwykłego człowieka i wprost niewyobrażalne. Ale następstwa....
Autorka nie tylko wspaniale nakreśliła postać głównej bohaterki, ukazała jej umysł, zaprezentowała to, co Grace wypiera, czego podobno nie pamięta, ale także mistrzowsko nakreśliła zachowania ludzi, ich ułomność, kuriozalny sposób pojmowania prawdy, roli kobiety i jeszcze bardziej zadziwiające rozumienie pojęcia - sprawiedliwość.
Gdy czytałam tę książkę automatycznie nasuwało mi się porównanie do Opowieści podręcznej. Trudno od takich porównań uciec. Obie książki są poruszające, obie traktują o kobietach, ich życiu, traktowaniu ich przez innych, pojmowaniu tego co ważne. Opowieść podręcznej to jakby bezpośrednie oskarżenie,w skazanie tego co co zawiniło, ukazanie sprawcy. Grace i Grace w tym zakresie jest bardziej powściągliwa, chociaż nie ukrywam, zmusza do pomyślenia, wiele ukazuje, tak samo wstrząsa. W recenzowanej książce jest jednak więcej niedomówień, wskazań jakby mimochodem. Nie znaczy to, iż Grace i Grace robi mniejsze wrażenie. Nic z tych rzeczy. Jest po prostu odrobinę inaczej ukierunkowana. Jednak podobnie wali czytelnika prosto w serce i zmusza do niecierpliwego odwracania kolejnych kartek. Czyta się doskonale. Polecam.
Grace i Grace to opowieść oparta na prawdziwej historii biednej dziewczyny, historia, która bardzo mnie poruszyła.
Grace Marks (bo tak się nazywała) w 1. połowie XIX wieku kilka lat po emigracji wraz z rodziną do Kanady, została oskarżona o współudział w podwójnym morderstwie. Ale nie tylko od tego momentu życie Grace zaczęło się źle układać. Wcześniej była maltretowana fizycznie i psychicznie przez ojca alkoholika, a przez bogatszych od siebie (o co nie było trudno) była lekceważona, obrażana, poniżana, traktowana w najlepszym przypadku jak przedmiot.
Po aresztowaniu i kuriozalnym skądinąd procesie, wcale nie jest lepiej. Można śmiało powiedzieć, iż z każdym dniem, tygodniem jest coraz gorzej. Zmienia się tylko sposób dręczenia (fizycznego i psychicznego) Grace, oraz zmieniają się dręczyciele i dorabiana do ich czynów ideologia. Czy to jednak wina innych, innych ludzi, czy w jakimś stopniu samej Grace? Czy bohaterka to ofiara, czy może jednak przebiegła na swój sposób sprawczyni, kat? A może jedno i drugie?
Książka porusza i to bardzo. Atwood pisze niezwykle sugestywnie, obrazowo. A Grace wzbudziła we mnie sympatię, litość, chęć niesienia jej pomocy, ale także czasami obrzydzenie. Atwood udało się mistrzowsko skonstruować tę postać. To co ją na przestrzeni lat spotkało jest po prostu przerażające, szokujące zwykłego człowieka i wprost niewyobrażalne. Ale następstwa....
Autorka nie tylko wspaniale nakreśliła postać głównej bohaterki, ukazała jej umysł, zaprezentowała to, co Grace wypiera, czego podobno nie pamięta, ale także mistrzowsko nakreśliła zachowania ludzi, ich ułomność, kuriozalny sposób pojmowania prawdy, roli kobiety i jeszcze bardziej zadziwiające rozumienie pojęcia - sprawiedliwość.
Gdy czytałam tę książkę automatycznie nasuwało mi się porównanie do Opowieści podręcznej. Trudno od takich porównań uciec. Obie książki są poruszające, obie traktują o kobietach, ich życiu, traktowaniu ich przez innych, pojmowaniu tego co ważne. Opowieść podręcznej to jakby bezpośrednie oskarżenie,w skazanie tego co co zawiniło, ukazanie sprawcy. Grace i Grace w tym zakresie jest bardziej powściągliwa, chociaż nie ukrywam, zmusza do pomyślenia, wiele ukazuje, tak samo wstrząsa. W recenzowanej książce jest jednak więcej niedomówień, wskazań jakby mimochodem. Nie znaczy to, iż Grace i Grace robi mniejsze wrażenie. Nic z tych rzeczy. Jest po prostu odrobinę inaczej ukierunkowana. Jednak podobnie wali czytelnika prosto w serce i zmusza do niecierpliwego odwracania kolejnych kartek. Czyta się doskonale. Polecam.
piątek, 9 lutego 2018
Konkurs z Wydawnictwem Amber - wyniki
Pakiety 2 książek ufundowane przez Oficynę Wydawniczą Amber otrzymają:
Anna Kruczkowska i Taki jest świat.
Gratuluję i proszę o adresy do wysyłki + nr. tel. na email anetapzn@gazeta.pl
Nagrody wyślę ich fundator, czyli Wydawnictwo Amber.
czwartek, 8 lutego 2018
Zaufanie - Henry James
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.
Zaufanie to kolejna świetna powieść autora i kolejny dowód na to jak doskonałym obserwatorem i pisarzem był Henry James.
W każdej powieści genialnie domalowuje zarówno swoich bohaterów, którzy są przekrojem XIX-wiecznego społeczeństwa, jak i ukazuje świat, który ich otacza. Portrety, które nam kreśli na kartach swoich książek nie mają nic wspólnego z przesłodzonymi opowiastkami. Wręcz przeciwnie. Są one gorzkie, niezbyt pochlebne, czasami zabawne, ale z pewnością szczere, momentami aż za bardzo.
Zaufanie to historia Bernarda Longuevilla, młodego, zamożnego Amerykanina. Jego życie to przede wszystkim pasmo uciech, radości, beztroski, korzystania z majątku. Obecnie na topie jest pobyt w Europie i czerpanie pełnymi garściami z tego, co stary kontynent ma do zaoferowania. Żeby nie zanudzić się w czasie długiego wojażowania, nasz bohater poświęca się malarstwu. Urzekają go przede wszystkim włoskie pejzaże.
Pewnego dnia w Sienie poznaje przepiękna młodą kobietę, której wdzięk, uroda urzekają go. Mimo, iż ich znajomość jest bardzo krótka i równie poprawna, a Bernard niedługo opuszcza Włochy, zauroczenie trwa. A to dopiero początek perypetii. I bynajmniej dalszy ciąg nie jest jakimś rzewnym romansidłem.
Zaufanie to doskonale napisana powieść z jednymi z najlepszych u Jamesa kreacjami kobiecymi oraz tym co u tego pisarza najbardziej charakterystyczne- mistrzowskim oddaniem klimatu epoki i miejsca, opisem wszelkich sfer ludzkiego życia oraz złożoności ludzkiej natury włącznie z rozkładaniem na czynniki pierwsze postępowań i konsekwencji oraz rozterek większości bohaterów. Gorąco polecam.
Recenzja mojego męża.
Zaufanie to kolejna świetna powieść autora i kolejny dowód na to jak doskonałym obserwatorem i pisarzem był Henry James.
W każdej powieści genialnie domalowuje zarówno swoich bohaterów, którzy są przekrojem XIX-wiecznego społeczeństwa, jak i ukazuje świat, który ich otacza. Portrety, które nam kreśli na kartach swoich książek nie mają nic wspólnego z przesłodzonymi opowiastkami. Wręcz przeciwnie. Są one gorzkie, niezbyt pochlebne, czasami zabawne, ale z pewnością szczere, momentami aż za bardzo.
Zaufanie to historia Bernarda Longuevilla, młodego, zamożnego Amerykanina. Jego życie to przede wszystkim pasmo uciech, radości, beztroski, korzystania z majątku. Obecnie na topie jest pobyt w Europie i czerpanie pełnymi garściami z tego, co stary kontynent ma do zaoferowania. Żeby nie zanudzić się w czasie długiego wojażowania, nasz bohater poświęca się malarstwu. Urzekają go przede wszystkim włoskie pejzaże.
Pewnego dnia w Sienie poznaje przepiękna młodą kobietę, której wdzięk, uroda urzekają go. Mimo, iż ich znajomość jest bardzo krótka i równie poprawna, a Bernard niedługo opuszcza Włochy, zauroczenie trwa. A to dopiero początek perypetii. I bynajmniej dalszy ciąg nie jest jakimś rzewnym romansidłem.
Zaufanie to doskonale napisana powieść z jednymi z najlepszych u Jamesa kreacjami kobiecymi oraz tym co u tego pisarza najbardziej charakterystyczne- mistrzowskim oddaniem klimatu epoki i miejsca, opisem wszelkich sfer ludzkiego życia oraz złożoności ludzkiej natury włącznie z rozkładaniem na czynniki pierwsze postępowań i konsekwencji oraz rozterek większości bohaterów. Gorąco polecam.
wtorek, 6 lutego 2018
Koniec i początek - Manula Kalicka
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Moja ocena 5/6
Kolejna książka autorstwa Manuli Kalickiej, którą miałam okazję przeczytać i kolejna porcja świetnej rozrywki.
Mimo, iż tematyka i okres, w którym rozgrywa się akcja są ciężki (1944r.) to jednak opowieść jest lekka, zabawna, relaksująca. Ot taki paradoks książek pisanych przez Manulę Kalicką- na przemian śmiech z łzami wzruszenia.
Akcja rozpoczyna się tuż po upadku Powstania Warszawskiego w podwarszawskich Włochach. Wtedy to spotykają się trzy młode, niezwykle kobiety: Irenka, przedwojenna tancerka kabaretowa, Zośka, studentka architektury i Helenka, prosta dziewczyna z ubogiej wioski. Żadna z nich nie ma już rodziny, przyjaciół. Automatycznie dziewczyny postanawiają trzymać się razem, wspólnie walczą o przetrwanie i o to, żeby żyć, a nie tylko przetrwać Są zaradne, energiczne i z uporem dążą do celu. Każda ma swoją tajemnicę, każda próbuje ułożyć sobie życie w tych trudnych, dramatycznych czasach.
Podejmują się też niezwykle niebezpiecznego procederu, który decyduje o ich dalszych poczynaniach, a także tym co wydarzy się w ich życiu.
Książka ma wiele atutów. przede wszystkim to kreacje głównych bohaterek. Świetne dziewczyny, doskonale sportretowane, takie które od razu polubiłam i którym wiernie kibicowałam.
Kolejny atuty to sposób pisania autorki oraz to w jaki sposób przedstawiła wojenne perypetie bohaterek. O wojnie rzadko kto tak pisze. Wiem, moment ten był bardzo dramatyczny w naszej historii, ale czy zawsze trzeba pisać w sposób martyrologiczny, bogojczyźniany jak ja to nazywam? Czy powieść o tematyce wojennej musi być mroczna, ponura, wyciskająca łzę z oka? Kalicka udowadnia w Końcu i początku, że wcale tak nie musi być. Jej książka jest zabawna, mądra, relaksująca, ale i warta lektury oraz bardzo realistyczna.
To sztuka tak napisać o wojennej zawierusze, żeby nie popaść w śmieszność, tandetę, infantylizm. Kalicińskiej udało się tego uniknąć. Z tego też powodu gorąco zachęcam do lektury.
Kolejna książka autorstwa Manuli Kalickiej, którą miałam okazję przeczytać i kolejna porcja świetnej rozrywki.
Mimo, iż tematyka i okres, w którym rozgrywa się akcja są ciężki (1944r.) to jednak opowieść jest lekka, zabawna, relaksująca. Ot taki paradoks książek pisanych przez Manulę Kalicką- na przemian śmiech z łzami wzruszenia.
Akcja rozpoczyna się tuż po upadku Powstania Warszawskiego w podwarszawskich Włochach. Wtedy to spotykają się trzy młode, niezwykle kobiety: Irenka, przedwojenna tancerka kabaretowa, Zośka, studentka architektury i Helenka, prosta dziewczyna z ubogiej wioski. Żadna z nich nie ma już rodziny, przyjaciół. Automatycznie dziewczyny postanawiają trzymać się razem, wspólnie walczą o przetrwanie i o to, żeby żyć, a nie tylko przetrwać Są zaradne, energiczne i z uporem dążą do celu. Każda ma swoją tajemnicę, każda próbuje ułożyć sobie życie w tych trudnych, dramatycznych czasach.
Podejmują się też niezwykle niebezpiecznego procederu, który decyduje o ich dalszych poczynaniach, a także tym co wydarzy się w ich życiu.
Książka ma wiele atutów. przede wszystkim to kreacje głównych bohaterek. Świetne dziewczyny, doskonale sportretowane, takie które od razu polubiłam i którym wiernie kibicowałam.
Kolejny atuty to sposób pisania autorki oraz to w jaki sposób przedstawiła wojenne perypetie bohaterek. O wojnie rzadko kto tak pisze. Wiem, moment ten był bardzo dramatyczny w naszej historii, ale czy zawsze trzeba pisać w sposób martyrologiczny, bogojczyźniany jak ja to nazywam? Czy powieść o tematyce wojennej musi być mroczna, ponura, wyciskająca łzę z oka? Kalicka udowadnia w Końcu i początku, że wcale tak nie musi być. Jej książka jest zabawna, mądra, relaksująca, ale i warta lektury oraz bardzo realistyczna.
To sztuka tak napisać o wojennej zawierusze, żeby nie popaść w śmieszność, tandetę, infantylizm. Kalicińskiej udało się tego uniknąć. Z tego też powodu gorąco zachęcam do lektury.
sobota, 3 lutego 2018
Konkurs z Wydawnictwem Amber - 2 książki do wygrania...
Mam przyjemność zaprosić Was do udziału w konkursie.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Amber mam do zaoferowania 2 pakiety książek, które mój blog objął patronatem:
Wygrywają 2 osoby, które obserwują mój blog, dodały siebie do google followers i w tym roku zamieściły przynajmniej 1 komentarz na moim blogu.
Zadanie konkursowe jest łatwe...proszę podać w komentarzach pod tym postem - tytuł książki, która jest dla Was taką receptą na szczęście, koi Wasze smutki, poprawia humor i krótko uzasadnić swój wybór.
Konkurs trwa do najbliższego wtorku 06 lutego 2018r. do godz. 23.59.
Zwycięzców ogłoszę w czwartek 08 lutego 2018r. na blogu.
piątek, 2 lutego 2018
Totem - Jakub Charon
Wydawnictwo Świat Książki
Wyjątkowo nie daję oceny. trudno oceniać książkę, którą z obrzydzeniem rzuciło się w przysłowiowy kąt po lekturze ok. 20%.
Każdego roku bez dokończenia lektury na półkę odkładam kilka książek. Do niektórych z nich po jakimś czasie wracam.
Jedno jest pewne, Totem do tych "powrotowych" książek nie należy
Książka jest przede wszystkim ordynarna, wulgarna, pełna bólu zadawanego sobie, ale i komuś, odrażającego okrucieństwa, epatuje jakimś takim złem, wręcz obrzydliwa i na dodatek dla mnie całkowicie pozbawiona sensu.
Trudno napisać dokładnie o co chodzi. To tak jakbyście w trakcie lektury mieli wrażenie, że oblepia was coś obrzydliwego, jakiś brud, odór. Wyjątkowa lektura.
Nie przekonuje mnie nawet blurb na okładce, że to autentyczna gangsterska historia ala proza Jakuba Żulczyka.
Książki Żulczyka czytałam. Są ostre, inne, mocne, czasami budzą odruch sprzeciwu, niekiedy odrzucają. Ale z pewnością daleko im do Totemu..i całe szczęście.
Na okładce jest napisane, iż nie istnieje prawo, które mogłoby chronić bohatera. Ja z kolei uważam, iż nie istnieje żaden powód, dla którego miałabym kiedykolwiek kontynuować lekturę Totemu.
Trudno mi doradzić, czy macie sięgnąć po tę pozycję, czy nie. Jak wspomniałam, za mną zaledwie (albo aż) ok. 20% książki, nie jestem wiec ekspertem. Sami dokonajcie wyboru. Być może komuś z was Totem przypadnie jednak do gustu, czym nie ukrywam, będę bardzo zdziwiona.
Wyjątkowo nie daję oceny. trudno oceniać książkę, którą z obrzydzeniem rzuciło się w przysłowiowy kąt po lekturze ok. 20%.
Każdego roku bez dokończenia lektury na półkę odkładam kilka książek. Do niektórych z nich po jakimś czasie wracam.
Jedno jest pewne, Totem do tych "powrotowych" książek nie należy
Książka jest przede wszystkim ordynarna, wulgarna, pełna bólu zadawanego sobie, ale i komuś, odrażającego okrucieństwa, epatuje jakimś takim złem, wręcz obrzydliwa i na dodatek dla mnie całkowicie pozbawiona sensu.
Trudno napisać dokładnie o co chodzi. To tak jakbyście w trakcie lektury mieli wrażenie, że oblepia was coś obrzydliwego, jakiś brud, odór. Wyjątkowa lektura.
Nie przekonuje mnie nawet blurb na okładce, że to autentyczna gangsterska historia ala proza Jakuba Żulczyka.
Książki Żulczyka czytałam. Są ostre, inne, mocne, czasami budzą odruch sprzeciwu, niekiedy odrzucają. Ale z pewnością daleko im do Totemu..i całe szczęście.
Na okładce jest napisane, iż nie istnieje prawo, które mogłoby chronić bohatera. Ja z kolei uważam, iż nie istnieje żaden powód, dla którego miałabym kiedykolwiek kontynuować lekturę Totemu.
Trudno mi doradzić, czy macie sięgnąć po tę pozycję, czy nie. Jak wspomniałam, za mną zaledwie (albo aż) ok. 20% książki, nie jestem wiec ekspertem. Sami dokonajcie wyboru. Być może komuś z was Totem przypadnie jednak do gustu, czym nie ukrywam, będę bardzo zdziwiona.
czwartek, 1 lutego 2018
Pachinko - Min Jin Lee
Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 6/6
Rewelacyjna książka, która niesamowicie mną wstrząsnęła.
Przeznaczeniem kobiety jest cierpienie, to zdanie kilkakrotnie przewija się w tekście i jest wg. mnie takim jednozdaniowym podsumowaniem treści Pachinko.
Pachinko to saga, a jednocześnie wspaniała, mądra i poruszająca opowieść. Bohaterami jest kilkupokoleniowa biedna, ale dumna koreańska rodzina, którą m.in. zawirowania historii zmusiły do życia w Japonii. Niby oba kraje zbliżone do siebie kulturowo, ale jak się okazuje w trakcie lektury, to tylko pozory.
Przez pryzmat dziejów koreańskiej rodziny na przestrzeni kilku dekad XX wieku poznajemy dzieje Korei i Japonii (czyli historię, której tak naprawdę nie znamy, np. aneksję Korei przez Japonię i inne wydarzenia), to co łączyło oraz dzieliło oba kraje, los kobiety w ówczesnych społeczeństwach, los obcych w Japonii, siłę tradycji i religii w obu krajach.
Najważniejsze w tej opowieści są kobiety i historia. Kobiety są silne, mocne, mądre (choć na ogół niewykształcone, mądre życiową mądrością), odważne, wrażliwe, a historia...no cóż....jak twierdzi bohaterka książki...Historia przyniosła nam rozczarowanie, ale mniejsza o to (...)
Mimo, iż książka opowiada o Koreańczykach w Japonii, to tak naprawdę jest nie tylko o tym. To opowieść ponadczasowa o życiu na emigracji, o trudach z tym związanych, o tym, jak buduje się nowe życie w kraju, w którym już zawsze będzie się innym, obcym, o ukrywaniu swojej tożsamości, o tym co warto, a czego w żadnym przypadku nie należy robić.
Pachinko to opowieść o kulturze, religii, tradycji, ludziach, bólu, miłości, ale przede wszystkim o większej i mniejszej historii oraz jej roli w życiu zarówno pojedynczych ludzi, jak i całego narodu.
Pachinko, to trudna, ale niezwykle wartościowa, mądra i ponadczasowa powieść. Gorąco polecam.
Rewelacyjna książka, która niesamowicie mną wstrząsnęła.
Przeznaczeniem kobiety jest cierpienie, to zdanie kilkakrotnie przewija się w tekście i jest wg. mnie takim jednozdaniowym podsumowaniem treści Pachinko.
Pachinko to saga, a jednocześnie wspaniała, mądra i poruszająca opowieść. Bohaterami jest kilkupokoleniowa biedna, ale dumna koreańska rodzina, którą m.in. zawirowania historii zmusiły do życia w Japonii. Niby oba kraje zbliżone do siebie kulturowo, ale jak się okazuje w trakcie lektury, to tylko pozory.
Przez pryzmat dziejów koreańskiej rodziny na przestrzeni kilku dekad XX wieku poznajemy dzieje Korei i Japonii (czyli historię, której tak naprawdę nie znamy, np. aneksję Korei przez Japonię i inne wydarzenia), to co łączyło oraz dzieliło oba kraje, los kobiety w ówczesnych społeczeństwach, los obcych w Japonii, siłę tradycji i religii w obu krajach.
Najważniejsze w tej opowieści są kobiety i historia. Kobiety są silne, mocne, mądre (choć na ogół niewykształcone, mądre życiową mądrością), odważne, wrażliwe, a historia...no cóż....jak twierdzi bohaterka książki...Historia przyniosła nam rozczarowanie, ale mniejsza o to (...)
Mimo, iż książka opowiada o Koreańczykach w Japonii, to tak naprawdę jest nie tylko o tym. To opowieść ponadczasowa o życiu na emigracji, o trudach z tym związanych, o tym, jak buduje się nowe życie w kraju, w którym już zawsze będzie się innym, obcym, o ukrywaniu swojej tożsamości, o tym co warto, a czego w żadnym przypadku nie należy robić.
Pachinko to opowieść o kulturze, religii, tradycji, ludziach, bólu, miłości, ale przede wszystkim o większej i mniejszej historii oraz jej roli w życiu zarówno pojedynczych ludzi, jak i całego narodu.
Pachinko, to trudna, ale niezwykle wartościowa, mądra i ponadczasowa powieść. Gorąco polecam.