Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Richard Flanagan, to jeden z bardziej cenionych przeze mnie pisarzy. Ilekroć jakaś jego książka pojawia się w zapowiedziach, poluję na nią. Każda nowa książka jego autorstwa to pewny bestseller i rozkosz czytelnicza:). Nie inaczej jest w tym przypadku.
Śmierć przewodnika rzecznego, to 5. książka australijskiego pisarza, którą miałam okazję przeczytać.
Ponownie w centrum zainteresowania pisarza znajdują się człowiek i Tasmania, oboje niezwykle zagadkowi, tajemniczy.
Głównym bohaterem powieści jest Aljaz Bosini, odchodzący na emeryturę (zgodnie z tytułem książki) przewodnik rzeczny, a konkretnie rzecznych spływów. Pracował on na terenie tasmańskiej rzeki Franklin. Rzeka niezwykle niebezpieczna, przyciągająca zwolenników ekstremalnych doświadczeń.
Niestety, ale większość klientów przewodników rzecznych, nie ma pojęcia o zagrożeniach, jakie na nich czyhają. Wielu z nich poprzez swoja niefrasobliwość, jest sprawcami wypadków lub stwarza wielkie zagrożenie dla siebie i innych. Takie wyprawy są wyjątkowo niebezpieczne. W trakcie jednej z nich, Aljaz ma wyjątkowego pecha, kończy się ona dla niego tragicznie.
Będąc na granicy życia i śmierci, Aljaz wspomina swoje życie, młodość, dzieciństwo, rodzinę, początki pracy.
Pewien problem może tu stanowić fakt, iż opowieść Aljaza nie jest chronologiczna. Autor przeskakuje z jednego obrazu do drugieg0, z jednego roku do innego, czasami wiele lat do przodu lub wstecz. Może sprawiać to pewną trudność, ale warto zadać sobie sporo wysiłku, żeby przeczytać tę niezwykłą książkę.
Śmierć przewodnika rzecznego to zdecydowanie więcej, dużo więcej niż opowieść o przewodniku rzecznym, którego życie w jednym momencie zamienia się w koszmar. To wspaniała, choć trudna, nie dająca odprężenia opowieść o człowieku, człowieczeństwie, tym co ważne, o tym, jak przetrwać. Flanagan większość tekstu poświęca swojemu bohaterowi, którego życie śledzimy na tle zmieniającego się świata, zmieniającej się wysepki, tak mało nam znanej, czyli Tasmanii. W tle majaczą nam - cudowna przyroda, niezwykłe obyczaje, i niezwykli tubylcy.
To wyjątkowa, cudownie napisana, posiadająca wiele znaczeń, wielowątkową wymowę opowieść. Nie wszystkim przypadnie ona do gustu. To powieść bez szybkiej, brawurowej akcji, zmuszająca do myślenia, nie dająca odprężenia, ba wręcz przeczołgująca czytelnika psychicznie. Nie każdy lubi tego typu książki.
Jeżeli jednak cenicie prozę na najwyższym poziomie, lubicie pełną niedomówień, wymagającą sporego wysiłku literaturę, ciekawi was Tasmania i proza australijska, Śmierć przewodnika rzecznego jest lekturą dla was. Jestem przekonana, iż się nie zawiedziecie.
Każde z kolejnych dzieł Australijczyka, to książka dla kobiet oraz dla męźczyzn. Flanagan tworzy po prostu dla wszystkich, bez względu na kolor skóry, wiek, płeć, przekonania. Czekam na kolejne nowości z nazwiskiem tego niezwykłego pisarza na okładce.
Moje recenzje książek Flanagana:
Pragnienie
Księga ryb Williama Goulda
Ścieżki północy
Zgadzam się z Tobą. Rewelacja. A to dopiero była pierwsza moja przygoda z tym autorem, która się zresztą zaczęła przez Ciebie i Olgę z Okiem Wielkiej Siostry. Ale autor z najwyższej półki. Czekam na ostatnią jeszcze nie wydaną u nas książkę, a potem zabieram się za "Ścieżki" i "Pragnienie". :)
OdpowiedzUsuńTo widzę, że warto zapamiętać nazwisko Autora!
OdpowiedzUsuń