Wydawnictwo Czarne
Recenzja mojego męża.
Ingeborg Bachmann, to austriacka eseistka, poetka, pisarka, germanistka, ale także psycholog. Uznawana jest za najważniejszą austriacką pisarkę okresu powojennego. W swoich dziełach zajmowała się tematyką wewnętrznych ograniczeń człowieka oraz feminizmem.
Jack Hamesh był Żydem mieszkającym pochodzącym z Wiednia. Przez wiele lat pozostawał w związku z Ingeborg Bachmann.
Dziennik wojenny to dokument mało znany. Są w nim ukazane fragmenty życia Bachmann z okresu końca II wojny światowej.
Książka liczy zaledwie 94 strony i składają się na nią bardzo krótkie teksty, które ukazują samą końcówkę II wojny światowej, okrucieństwo ostatnich dni, fanatyczne zrywy nazistów, chaos okresu przejściowego oraz to, jak wyglądał rok okupacji brytyjskiej w Austrii, jak odradzała się Europa z wojennej pożogi, jak radziła sobie z tym dwójka młodych, zakochanych w sobie ludzi.
Właśnie w tym okresie Hamesh poznał Bachmann, co zaowocowało wieloletnim związkiem. W listach zawartych w książce Bachmann opowiada o tym, co robiła w czasie wojny, o przymuszaniu do służby na rzecz III Rzeszy, ale i o wstręcie do hitlerowskiej ideologii.
Przyznam się, iż trudno jednoznacznie ocenić tę pozycję. Gdyby nie fakt, iż jedną z osób piszących te krótkie liściki (bo trudno je nazwać listami) była przyszła sławna pisarka, zapewne nikt nie zwróciłby na te zapiski dwojga nastolatków uwagi.
Dla mnie najciekawsze z całej książki jest..posłowie Hansa Höllera.Naświetla ono postaci Bachmann i Hamesha oraz sytuację historyczną i społeczną oraz okoliczności w jakich powstały zapiski. Bez tego posłowia trudno byłoby coś więcej wynieść z kilkunastu stron młodzieńczych notatek i listów. Höller zwraca także uwagę na to, jak wielkie wpływ na póżniejszą twórczość Bachmann miało spotkanie z Hameshem.
Bez wątpienia warto po Dziennik.... sięgnąć, warto poznać zapiski i posłowie. Jednak nie ukrywam, nie jest to lektura dla wszystkich, nie każdego zainteresuje. Jest to pozycja dla pasjonatów zapisków, historii okresu przełomu i tworzenia się powojennego świata, dla znawców i wielbicieli austriackiej literatury i twórczości Ingeborg Bachmann.
Za książkę dziękuję Księgarni Internetowej Platon (klik)
Ebook w doskonałej cenie do kupienia tutaj (klik)
Kiedy znudzą mnie fikcyjne intrygi kryminalno-sensacyjne, sięgam po tą formę literatury. Podczytuję wtedy po kilka stron. Moim ulubionym jest chyba "Dziennik" Katherine Mansfield. Ostatnio na moim czytniku znalazły się "Wieloryby i ćmy" Twardocha.
OdpowiedzUsuńNie lubię cienkich książek, nic na to nie poradzę, od razu się zniechęcam, bo wiem, że za szybko się skończy... :(
OdpowiedzUsuńJa z kolei boję się tomów liczących po 1000 stron. Boję się wtedy,że nie powiążę licznych wątków (tak się stało z powieściami K. Bondy). Nie znam dobrze literatury austriackiej, coś tam czytałam pewnie na studiach, ale mało pamiętam. Przed tą lekturą wolę poznać twórczość Bachman, zwłaszcza ze kilka pozycji jest dostępnych w mojej bibliotece. Dzięki za przypomnienie, że kiedyś skończyłam germanistykę 😊
OdpowiedzUsuńAkurat mam małą fazę na literaturę faktu, więc zapamiętam tytul. Szkoda, że (jak zaznaczyła Kasia) książeczka jest taka cieniutka.
OdpowiedzUsuń