Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5/6
Bardzo dobra powieść historyczno-obyczajowa rozgrywająca się w Hiszpanii XVII wieku. Był to okres płonących stosów, niewyobrażalnych wprost tortur, jakim poddawano "niewiernych", donosicielstwa na olbrzymią skalę, strachu, rozpaczy i bólu. A to wszystko w imię Boga.
Autorka wplatając w takie klimaty swoja opowieść niezwykle zręcznie przedstawia losy dwóch kobiet - Marie Louise i
Franciski, urodzonych tego samego dnia 04 lutego 1662 roku. Poza datą urodzenia nic ich nie łączy. Jedna jest młodą królowa Hiszpanii i bratanica Króla Słońce -Ludwika XIV. Druga to oskarżona o czary Francisca de Luarca, córka zbankrutowanego hodowcy jedwabników, która za czary została osadzona w lochach Madrytu. Nie ona pierwsza i niestety nie ostatnia. Z tym, że losy Francisci za sprawą matki były bardzo mocno związane z dworem królewskim.
Wydawałoby się, iż bardziej różniące się od siebie kobiety, w owym czasie trudno byłoby znaleźć. Jednak ich losy przeplatają się z sobą wielokrotnie, ba wydają się być połączone jakaś szczególną nicią i zdeterminowane
okrutnym panowaniem Świętej Inkwizycji.
Tysiąc drzewek pomarańczy to niesamowita powieść. I to w każdym calu.
Ogromnym plusem jest wierne oddanie realiów historycznych epoki. Oprócz ciekawie nakreślonego rysu historycznego autorka przedstawia nam w najdrobniejszych szczegółach różne miejsca akcji - od królewskiego dworu, poprzez miejskie ulice, rynsztoki, aż po mury madryckiego więzienia. Doskonale ukazane są wpływy Inkwizycji, manipulacja ciemnym, prostym zabobonnym ludem, szerzenie strachu, korupcja, wykorzystywanie zła do własnych celów.
Bardzo ciekawie oddane są losy obu bohaterek. Opowiadane naprzemiennie są doskonałą, wciągającą lekturą, szczególnie w zakresie życia młodziutkiej królowej Hiszpanii - Marie Louise. Historia jej krótkiego, acz barwnego i często smutnego życia, niezwykle wciąga. Presja, która nad nią wisiała niemal od urodzenia, bezpłodność, depresja, to tylko niektóre aspekty bajkowego, jak mogłoby się wydawać życia królowej.
Z kolei życie drugiej bohaterki, Franceski, kobiety zwyczajnej, z gminu, było odmienne, do pewnego momentu pełne radości, uciechy, miłości. Jednak czy lepsze?
Obie pragnęły tego samego. Niestety, ale los obu bez względu na pochodzenie, był podobny.
Gorąco zachęcam do sięgnięcia po Tysiąc drzewek pomarańczy. Trochę może zbyt powolny jest sam początek książki, ale gdy już przez niego przebrniemy, dalsza lektura będzie wielką przyjemnością.
Jestem skłonna zaryzykować
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń