Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 5/6
Nie ukrywam, że to trudna lektura, wymagająca skupienia, angażująca emocjonalnie. To jest moje drugie podejście do Nieskończoności. Poprzednim razem przeczytałam niespełna 70 stron i odłożyłam książkę na półkę. Uznałam, iż mimo, że nie zachwycił mnie jej początek, dam jej jeszcze jedną szansę. Odczekałam kilkanaście dni i ponownie sięgnęłam po tę pozycję. Było warto. Czasami tak jest, iż za pierwszym razem, książka nam nie przypadnie do gustu, a przy kolejnej próbie jej przeczytania wręcz zachwyci.
Głównym bohaterem jest genialny matematyk, autor teorii nieskończoności Adam Godley, ofiara udaru, umiera. Adam jest pogrążony w śpiączce, nie ma z nim żadnego kontaktu. Jednak mimo to przeżywa (a my wraz z nim) jego dotychczasowe życie. Poznajemy także rodzinę Adama- jego dwie córki, chłopaka jednej z nich, syna z ukochaną, żonę i wierną służbę. Śledząc życie umierającego męźczyzny oraz godziny przybliżające go do tego, co nieuniknione, odkrywamy prawdziwą naturę osób z otoczenia Adama. Szybko okazuje się, że nic, ani nikt nie jest tym kim/czym wydaje się z pozoru być. Najciekawszym jest jednak fakt, iż rodzinne impresje snuje Hermes. Tak, ten sam Hermes, który jest jednym z dwunastu greckich antycznych bóstw. Co antyczny grecki Bóg robi wśród ziemskich domowników? Co oprócz niego w tej rodzinie robi kilkoro innych antycznych bóstw? Na te i wiele innych pytań jakie z pewnością nasuną wam się w trakcie lektury, znajdziecie odpowiedź w tej niebanalnej powieści.
Nieskończoności choć trudne, traktujące o wielu poważnych, momentami smutnych, egzystencjalnych zagadnieniach, są książką wyrafinowaną, którą po przebrnięciu pierwszych kilkunastu stron, po przywyknięciu do stylu pisarskiego Banvillea, do tego, jak traktuje czytelników, czyta się z wielką przyjemnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.