Strony

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Niewidzialna korona

Wydawnictwo Zysk - S-ka, Moja ocena 5,5/6
Już wróciłam do blogowania. Mam nadzieję, że chwilowo problemy zostały zażegnane. Trzymajcie proszę kciuki. Czy wybrałam właściwie, to się okaże za kilka tygodni, może nawet miesięcy.
Przy okazji dziękuję za wszystkie komentarze, emaile, głosy wsparcia. Bardzo mi to pomogło. 
Przez ten ostatni tydzień przeczytałam Niewidzialną koronę, która okazała się doskonałym ratunkiem na smutki i zmartwienia.
Elżbieta Cherezińska kolejny raz porwała mnie opowieścią o naszej historii. Niewidzialna korona, to 2. część jak sądzę wielotomowej opowieści z dziejów historii Polski.  Mimo, iż Niewidzialna korona jest kontynuacją historii, obie części można czytać niezależnie do siebie. Poprzednia część, czyli Korona śniegu i krwi kończy się morderstwem Przemysła II, czyli wydarzeniem, które miały miejsce w roku 1296 w Rogoźnie. Przemysł II był ostatnim męskim przedstawicielem linii wielkopolskiej Piastów, królem Polski od zaledwie kilku miesięcy (od 1295 roku). Nic dziwnego, iż wraz z jego śmiercią państwo polskie nie dość, że okrojone terytorialnie, to dodatkowo jest w prawie całkowitej rozsypce, grozi mu anarchia, wróg (pod postacią Brandenburczyków i Krzyżaków) czyha u bram, broń się szykuje, a dawni bogowie są ciągle uznawani w wielu miejscach za najważniejszych. Jest także dwóch chętnych na schedę po Przemyśle. Są nimi: książę kujawski Władysław, którego znamy, jako Łokietka i książę Henryk z Głogowa. Jak potoczy się historia, chyba każdy z grubsza, z lekcji historii pamięta. Istotnym jest, jak ten niełatwy kawałek naszych dziejów zaserwowała nam Elżbieta Cherezińska.
Ogromnym plusem książki jest ukazanie ówczesnego piekiełka, jakim bez wątpienia był tygiel, w którym smażono mniejsze i większe intrygi, sączono jad, knuto spiski. To wszystko okraszone jest sporą dawką poczucia humoru i wspaniałym kreacjami bohaterów, z których nawet ten najniższego stanu, najmniej znaczący ukazany jest w sposób wyborny. To co jednak najbardziej mnie uwiodło to obraz silnych kobiet, o których historycy i pisarze, zbyt często zapominają. Wszak wciąż z reguły uważa się, iż wieki średnie to świat dzielnych, walecznych męźczyzn,a  niewiasty, słabowite, chorowite oczekiwały w domu na swoich panów. Można śmiało stwierdzić, że autorka wskrzesiła na kartach książki wiele zapomnianych (albo częstokroć praktycznie nieznanych) kobiecych postaci.
Cherezińskiej udało się we wspaniałych proporcjach wymieszać fakty historyczne z odrobiną fikcji i szczyptą fantastycznej magii. Powstało wyśmienite danie, które się połyka w  mgnieniu oka. 
Niewidzialna korona kończy się na 1306 roku. Liczę, iż na kolejny tom serii nie będziemy musieli zbyt długo czekać.

8 komentarzy:

  1. Ale się zgrałyśmy :) JEstem zachwycona "Niewidzialną koroną", nawet bardziej niż "Koroną śniegu i krwi". Właśnie takich ksiązek i takich autorów nam trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że jesteś usatysfakcjonowana lekturą ''Niewidzialnej korony'. Mnie jednak ona niestety nie zainteresowała, więc nie będę się na siłę zmuszać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Druga recenzja książki jaką dziś czytam!
    Zachęcasz;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam pierwszą część i już mam niesamowitą ochotę na ,,Niewidzialną koronę,,:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ominę tej książki, pewnie niedługo znajdzie się na mojej półce, przekonywać mnie nikt nie musi do Elżbiety Cherezińskiej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że Cherezińskiej bardziej udały się postaci z trylogii nordyckiej. "Korona" mnie rozczarowała, ale po "Niewidzialną koronę" na pewno sięgnę , zwłaszcza po Twojej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja akurat serii nordyckiej nie znam. Tylko Legion i Korony, wiec nie mam porównania. przyznam się, że cały czas poluję na jakaś mega promocję nordyckiej serii, bo szkoda mi trochę pieniędzy na całość w normalnej cenie.

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.