Albo też bardziej się uaktywnili...
Ja właśnie kończę przed pracą Ofiarę w wiedeńskim parku, co widać na zdjęciu obok (recenzja zapewne jeszcze dzisiaj).
Pan na sąsiedniej ławce też czyta jakieś tomiszcze popijając kawę w papierowym kubku.
Gdy byłam przez ostatnie dni w Polsce to zauważyłam bardzo dużo osób (różniej płci i w różnym wieku) czytających, czy to na przystankach komunikacji miejskiej, czy w tramwaju/autobusie.Część osób czyta standardowe, papierowe książki, część na czytnikach.
W Wiedniu też dużo osób czyta z tym, że przeważają jednak czytniki.
Niezależnie czy to książka w wersji papierowej, czy elektronicznej, cieszę się niezmiernie, gdy widzę kogoś zatopionego w lekturze.
I w sumie nie wiem, czy Polacy faktycznie więcej czytają, czy bardziej jakoś się uaktywnili robiąc to w miejscach publicznych.
Miłego dnia. Idę za moment do pracy. Mam ten luksus, że pracuję 3x w tygodniu po 3 godziny w biurze, a pozostałą pracę mogę wykonywać w domu. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej wymaga mega nadludzkiego (w moim przypadku) wysiłku. No po prostu lenia w domu mam.
Miłego dnia:)
Też się ostatnio nad tym zastanawiałam. Bo niby wszyscy trąbią wokół, że ponad połowa polaków nie czyta, ale ja przepraszam bardzo! Ciągle widzę kogoś zaczytanego. Często jeżdżę pociągiem, czy autobusem i sporadycznie zdarzają się momenty, w których nie zauważyłabym w polu widzenia kogoś z książką na podorędziu. A wiadomo, łatwo mi wpadają w oko takie rzeczy :3 Więc też mi się wydaje, że ludzie jednak czytają!
OdpowiedzUsuńMam takie same wrażenia :) Zawsze widziałam wokół siebie ludzi czytających. Prawie zawsze ktoś czyta w autobusie, w pociągu, w kolejce do lekarza, w parku. Jedynie w bibliotece osiedlowej nie widzę czytających. Kiedy przychodzę, prawie nigdy nie ma czytelników.
UsuńJa w Warszawie też widzę mnóstwo osób zaczytanych osób w parkach, w komunikacji miejskiej - w metrze czyta praktycznie każdy! W księgarniach pełno ludzi, o dzikich tłumach na targach książki nie wspomnę... Też mnie właśnie ostatnio zastanowiły te statystyki - bo jak to? Niby nikt nie czyta, a jednak wszyscy czytają! :)
OdpowiedzUsuńBo jak to te statystyki podają, pól książki rocznie na obywatela, czy jakoś tak...
UsuńDokładnie, takie są statystyki. Aż trudno mi w nie uwierzyć patrząc ile ludzi w koło czyta, ale te słabe wyniki muszą się jednak skądś brać - bo przeciecz (chyba) nikt nie zaniża specjalnie tej liczby? ;)
UsuńJa jakoś tego nie zauważyłam.
OdpowiedzUsuńJa nie spotykam za często ludzi, którzy by czytali... np. jak jeszcze byłam w liceum to pojedyncze jednostki to były, a inni się dziwili, że po cholerę...
OdpowiedzUsuńByć może to dlatego, ze czytelnictwo 'wyszło z cienia", ludzie nie krępują się czytać i robią to wszędzie. to chyba jak z karmieniem piersią;)
OdpowiedzUsuńczy czytają więcej ciężko mi powiedzieć - ten, kto czyta będzie czytał, ten, kto nie czyta raczej sięgnie okazjonalnie, lub wcale. Ale bardzo się cieszę, kiedy przychodzą czytelnicy zapisać się do mojej filii.
O matko i córko, to ludzie się kiedyś krępowali czytać????
UsuńZawsze jak jestem w bibliotece - napotykam dziki tłum czytelników ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że jakby więcej osób czytało :) W komunikacji ludzie są zatopieni w lekturze, w parkach, w empikach mnóstwo osób kupuje książki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że faktycznie coraz więcej osób czyta, bo tego potrzebuje i chce, a nie robi tego na pokaz, aby inni pomyśleli, że są "tacy fajni i inteligentni".
OdpowiedzUsuńCzęsto jeżdżę pociągami i w przedziale zawsze znajdzie się osoba, która czyta. W bibliotekach, które odwiedzam, przewija się sporo ludzi. Chyba nie jest tak źle z tym czytelnictwem, jak można by było sądzić po statystykach. ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, nie wiem skąd oni biorą te statystyki. Czy to chodzi o czytanie nowo zakupionych książek, czy w ogóle?
UsuńTeż nie mam pojęcia, skąd oni biorę te rewelacje, zawsze mnie dziwią te statystyki.
UsuńTeż widzę sporo osób czytających, choć w sumie wśród znajomych już nie zauważyłam żadnych zmian. Może rzeczywiście więcej osób wyszło z książka na zewnątrz albo są produktywni i nie chcą marnować czasu na gapienie się przez okno. Myślę, że i tak nie ma lepszej reklamy dla czytelnictwa jak właśnie ludzie z książką w miejscu publicznym, więc może dzięki temu więcej osób przekona się do czytania :)
OdpowiedzUsuńW swoim otoczeniu zmian nie odnotowałam, kto czytał, czyta nadal, a kto omijał książki szerokim łukiem, robi tal dalej;) Ale w statystyki i tak nie wierzę;)
OdpowiedzUsuńNo bo one (w sensie te statystyki) jakieś takie dziwne są...
UsuńRównież wydaje mi się, że coraz więcej osób czyta, co mnie bardzo cieszy :)
OdpowiedzUsuńStatystyki kłamią, mnóstwo ludzi czyta, ale też odniosłam wrażenie, że zapanowała moda na czytanie. Dobrze jest pokazać się z książką, a czy ktoś czyta bo lubi czy robi to bo wypada to już inna sprawa:)
OdpowiedzUsuńU mnie są w centrum 4 księgarnie: zawsze ktoś tam jest. W bibliotece tak samo, a do miasta chodzę w dni powszednie przed południem. Koleżanki i rodzina czytają, jena sąsiądka nie wyjmuje nosa z książki, a druga może i czyta okazjonalnie, ale też się liczy.
OdpowiedzUsuńChyba odświeżę nieco post, ale to temat do którego zawsze warto wracać.
OdpowiedzUsuńA często, kiedy korzystam z komunikacji publicznej (częściej w pociągach) widuję osoby czytające. Może nie jest tak źle. ;)