Doskonały kryminał, który mogę polecić z ręką na sercu. Po skończeniu lektury jestem niepomiernie zdziwiona, że to tak dobra książka. A nic tego nie zapowiadało.
Miejscem akcji jest niewielkie, prowincjonalne w każdym tego słowa znaczeniu miasteczko o wdzięcznej nazwie Lafferton. Pewnego dnia zaczynają ginąć w nim kolejni mieszkańcy. Pierwszym zaginięciem, nie czarujmy się, miejscowa policja niezbyt się przejęła. Ot 50-letnia kobieta zaginęła. A może gdzieś pojechała? Może chciała odrobinę odetchnąć od miłego, acz klaustrofobicznego otoczenia? Z pewnością się znajdzie, trzeba poczekać.
Jednak gdy w błyskawicznym niemal tempie giną: rowerzysta, nastolatka i wiekowa staruszka, policjanci zauważają, że chyba coś jest na rzeczy. Jednak nawet wtedy nie rozpoczynają porządnego śledztwa. Dopiero przybyła do miasteczka policjantka, Freya Graffham sprawia, iż rozpoczyna się śledztwo, a sprawa potraktowana zostaje z należytą powagą. Nowa bierze się ostro do pracy.
Śledztwo poznajemy krok po kroku. Co ciekawe, dochodzenie śledzimy z perspektywy różnych osób. Kolejne etapy śledztwa przeplatane są zapiskami z notatnika sprawcy zaginięć. Mimo ich lektury i tak nie jesteśmy w stanie wydedukować kto i dlaczego popełnia kolejne zbrodnie. Tzn. od razu sprostuję. Z pewnością w trakcie lektury będziecie pewni, iż wiecie kto jest mordercą i jakie pobudki nim kierują. Od razu wyprowadzę was z krainy ułudy, nic nie zgadniecie. Hill jest mistrzynią, tak skonstruowała cała opowieść, tak nas prowadzi, ba wodzi za nos, iż zakończenie wybucha niczym bomba. Ja byłam nim całkowicie zaskoczona.
Książka wciąga, trzyma w napięciu i genialnie ukazuje zarówno atmosferę małego, angielskiego miasteczka, jak i zawiłości ludzkiej psychiki. Jeżeli wspominam już o ukazaniu ludzkiej psychiki, to nie chodzi mi tylko o zbrodniarza, sprawce zaginięć. Każdy z bohaterów, którego kreśli Hill, jest mistrzowsko przedstawiony, wraz ze swoimi dobrymi oraz złymi cechami charakteru, wzajemnymi powiązaniami z innymi mieszkańcami. Mistrzostwo w każdym calu.
Gorąco zachęcam do sięgnięcia po W labiryncie... A ja już szukam kolejnych kryminałów autorstwa Susan Hill.
Ależ się cieszę z Twojej opinii! Własnie go zakupiłam i miałam duże obawy... Pewnie przechodziłabym obok niego z kilka dobrych miesięcy, a teraz wiem, że niebawem przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury. Mam nadzieję, że książka przypadnie ci do gustu.
UsuńCzytałam już jakiś czas temu (z rok?) i powiem Ci, że ta pozycja również mi się podobała jednak kolejne książki z serii o Simonie Serraillerze maja niestety tendencję spadkową :(. Nie wiem jak inne niezależne pozycje tej autorki.
OdpowiedzUsuńKurcze, a myślałam, że z każdym tomem będzie coraz lepiej:(
UsuńBardzo lubię kiedy akcja książki dzieje się w prowincjonalnym miasteczku. Sama z chęcią przeniosłabym się do takiego gdyby miał dostęp do morza :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę na pewno zanotuje, bo zapowiada się dobry kryminał. Taki jaki lubię. :)
Lubię książki z tej serii. poza tym są swietnie wydane i ladnie razem wyglądają na półce.
OdpowiedzUsuń:):):)
UsuńNie lubię kryminałów, to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńJako miłośniczka kryminalnych zagadek powinnam przeczytać :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie:)
UsuńCzytałam wiele książek Susan Hill i muszę powiedzieć, że bardziej podobały mi się te jej powieści, które nie były kryminałami. Moje ulubione to "Dziwne spotkanie" oraz "Jestem królem zamku". Według mnie w jej kryminałach akcja toczy się zbyt wolno :-)
OdpowiedzUsuńTo moje 1. spotkanie z książkami S. Hill. Musze koniecznie poszukać tytułów, o których piszesz.
Usuń