Strony

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Kretków. Właściciele - zabytki - duszpasterze

Wydawnictwo Zysk o S-ka, Moja ocena 6/6
Kretków. Właściciele - zabytki - duszpasterze, to pozycja ze wszech miar wyjątkowa. Zebrano w niej kilka cennych prac siedmiu różnych autorów z Polski i Francji. Wszystkie one dotyczą tytułowego Kretkowa, wsi położonej w Wielkopolsce. To stosunkowo mało znane miejsce zdecydowanie warte jest osobnej publikacji. Autorzy zawartych w książce tekstów opowiadają o wszelkich aspektach historii tej niewielkiej wsi, której udokumentowane dzieje sięgają końca XIV wieku. Z wsią związany był znany wielkopolski ród ziemiański, Skórzewscy. Odegrali oni niebagatelną rolę w Kretkowie i okolicy. Zasłużyli się także dla Polski. Ta książka to także ich losy.
Sercem Kretkowa od początku były dwa miejsca - pałac oraz kościół. Opowieść o obu tych budowlach, o ich wzlotach, złotym okresie, ale także gorszych momentach, zabiera nas we wspaniałą podróż w czasie, której wielka ozdobą są wspaniały język jakim historie te są opowiedziane oraz liczne zdjęcia, które czynią lekturę jeszcze bardziej fascynującą przygodą. 
Jednak nie tylko samym dworem czy kościołem stał Kretków. Bardzo dużo miejsca poświęcone jest wyjątkowemu (z różnych względów) cmentarzowi, na którym spoczywa wiele zasłużonych dla wsi osób. Jest wśród nich ks. Claude Antoine Pochard, będący na przełomie XVIII i XIX wieku wieloletnim wychowawcą pięciu synów starosty gnieźnieńskiego Józefa Skórzewskiego i Heleny z Lipskich, oraz Marianny z Lipskich żony Rajmunda Skórzewskiego, pierwszego ordynata na Czerniejowie i Radomicach. Pochard, uciekinier z ogarniętej rewolucją Francji, nową ojczyznę, nowy dom znalazł właśnie w Kretkowie u Skórzewskich. Pochard był nie tylko nauczycielem, wychowawcą, ale także twórcą niezwykle wartościowych wspomnień obejmujących lata jego pobytu w Polsce. Są one niezwykle cenną kopalnią wiedzy o czasach rewolucyjnych i napoleońskich. 
To co było i jest siłą oraz największą wartością Kretkowa, to ludzie, rozrzuceni na kartach, zdjęciach, zapiskach, fragmentach wspomnień, częstokroć zapomniani, teraz odnalezieni, przywołani z krainy niepamięci za sprawą siedmiu osób, autorów książki.  


Zbieranie materiału do niniejszej książki, napotkało (jak podnoszą jej twórcy) wiele trudności. Archiwum Kretkowa i miejscowego majątku uległo niemal całkowitemu zniszczeniu tuż pod koniec II wojny światowej. Mimo tego za sprawą materiałów z Archiwum Państwowego w Poznaniu, autorom udało się stworzyć książkę fascynującą, porywającą narracją i tematyką oraz pobudzającą wyobraźnię. Jest to pozycja naukowa, ale napisana językiem niezwykle przystępnym, w sposób który z pewnością zainteresuje wiele osób, nie tylko pasjonatów historii Polski. Mnie lektura wręcz pochłonęła. Wielokrotnie zastanawiałam się, jakby to było choć na jeden dzień przenieść się do Kretkowa w okresie jego świetności. Nurtuje mnie też pytanie, ile jeszcze jest w Polsce tak magicznych, a jednocześnie zapomnianych lub bardzo mało znanych miejsc. Podejrzewam, że sporo. Warto o nie dbać, warto o nich mówić, pisać, informować. Częstokroć żyjemy zgodnie z powiedzeniem - cudze chwalicie swego nie znacie.
Jak pisze we wstępie redaktor kretkowskiego zbioru wspomnień, (...) książka ta jest próbą wydobycia z niepamięci dawnych mieszkańców Kretkowa i wydarzeń, po których pozostały już nieliczne, zazwyczaj w dużym stopniu lub wręcz całkowicie zniszczone pamiątki. (...) Jestem przekonana, iż ten cel został osiągnięty.
Gorąco was zapraszam do wizyty w Kretkowie, zarówno tym całkowicie realnym, jak i tym na kartach niniejszej książki, której przepiękne wydanie wraz z licznymi ilustracjami, będzie ozdobą każdej biblioteczki. 

2 komentarze:

  1. Ale mnie zaskoczyłaś:) Mieszkam niedaleko Kretkowa i nie miałam pojęcia, że jest tam tyle skarbów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moi dziadkowie mieszkają nieopodal! Spędzałam tam sporo czasu w dzieciństwie, a nie miałam bladego pojęcia o historii tego rejonu...

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.