Wydawnictwo Czarna Owca, Okładka miękka, Moja ocena 5/6
Skandynawskie kryminały lubię, chociaż sami zapewne wiecie, iż różnie z ich jakością bywa.Do serii o Eriku Winterze miałam hmm różnorodny stosunek, niektóre tomy są świetne, a niektóre odrobinę zbyt ciągnące się, sztywne. Kilkakrotnie już zastanawiałam się z czego to wynika. W związku z tym po Najpiękniejszy kraj sięgnęłam z pewną dozą nieufności, ostrożnie. Tymczasem książka bardzo mile mnie zaskoczyła. Moim zdaniem jest to najlepszy tom przygód Ericka Wintera. Akcja odrobinę przyspiesza niż w poprzednich siedmiu tomach, ale należy
pamiętać, że to skandynawski kryminał. Dialogi są lepsze niż w
poprzednich częściach serii, nie takie hmmm...drewniane. Najciekawsza i stanowiąca o mojej wysokiej ocenie jest jednak intryga, zupełnie niespodziewana i trzeba autorowi przyznać, iż dopracowana w każdym calu.
W osiedlowym całodobowym sklepie na przedmieściach w brutalny sposób
zostaje zamordowanych trzech mężczyzn. Morderca lub mordercy odstrzelił im przód głowy. Przy czym co zastanawiające, żaden z mężczyzn nie uciekał, żaden się nie bronił, wiec albo zostali...zahipnotyzowani, albo napastników było kilku. Jakim jednak cudem nie zostawili najmniejszego nawet śladu? Dowody wskazują na to, że strzały
padły z bliska, dlaczego pozwolili do siebie podejść zabójcy z bronią w ręku? To tylko niektóre z pytań, jakie nasuwają nam się w trakcie lektury, a które mnożą się w zastraszającym tempie. Wiele kwestii w początkowej fazie jest dziwne. Np. fakt, iż ze sklepowej kasy nie zostały zrabowane
pieniądze. Jakie wiec było podłoże napadu? Czy zabici są ofiarami przestępczych porachunków? A może to była zemsta? Jeżeli tak, to dlaczego morderstwa miały miejsce w osiedlowym sklepie, a nie w innym miejscu? Do sklepu przecież w każdej chwili ktoś może wejść. Wątpliwości się mnożą, brak natomiast świadków, jakichkolwiek poszlak. Ci, którzy mogliby pomóc w wyjaśnieniu sprawy, znikają w
tajemniczych okolicznościach. Nikt nie chce współpracować z policją,
wszyscy uparcie milczą.
Przed komisarzem Winterem stoi zadanie rozwiązania najtrudniejszego w jego karierze śledztwa. Jak sobie z tym poradzi?
Krok po kroku odkrywamy kolejne warstwy naprawdę zagadkowej sprawy. Niby wszystko toczy się powoli (jak to w skandynawskim kryminale bywa), ale tym razem Edwardson tak umiejętnie dozuje fakty, tak buduje napięcie, iż od lektury nie możemy się oderwać, a w jej trakcie zaciskamy kciuki.
Ciekawym jest aspekt społeczny, polityczny, a mianowicie kwestia nielegalnych imigrantów z Afryki, którzy bardzo duże grupy rokrocznie przybywają do Szwecji.
Autor pokusił się także o zaprezentowanie odrobiny lokalnych obyczajów, które związane są z najważniejszym obok Bożego Narodzenia szwedzkim świętem, Świętem Midsommar, które obchodzone jest w pierwszą sobotę po 21 czerwca.
Gorąco zachęcam do lektury 8. tomu przygód Erika Wintera, doskonała, wciągająca i trzymająca w napięciu lektura.
Oj, nie moja bajka
OdpowiedzUsuńNo proszę, ja też ostatnio wrzuciłam na bloga recenzję powieści Edwardsona. Z tym, że dopiero pierwszą część przeczytałam. Niestety nie powaliła mnie na kolana, głównie dlatego że śledztwo toczyło się jakby samo sobie. Nie zauważyłam, żeby policjanci mieli duży udział w rozwiązaniu sprawy. Ale dam jeszcze szansę książkom tego pisarza :)
OdpowiedzUsuńNo bo z serią Edwardsona tak jest, z lekka drewniana, sztywna, trzeba mocno kochać skandynawskie kryminały, żeby się przez nią przebijać. Ten tom, który recenzuję tutaj, jest najlepszy i zdecydowanie odbiega od pozostałych.
UsuńNo właśnie ja jestem jedną z tych co Edwardsona lubią, może nie wielbią ale lubią i zostały mi jeszcze trzy ostatnie tomy do przeczytania. Może się teraz za nie zabiorę wreszcie:)
UsuńOstatnio czytam właściwie same skandynawskie kryminały, więc Edwardson mnie nie pokona :)
Usuń