Strony

poniedziałek, 25 listopada 2013

Ruth - Elizabeth Gaskell

Wydawnictwo MG, Okładka twarda, 546 s., Moja ocena 5,5/6
To moja trzecia książka autorstwa Elizabeth Gaskell i kolejny raz jestem zachwycona. Muszę jednak przyznać, że Ruth najbardziej przypadła mi do gustu, popłakałam się niesamowicie w trakcie lektury. Północy i południu czy Żonom i córkom oczywiście nic nie można zarzucić, ale Ruth po prostu chwyciła mnie za serce.Jest to moim zdaniem najdojrzalsza powieść Gaskell.
Kolejny raz autorka w magiczny sposób zabiera nas do Anglii okresu wiktoriańskiego. Ruth jest młodziutką, bo zaledwie 16-letnią, ubogą sierotą. Jej opiekun oddaje ją do krawcowej żeby dziewczyna nauczyła się zawodu. Ruth jest nie tylko niezwykle zdolną młodą kobieta o dobrym sercu, ale także niewinną o zniewalającej wprost urodzie. Ponieważ o otaczającym ją świecie i jego zepsuciu oraz czyhających na nią niebezpieczeństwach ma bardzo mgliste pojęcie dochodzi do nieuniknionego w takiej sytuacji. Zwraca na nią uwagę zamożny panicz,dziewczyna zakochuje się w nim. Jednak szczęście nie trwa długo. Po pewnym czasie na skutek przeciwności losu następuje kres miłości. Nad dziewczyną wisi okrutne fatum. Nie dość, że bez mieszkania, pracy, pieniędzy, ukochanego, to na dodatek z nieślubnym dzieckiem. W dzisiejszych czasach panna z dzieckiem nie jest już skandalem, ale ponad 150 lat temu...Na szczęście na drodze Ruth pojawiają się ludzie, którzy chcą jej pomóc. Czy im się to uda? Czy Ruth znajdzie drogę do szczęścia? A może okrutny los kolejny raz zakpi z dziewczyny?
Nadmienię tylko, że Ruth na pewien czas uda się poukładać życie, jednak przeszłość lubi wracać w najmniej oczekiwanym momencie. Co z tego wyniknie? Jakie będą koleje losu Ruth?
Elizabeth Gaskell udało się mnie po raz kolejny zachwycić. Może nie tyle samą tytułową bohaterką, która (nie ukrywam) denerwowała mnie na początku książki i to strasznie (głupia, infantylna dziewczyna, ale podejrzewam, że taki był standard intelektualny niewykształconej panny w epoce wiktoriańskiej), ale wspaniałymi opisami wiktoriańskiego świata. Wszystkie szczegóły życia, wykreowane postacie, ich charaktery, to istny majstersztyk. Gaskell udało się także po mistrzowsku ukazać mechanizmy, które rządziły ówczesną Anglią, zakłamanie, obłudę żyjących wtedy ludzi. 
Ogromnym plusem są także wyraziste sylwetki bohaterów, które autorka wspaniale nakreśliła oraz ukazanie ich postępowania i motywacji, które do niego prowadziły,
Jedynym minusem jest zbyt duża moim zdaniem liczba cytatów i odniesień do Biblii. Wiem, że autorka była żoną pastora, a w okresie gdy żyła i tworzyła, Biblia była w zasadzie jedyną dostępną książką, ale bez przesady.
Jeżeli do wszystkich w/w zalet dodamy piękny, plastyczny język, będziemy mieli wyborne dzieło literackie, po które koniecznie trzeba sięgnąć.
Ruth to wspaniała, mądra i ponadczasowa opowieść z wiktoriańskimi smaczkami w tle. Gorąco zachęcam do lektury. 
Inne powieści Elizabeth Gaskell, które recenzowałam:


6 komentarzy:

  1. O tej książce słyszałam już dawno i od razu pomyślałam, że może kiedyś po nią sięgnę. Po Twojej recenzji wciąż jestem takiego zdania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka jest inna niż wcześniejsze powieści Gaskell które czytałam, ale mnie zachwyciła. Cieszę się że MG ją wydało

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jakoś mam mieszane uczucia, co do tej lektury

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie jakoś nie ciągnie do tej powieści mimo iż lubię ten czas akcji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszy mnie każda pozytywna opinia dotycząca tej powieści, ponieważ czeka na mojej półce. W sam raz na długie, jesienno-zimowe wieczory. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę że tym razem nasze wrażenia zdecydowanie się różnią. Zgadzam się że jej dużym plusem jest bardzo ciekawie i wiarygodnie opisana ówczesna rzeczywistość oraz mentalność ówczesnych ludzi. Problem który książka podejmuje też jest bardzo interesujący, problem w tym że o ile otoczka bardzo mnie intrygowała, o tyle historia samej Ruth pozostawiła mnie niewzruszoną niemal do samego zakończenia. W chwili gdy wdała się w romans, po prostu mnie "zgubiła". Nie czułam jej trosk a przez to nie byłam w stanie naprawdę się nimi przejąć. Szkoda bo po książce wiele się spodziewałam. Cóż, może po prostu między mną a pisarką nie zaiskrzyło...

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.