Wydawnictwo Czarne, Okładka miękka, 293 s., Moja ocena 4,5/6, ocena mojego męża 5,5/6
Książka bardzo dobra, doskonale napisana, ale spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Z tego powodu jestem odrobinę rozczarowana. Mojemu mężowi książka z kolei bardzo przypadła do gustu.
Akcja rozgrywa się w Namibii, mało znanym afrykańskim kraju. Jeden po drugim giną szanowani obywatele. Każdy z nich zostaje zamordowany strzałem z Kałasznikowa. Już przy odkryciu pierwszych zwłok, miejscowa policja nie ma wątpliwości, że sprawca okrutnej zbrodni jest profesjonalistą, płatnym zabójcą.
Dlaczego osoby, które z pozoru nic nie łączy zostają zamordowane z tej samej broni, przez najprawdopodobniej tego samego człowieka?
Śledztwem kieruje (o tu ciekawostka, rzadko spotykana w kryminałach) czarnoskóra policjantka - Clemencii Garises. Mimo doskonałego przygotowania merytorycznego, olbrzymiego zapału śledztwo idzie jak po przysłowiowej grudzie. W Namibii mimo, iż mamy XXI wiek, niewiele się zmieniło, panują ciągle te same zasady i stereotypy. W końcu policjantce udaje się trafić na ślad łączący obie ofiary. Ich powiązania sięgają daleko w przeszłość.
Czy Garies uda się rozwikłać do końca zagadkę i ująć mordercę?
Jak wspomniałam na początku, książka jest świetnie napisana, chociaż chwilę trwało zanim przyzwyczaiłam się do stylu pisarskiego Jaumanna. Co mi jednak przeszkadzało, to zbyt duża ilość polityki. W zasadzie całość intrygi oparta jest o historie Namibii i polityczne zależności w tym kraju. Autor niezwykle dosadnie, bez owijania w bawełnę powraca do nie tak znowu odległych czasów, gdy w kraju rządził Apartheid. Wszystko co z nim związane jest szczegółowo opisane i w pewien swoisty sposób napiętnowane. Dla mnie tak duża ilość polityki i społecznego przesłania była minusem, dla mojego męża wielka zaletą.
W pewnym stopniu Godzinę szakala można przyrównać do Białej lwicy Mankella. Jednak u Mankella duża ilość polityki i spraw społecznych nie przeszkadzała mi, aż tak jak u Jaumanna.Może to kwestia zupełnie innego stylu pisarskiego obu autorów?!
Obojgu nam za to bardzo przypadła do gustu główna bohaterka, nowoczesna, w pewien sposób (o ile to w afrykańskim kraju możliwe) wyemancypowana, śmiało dążąca do celu. Kobieta bez wahania stawia czoło namibijskim stereotypom i szowinistycznym kolegom policjantom.Co z tego wyniknie? Przekonajcie się najlepiej sami. Gorąco zachęcam do lektury. Niezależnie od tego, czy lubicie dużą ilość tła społecznego i politycznego w kryminałach, po Godzinę szakala warto sięgnąć. To kawał doskonałej literatury z niezwykle ciekawą główną bohaterką.
Sprobuje koniecznie, polityka mnie nie zniecheca :-).
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawa... :)
OdpowiedzUsuń