Wydawnictwo Czarne, Okładka miękka, 368 s., Moja ocena 5/6
Kolejna część przygód komisarza Jakuba Mortki, którego poznałam w trakcie lektury Podpalacza (recenzja tutaj).
Bardzo polubiłam tego policjanta, bystrego, z poczuciem humoru i misją dania nauczki wszelakim draniom, a dodatkowo rozdartego po rozwodzie i z powodu zbyt rzadkiego spotykania się z synami. Ot, normalny, ludzki policjant. Po dramatycznym zakończeniu śledztwa, które miało miejsce w Podpalaczu, Kuba Mortka zostaje wysłany do Krotowic na Dolnym Śląsku. Oficjalnie brzmi to dumnie - udział w wymianie między jednostkami policji o nazwie Most...taaa, taka jest wersja oficjalna, ładnie ujęta i opakowana. Nieoficjalnie, nie czarujmy się, wszyscy wiedzą, że to po prostu zesłanie, swoista banicja. Co prawda nie na zawsze, a na kilka miesięcy, ale co wygnanie to wygnanie.
Początkowo Mortka jest nawet zadowolony, odpocznie od atmosfery, jaka narosła wokół niego po wydarzeniach z Podpalacza, odpocznie - no bo co takiego może się wydarzyć w popegeerowskiej dziurze, jaką są Krotowice, pozna nowych ludzi, nabierze dystansu do życia i zastanowi się nad kontaktami z synami. Po raz kolejny bardzo szybko ironia losu daje o sobie znać.Mortka zostaje wplątany w sprawę, która tylko z początku wydaje się łatwa do rozwiązania - ot znikają dwie dziewczynki, z których jedna szybko wraca do domu. Niestety, ale odnajdując nastolatkę Mortka dokonuje innego przerażającego odkrycia, które w toku śledztwa doprowadzi go do tytułowej farmy lalek. Nie zdradzę żadnych szczegółów, nie chcę wam odbierać przyjemności lektury. Nadmienię tylko, że odkrycie, jakiego w starej kopalni uranu dokona nasz komisarz będzie dopiero czubkiem góry najbardziej obrzydliwych zbrodni, jakie możecie sobie wyobrazić. Stać za nimi będą ci, którzy powinni bronić każdego z nas, a jak nie wiadomo o co w efekcie chodzi, to zgodnie z przysłowiem chodzi o pieniądze i to niewyobrażalnie duże.
Plusem książki niewątpliwie jest doskonale ukazane śledztwo, które trzyma w napięciu, ale tak realnie trzyma. Brak jest nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, jakie często spotykamy u innych autorów. Wyśmienicie ukazane są zależności w małomiasteczkowym komisariacie, wszystkie smaki i smaczki oraz konsekwencje.
Ale najciekawiej Chmielarz sportretował małomiasteczkowe piekiełko, taki swoisty tygielek, którym kłębią się różne powiązania, zależności, zawiść, nienawiść, miłość, urazy sprzed x lat. Aż strach do takiej mieściny trafić.
Mortka rozwiąże kolejna sprawę, ale cena, jaką przyjdzie mu za ten sukces zapłacić, będzie bardzo wysoka zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym.
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy polskie kryminały
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy kryminały
Czytałam ,,Podpalacza'' i mnie również Jakub Mortka bardzo przypadł do gustu. Teraz mam ogromną ochotę poznać dalszą część jego przygód.
OdpowiedzUsuńBardziej niż sprawa kryminalna interesuje mnie warstwa obyczajowa - małe miasteczko z jego tajemnicami, ludzkie charaktery - to jest to!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Bardzo czekałam na tę książkę, odkąd pojawiła się w zapowiedziach. Pierwszy tom był bardzo udany, a tu w dodatku taka mroczna tematyka... Mam ją już w koszyku, pewnie sobie ściągnę na Kindla w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńWiesz, że ja kocham kryminały, ale trochę się obawiałam tej książki, bo fabuła mnie z lekka przerażała. Chyba jednak zmienię zdanie:)
OdpowiedzUsuńAle jesteś ekspres - moja dopiero czeka na półce :)
OdpowiedzUsuńCzaję się na książki Chmielarza coraz bardziej, bo widzę, że warto :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na książkę swoją recenzją:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry kryminał, chociaż uważam że pierwszy tom był lepszy , to z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
OdpowiedzUsuń