Hmmm...znowu czegoś nie rozumiem...
Ale od początku...
Na początku kwietnia wykonałam pewne tłumaczenie. Wcześniej została podpisana umowa miedzy mną, a firmą Z, kwota i termin płatności uzgodnione. Ja się wywiązałam z umowy, kurierem tłumaczenie wysłałam, fakturę także. I spokojnie czekałam na przelew. Kurier oczywiście przesyłkę dostarczył, termin zapłaty minął i nic... Minął jeden tydzień, drugi, dalej na koncie żadnego wpływu gotówkowego od firmy Z. Piszę emaila do szefa tejże firemki, odebrał (bo to bardzo uprzejmy człowiek, klika na potwierdzenie odbioru emaili) i dalej nic, ani pieniędzy, ani przepraszam, ani pocałuj misia w d..
To był koniec kwietnia. Póżniej wyjechaliśmy do Grecji, mąż mówi..daj na razie spokój, po powrocie to załatwimy.
Po powrocie dalej ciiiisza. Mąż (prawnik z zawodu) wysłał uprzejmy druczek pt. wezwanie do zapłaty, firemka Z odebrała i...tu się zaczyna najlepsze...pan szef z firemki dzwoni dzisiaj rano i do mnie...ty k..ja ci pokażę, prawnikiem mnie będziesz straszyć, ty fra...o. Oczywiście nie słuchałam dalej, tylko się rozłączyłam. Zadzwoniłam do męża, a on, że zaraz do pańcia zadzwoni, a ja żebym odrzucała wszystkie połączenia z firemki Z. Szefuńcio firemki dzwonił jeszcze z 10 razy co najmniej, a mamy dopiero godz. 11.
A to wszystko o niespełna 400zł. brutto...jak kraść i oszukiwać, to chociaż na porządne miliony, a nie na takie grosze...
Tzn. ja w ogóle nie uznaję niepłacenia faktur, skoro podpisuję umowę, zobowiązuje się do czegoś, ktoś dla mnie wykonuje usługę, to...trza zapłacić i koniec.
A do tego dzwonić do kobiety, ubliżać jej...rany boskie.. Czy ten świat już jest taki za przeproszeniem posrany, że tego typu zachowanie jest na porządku dziennym, czy to ja w interesach na takich debili trafiam?
I oczywiście sprawę na początku czerwca (jeżeli firemka Z nie zapłaci) kierujemy do sądu. Sąd wyda zaocznie nakaz zapłaty i muszą zapłacić, no chyba, że zbankrutują do tego czasu.
A wiecie, co z tego jest najgorsze? Że każdego roku mam 2-3 takie akcje...w głowie się po prostu nie mieści. Czy ludzie uważają, że im się uda? A może, że na półgłówków trafili i nikt się o należne mu wynagrodzenie nie będzie dopominał?
Całą sprawę pilotuje mąż, ale wyobrażcie sobie ile mnie to nerwów kosztuje... Mąż mówi - nie przejmuj się, nie warto.. Ja to wiem, ale to silniejsze ode mnie.
Firmy uważają, że nikomu się nie będzie chciało robić afery o niewielką (w ich oczach) kwotę, ciągać po sądach itd. i oleją sprawę. Wiele osób tak właśnie robi, przemilcza i potem firmy czują się bezkarne, dlatego tak długo jak ludziom się nie będzie chciało dochodzić swoich praw, tak długo firmy będą się czuły bezkarne i będą kombinować.
OdpowiedzUsuńW 100% się z tobą zgadzam. Jako naród w większości wypadków mamy ku...ską mentalność i mentalność Kalego - Kali ukraść dobrze, Kalemu już nie. Ale dopóki ludzie będą innym takie i podobne oszustwa darować, dzieci swoich nie będziemy uczyć normalnego zachowania, to nic się nie zmieni.
UsuńJa pierdzielę... Ty to masz "szczęście" do takich nieciekawych przypadków...
OdpowiedzUsuńTo niestety takie szczęście ma większość pracujących na własny rachunek. Takim nieuczciwym narodem w większości przypadków jesteśmy.
UsuńFaktycznie, nieciekawa sprawa :/ Dobrze, że masz prawnika w rodzinie, w dodatku takiego opanowanego, zawsze to plus:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Firmy oszukują na tak małych kwotach bo wydaje im się, że ludziom nie będzie się chciało walczyć o nie w sądzie. Mam nadzieję, że sobie poradzicie. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz męża, który może się tym zająć i podejść do tego bardziej głową niż emocjami. Ja gdyby ktoś do mnie zadzwonił i zaczął ubliżać przez telefon to chybabym padła ze stresu...
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, jestem z Tobą! :)
Sluchaj meza bo dobrze Ci mowi. Szkoda Twojego zdrowia kochana, nie pozwol by takie elementy wchodzily Ci na glowe. Trzymam kciuki za szybkie rozwiazanie sprawy. Oczywiscie pomyslnie dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńLudzie myślą, że trafiają na "tanią siłę roboczą", czyli darmową. Szkoda słów. Rozumiem, gdyby to były tysiące, ale 400 zł brutto im się przelać nie chce? Ile paragrafów teraz na nich można znaleźć...
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz męża prawnika. ;)
Jednym z moich pomysłów na życie jest aplikacja komornicza, i kiedy mówię o tym ludziom, słyszę: czy ja wstydu nie mam, czy poczucia moralności, będę chodzić po biednych ludziach i zabierać im ostatnie gacie. I też, kurczę, nie rozumiem, bo zwykle jest tak, że jest wierzyciel, oszukany, jest dłużnik, który nie zapłacił, i to ten pierwszy jest tu tym dobrym, a ten drugi tym złym. Tymczasem się okazuje, i widzę to coraz częściej, że nie tylko u nas dobrze jest łamać prawo, ale też bardzo nieładnie jest egzekwować i sankcjonować takie zachowanie.
OdpowiedzUsuńCała ta afera o fotoradary - już widzę, jak się całe społeczeństwo nagle martwi o publiczne pieniądze. Obrażeni wielce państwo, bo się do tej pory cięło 90 przez wieś i było dobrze, a teraz się nie da. Podobnie akcje z robieniem zdjęć kanarom w autobusach - nie dość, że ktoś jedzie bez biletu, to jeszcze obraza majestatu, że go złapią.
A jak siedziałam na praktykach w sądzie is słuchałam tych "porządnych obywateli" to aż mi się chciało wyć z rozpaczy.
Masz dużo szczęścia, że masz profesjonalistę w domu, sama parę razy leciałam z płaczem do siostry (tez prawnik) i bez jej interwencji bym się dała zrobić w bambus. A wielu jest ludzi, który dla świętego spokoju oleją te 400 zł i tak się utrzymuje wiele firm w Polsce - z zasady nie płacą.
BTW nawet jak ta firemka nie zapłaci, bo z sądami tez różnie bywa, to zobaczą, jak się ciężko wykreślić z Krajowego Rejestru Dłużników.
UsuńTu jest sprawa ewidentna, jest umowa, jest faktura, jest wezwanie do zapłaty. Takie sprawy odbywają się zaocznie. Zawsze jest nakaz zapłaty. Niestety, ale ma to już przetestowane. Kwestia egzekucji, to już inna sprawa.
UsuńA pewnie, że bądż komornikiem. Ja nie rozumiem takiego pojęcia- wstydu nie masz. wstydu to niech nie mają ci którzy nie wywiązują się ze zobowiązań finansowych, a mogą finansowo.
UsuńA co do prędkości autem, to dlaczego w wielu miastach, jak berlin, czy Wiedeń jest ograniczenie do maksymalnie 30 km/h i ludzie tego przestrzegają, a u nas przy np. 50 km/h jadą 90-100km? Co za cholerna mentalność Polaków.
UsuńNo właśnie tego nie rozumiem, w Republice Czeskiej też jest 50 km, i bmwica, nie bmwica, zwalnia i nie ma gadania.
UsuńPrzykre to, że prowadząc własną firmę tak często masz do czynienia z sądami (a potem grzmią w mediach, że u nas się sprawy ciągną latami - przecież wszystkie wyroki: nakazowe, zaoczne, "normalne" wydają ci sami ludzie i oni tez mają prawo do weekendów.
Jak to się dobrze składa, że masz męża prawnika! Chamstwo straszne! Krew się gotuje :(
OdpowiedzUsuńDokładnie:(
UsuńCholera... Bardzo Ci współczuję, bardzo. Nie ma słów na takich ludzi...
OdpowiedzUsuńDzięki. Ale jest prawo. Fakt, niedoskonale, ale zawsze można próbować coś robić, nie można kłaść uszu po sobie i nic nie robić z czymś takim.
UsuńKochana trzymaj się ! Świat jest pełen idiotów i tego nic chyba nie zmieni.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry!
Niestety, idiotów i chamów coraz więcej.
UsuńWspółczuje. Paskudna sprawa.
OdpowiedzUsuńNiestety. Dzięki:)
UsuńNo wiecie ??
OdpowiedzUsuńCo za chamstwo...
Grosze nie grosze, za obojętnie jaką wykonaną pracę należy się zapłata i koniec kropka, a nie liczenie na ludzi, którzy nie będą walczyć o swoje, jak to moja mama mówi - nawet bez 50 groszy bułki nie sprzedadzą.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100%! Zresztą dla mnie 400 zł to nie grosze i na pewno tego bym tak nie odpuściła.
UsuńDla mnie 400zł. to też nie grosze, każda kwota ma swoja wartość, tym bardziej, że ja swoją prace wykonałam.
UsuńJestem ciekawa ile ta firma "zaoszczędziła" w ten sposób. Powinni się wstydzić! A Tobie życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Dobrze, że mam męża przy sobie.
UsuńZgadzam się z przedmówczyniami, że pewnie byli przekonani, że nie będziesz upominać się o swoje pieniądze. Ale pomijając już nawet kwestię nie zapłacenia faktury, zachowanie tego faceta jest po prostu odrażające. Co za CHAM!!! Trzymaj się kochana i nie stresuj się, bo na prostaków i buraków po prostu szkoda zdrowia!
OdpowiedzUsuńWspółczuję, jakiś koszmar... :(... W ogóle nie do pojęcia dla mnie.
OdpowiedzUsuńDla mnie, mimo tylu podobnych doświadczeń, także nie do pojęcia.
UsuńMam nadzieję na pozytywny finał tej sprawy,ale co stracisz nerwów to Twoje.Ludzie są bezczelni do ostatnich granic.Mam takich znajomych,powalają mnie na kolana.Oboje bezrobotni,chętni na pomoc,ale Ty do nich przyjedż,daj,podetkaj pod nos,ale jak niejednokrotnie padało haslo,żeby któreś z nich podeszło pod konkretny sklep na np. wspólne zakupy-to już za duży wysiłek.Nie dawaj się Anetko!!!
OdpowiedzUsuń