Wydawnictwo Zysk i S-ka, Okładka miękka, 736 s., Ocena 6/6
Recenzja mojego męża, ja posłusznie przepisuję. Książka z serii przeczytanych w trakcie urlopu. Ostatnia urlopowa lektura.
Nawałnica mieczy to trzecia część sagi Pieśń lodu i ognia George’a R. R. Martina. Ze względu na swoje spore rozmiary (I część ma ponad 700 s.) Pieśń lodu i ognia została podzielona na dwie części.
Akcja rozgrywa się w świecie Westeros, który do złudzenia może kojarzyć się z naszymi wiekami średnimi. Wydarzenia rozgrywają się bezpośrednio po tych, które mieliśmy okazję śledzić w Starciu królów, niektóre w ich trakcie, a jeszcze inne przed nimi. Akcja podobnie jak w poprzednich dwóch częściach sagi opowiedziana jest z punktu widzenia różnych bohaterów, co czyni całość jeszcze bardziej fascynującą i pozwoliło autorowi na wprowadzenie dodatkowych elementów i niesamowitych zabiegów. Dzięki temu możemy także ocenić każdego z bohaterów, poznać jego pobudki, zaakceptować je lub nie.
W Nawałnicy... mamy przede wszystkim walkę o władzę, czyli to o co zabiega się od wieków. Nie ma jednego głównego bohatera, nie ma pojęcia dobra i zła, właściwych i złych uczynków. Jest tylko walka, bitwa i tytułowa nawałnica mieczy. Sporo w książce sadyzmu, okrucieństwa, ale nie jest ono tworzone dla samego epatowania nim, każda krzywda, każdy obcięty członek, każdy trup mają swoje głębokie uzasadnienie. Co istotne, Martin nie deliberuje nad tym co zrobił któryś z bohaterów. Zabito x postaci? Ok idziemy dalej w myśl zasady...show must go on.
Kilka postaci zginie, a inne pożegnają się z różnymi częściami ciała. Trzeba pisarzowi przyznać, że nie przywiązuje się do swoich bohaterów i w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy czytelnik polubi ich zwyczajnie ich morduje. Ponieważ jednak świat (także fantasy) nie znosi pustki, pojawi się na ich miejsce kilka nowych postaci. Czyli skład osobowy zmiennym nadal jest. I bardo dobrze, rotacja musi być, jest ciekawiej.
Fabuła jest tak skomplikowana, że nie da jej się w kilku zdaniach streścić. Mogę tylko napisać, że śledzimy losy bohaterów, których znamy z poprzednich części serii. Co istotne ich sytuacja zamiast się wyjaśnić, jeszcze bardziej się komplikuje, co daje nadzieję na kolejny doskonały tom.
W tej części mamy także niezwykle dużo elementów fantasy (co dla mnie akurat było plusem) m.in. smoki, kapłankę nieznanego boga, dzikich Innych etc. I oby tak dalej, im więcej fantasy tym lepiej.
Nawałnica mieczy podobnie jak pozostałe części napisana jest doskonałym językiem, wciągającym, plastycznym, takim który pochłania czytelnika bez reszty.
Ogromny plus należy się autorowi za stworzenie niesamowicie barwnej i licznej galerii bohaterów. każdy z nich jest inny, każdy wnosi do książki coś nowego, niezbędnego do zawiązania akcji. Próżno przy tym szukać w literaturze podobnych (choćby w minimalnym stopniu) postaci. Martinowi udało się stworzyć wspaniałą sagę, niesamowity świat i nietuzinkowych bohaterów.
Po prostu literatura fantasy na najwyższym poziomie, III część serii nadal trzyma najwyższy poziom i jest wspaniałą kontynuacją Gry o tron i Starcia królów.
Jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich lubiących książki najwyższego sortu. Ci, którzy znają poprzednie II części koniecznie muszą sięgnąć po Nawałnicę mieczy. Ci, którzy nie znają sagi, tym bardziej powinni ją poznać.
Zdecydowanie muszę się z tą sagą zapoznać :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem "Nawałnica mieczy" to najlepszy tom z całej sagi, a zwłaszcza druga część, w tej chwili czytam "Taniec ze smokami" - jest bardzo dobry, ale póki co nie dorównuje "Nawałnicy...". Za fantastyką jakoś szczególnie nie szaleję, ale świat wykreowany przez Martina mnie zafascynował. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach całą serię ,a Twoja recenzja tylko utwierdza mnie w mojej decyzji
OdpowiedzUsuń