Wydawnictwo Novaeres, Okładka miękka, 222s., Ocena 5/6
Recenzja mojego męża:):)
Autor książki to wieloletni, emerytowany już milicjant/policjant... Od 1976 r. pracował w Milicji Obywatelskiej, w 1990 r. został komendantem wojewódzkim policji w Katowicach. W połowie 1991r. awansował na Komendanta Głównego, jednak po roku podał się do dymisji i odszedł ze służby. Dlaczego? O tym i wielu innych niezwykle ciekawych aspektach służby, tajemnicach zawodowych, śledztwach wyjaśnionych i tych do dziś nierozwikłanych, możecie przeczytać w niniejszej książce. A jest o czym czytać, oj jest.
Hula opowiada o wielu najsłynniejszych śledztwach, które w latach 70. i 80. bulwersowały społeczeństwo. Jedną z takich spraw były zbrodnie i śledztwo seryjnego mordercy kobiet i dzieci, Joachima Knychały, nie bez kozery nazywanego śląskim wampirem. Działał on 7 lat na przełomie lat 70. i 80. Wampir wyjątkowo bestialsko (przy użyciu młotka oraz siekiery) mordował, i to jak okrutnie mordował. Przed sądem odpowiadał za sześć zabójstw: czterech kobiet oraz dwóch
dziewczynek (miały 10 i 11 lat), a także za siedem usiłowań zabójstw.
Miał żonę i dwójkę dzieci.
Hula ujawnia kulisy jego zbrodni, przebieg śledztwa i co cenne, nie waha się obnażyć nieudolności ówczesnej milicji. Jednak jak przyznaje, zatrzymanie Knychały było jego największym sukcesem zawodowym i dało mu największą satysfakcję. Ale każdy sukces ma swoja cenę, o której tak pisze: (...) Byłem psychicznie wycieńczony przesłuchaniami, on chyba też. Zaproponowałem przerwę do
następnego dnia, co przyjął z wielką ulgą. Wstał, podał mi rękę i mocno
ściskając, powiedział: - Poruczniku, dziękuję. Przyszli koledzy i
odprowadzili Knychałę do celi. Zadzwoniłem do kierownika sekcji.
Pierwszą rzecz, jaką zrobił, było napełnienie szklanki wódką, która
wypiłem jednym łykiem.(...)
Knychała został powieszony w Krakowie w 1985 r.
Ale nie tylko o tak drastycznych zbrodniach pisze Hula. Wspomina m.in. o włamaniu i kradzieży koron z Bazyliki w Piekarach Śląskich, o włamaniach i kradzieżach zabytkowych przedmiotów z jednego z zamków i wielu innych.
Opowiada także bardzo dużo o sobie, o kolegach, o transformacjach jakie milicja przechodziła zmieniając się wraz ze zmianą ustroju na przełomie lat 80. i 90. Co istotne, nie są to suche opowieści, wszystko okraszone jest anegdotami, fotografiami i skanami dokumentów.
Nie jest to książka na miarę literackiej nagrody, ale i nie taki cel przyświecał autorowi. Są to napisane prostym, przystępnym językiem wspomnienia doskonałego gliniarza, który miał to szczęście (lub nieszczęście) służyć w tak trudnym dla naszej historii okresie.
Jak wspomina tę służbę, czego żałuje, co chciałby zmienić? Tego dowiecie się z lektury Gliny.
Dla wielu starszych osób będzie to także swoista podróż w czasie, taki literacki wehikuł czasu.
O, taki 'kryminał' chętnie bym przeczytała...
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad ,,Gliną'', ale w ostatecznym rozrachunku dałam sobie jednak z nim spokój, głównie z tego względu, że akcja rozgrywa się na przełomie lat 70. i 80 a ja zdecydowanie wolę bardziej współcześniejsze realia.
OdpowiedzUsuńOo to coś dla mnie. Koniecznie dla mnie:) Mąż zaczyna Ci bloga przejmować:)
OdpowiedzUsuńTym razem spasuję, jakoś mnie nie ciągnie do tej tematyki:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
P.S. Widzę, że też czytasz "Jonathana Strange'a i pana Norrela", ciekawa jestem, czy nasze opinie będą zbieżne:)
Zaintrygowałaś mnie przede wszystkim zmianą tematyki, jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie książka może być zbyt makabryczna. Odpuszczam sobie.
OdpowiedzUsuńŚwietna książka się zapowiada, właśnie czegoś takiego szukałam :)
OdpowiedzUsuń