Recenzja, z którą zalegam, i zalegam, i zalegam....
W 1. urodziny postanowiłam nadrobić zaległość...
Łodzianin Tomasz Grzywaczewski wraz z dwoma kolegami (Bartosz Malinowski i Filip Dróżdź) wyruszyli w 2010 r., w trwającą sześć miesięcy wyprawę śladami bohaterów głośnej książki Sławomira Rawicza Długi marsz.
O czym opowiada książka i czyimi śladami dokładnie podążył Grzywaczewski z kolegami?
Głównym bohaterem zarówno Długiego marszu, jak i wyprawy z 2010r. jest Polak - Witold Gliński.
Witold Gliński urodził się 89 lat temu w Głębokiem na terenach dzisiejszej Białorusi (wtedy była to Polska). Gdy wojska sowieckie zajęły te tereny we wrześniu 1939 r., Gliński został aresztowany. Jego ojciec walczył w tym czasie z Niemcami. To wystarczyło, aby siedemnastolatek dostał dwadzieścia pięć lat ciężkich robót w łagrze na Syberii. – Matka, brat i siostra też zostali aresztowani.Najpierw Gliński trafia do więzienia na Łubiance, póżniej zostaje wywieziony do łagru. Miejscem zsyłki jest obóz 303 położony na południowy zachód od Jakucka. No i podróż. Brudne, przepełnione wagony towarowe sunące powoli przez bezkresne połacie Związku Radzieckiego. Zatrzymywali się rzadko, zawsze z dala od ludzkich osad. Z wagonów wyrzucano do rowów ciała zmarłych i pociąg ruszał dalej. Aż do Irkucka. Stamtąd zakuci w kajdany więźniowie maszerowali już na piechotę.
Przebyli ponad 1200 kilometrów w sześć tygodni. Jesienią 1940 r. Gliński dotarł wycieńczony do obozu.
Gliński planuje ucieczkę, ucieka po kilku miesiącach pobytu w obozie. Do ucieczki (jak sam twierdzi w licznych wywiadach) nie skłoniła go odwaga. To nie był heroizm, tylko przeraźliwy strach przed śmiercią.
Z Glińskim uciekło 8 osób.
W styczniu 1942 r., w jedenastym miesiącu wędrówki trafili do szpitala w Kalkucie, potem się rozdzielili. Uciekinierzy pieszo przebyli dystans z Jakucka na Syberii do Kalkuty w Indiach.
Ich śladami postanowił odbyć podróż Tomasz Grzywaczewski wraz z kolegami.
Mapa wyprawy. |
Wyprawa Long Walk Plus Expedition rozpoczęła się w maju 2010 r. w Jakucku na dalekiej Syberii, a zakończyła w listopadzie 2010 r. w Kalkucie w Indiach, trwała więc 6 miesięcy. Wrażenia i relację z niej Grzywaczewski opisał w książce Przez dziki Wschód.
Jak wspomina Tomasz Grzywaczewski: W trakcie tych sześciu miesięcy pokonaliśmy ponad 8.000 km przez najbardziej niegościnne rejony Samotnej Planety.
Wyprawa została podzielona na cztery etapy:
a) wodny – spływ, łapanymi „na stopa”, statkami rzecznymi (kutry rybackie, barki transportowe, etc.) rzeką Leną z Jakucka do Ust-Kutu, w okolicach Jeziora Bajkał.
b) pieszy – od północno-wschodniego krańca Jeziora Bajkał do przejścia granicznego z Mongolią w Kiachcie.
c) konny – od przejścia granicznego w Kiachcie, aż do środkowej Mongolii i północnego skraju Pustyni Gobi.
d) rowerowy – przez Pustynię Gobi, północne Chiny, Pustynię Cajdamską, Tybet Nepal oraz Indie.
W listopadzie (pisze Grzywaczewski) dotarliśmy do Kalkuty, tym samym oddając hołd nie tylko bohaterom Długiego Marszu, ale również wszystkim Polakom zesłanym na „nieludzką ziemię”, z których wielu pozostało tam na zawsze.
Książka napisana jest niezwykle barwnym językiem. Co istotne, towarzyszymy jej autorowi od samego początku, od momentu, kiedy narodziła się idea samej wyprawy. Bierzemy więc udział w przygotowaniach do niej, rozmowach o wszystkich za i przeciw, aż wreszcie wyruszamy w drogę śladami Witolda Glińskiego.
Autor pokazuje nam wspaniałe, dziewicze, dzikie, fascynujące, a jednocześnie przerażające krajobrazy, miejsca. Poznajemy także wielu ciekawych ludzi, jakich autor książki z kolegami spotkał na swojej drodze.
Niezwykle plastyczne opisy uzupełnia duża ilość niezwykłych fotografii. Są one ogromnym plusem książki. Oglądając je możemy poczuć się, jakbyśmy także brali udział w tej morderczej wyprawie. Cały czas miałam przed oczami te bezkresne, niezamieszkane tereny i w myślach widziałam osłabionego Witolda Glińskiego, który przez tyle miesięcy wędrował głodny, zmarznięty, przerażony. Człowiek jednak jest w stanie wiele wytrzymać.
Książka jest reportażem, ale nie brak w niej uczuć, takich prostych, zwyczajnych; uczuć przede wszystkim podziwu i szacunku jaki żywią trzej młodzi ludzie dla Witolda Glińskiego i jemu podobnych.
I to jest wg. mnie dodatkowa wartość, wartość niezwykle ważna w świecie, gdzie szacunek dla historii, przeszłości i osób starszych częstokroć przegrywa z cwaniactwem i zwyczajnym nieludzkim zachowaniem.
Zachęcam do lektury tej niezwykłej książki. Niby jest ona zwyczajna, reportaż, jakich wiele, ale jednocześnie niezwyczajna, bo oprócz cech, o których wspominałam wcześniej, dot. ona nas Polaków i naszej historii.
Przyznam, że zaskoczyła mnie Twoja opinia. Byłam kiedyś na prezentacji autora- nie dość, że nikt nie określiłby jej jako "barwną i ciekawą" (raczej pasowało określenie "po polskiemu") to jeszcze pozostawiła po sobie ogólny niesmak. Ale może pisarzem jest lepszym.
OdpowiedzUsuńSpotkałam się z opiniami, że Grzywaczewskiego lepiej czytać niż słuchać.
UsuńNie słuchałam go, a książka jest (dla mnie) świetna, doskonale napisana. Być może duuuuża zasługa korekty:)
Nie mniej, efekt końcowy (w przypadku książki) jest świetny.
Zastanawiam się nad tym co napisałaś i czasami tak jest, że niektórym lepiej wychodzi pisanie niż mówienie. To+ korekta = się dobra książka.
UsuńWitam,
Usuńzupełnie przypadkiem trafiłem na Twój blog, ale bardzo dziękuję za przychylną recenzję i cieszę się, że nie zasnęłaś po pierwszych 5 stronach.
Natomiast jestem ciekawy co oznacza "ogólny niesmak" po prezentacji. Normalnie nie komentuję wypowiedzi na swój temat, ale to określenie naprawdę mnie zaintrygowało ;)
Pozdrawiam,
TG
Witam na blogu:)
UsuńJa nie zasnęłam (gdybym miała zasnąć, albo chociaż bym ziewała, wierz mi, napisałabym, łagodnie, subtelnie, ale napisałabym), książka mi się podobała, opinia szczera w 100%, ale odpowiadam za siebie.
O ile się nie mylę w sobotę masz na targach u nas w Łodzi prezentację, ja na 100% będę w piątek, ale w sobotę postaram się zajrzeć:)
Witam serdecznie,
Usuńtym bardziej dziękuję za miłe, szczere słowa :)
Zgadza się, w sobotę o 16:00 mam prezentację na łódzkich targach "Salon ciekawej książki", także serdecznie zapraszam.
Jeszcze nie wiem, czy dotrę tam w piątek, ale mam nadzieję, że nasze drogi jakoś się przetną i będzie okazja poznać się osobiście :)
Niesamowite, ile w człowieku jest siły i determinacji! Nie wyobrażam sobie takiego marszu, ale z wielką chęcią bym sobie o nim poczytała:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja też sobie tego nie wyobrażam. Jednak czlowiek, gdy musi jest zdolny do nadludzkiego wysiłku.
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś swoją recenzją książki ,,Przez dziki wschód'' i muszę się za nią koniecznie rozejrzeć, tym bardziej, że Tomasz Grzywaczewski mieszka niedaleko mnie.
OdpowiedzUsuńWarto po książkę sięgnąć nie tylko ze względu na sąsiedztwo:)
UsuńCOś mi się zdaje, że mamy modę na podróże śladami... Ostatnio sporo słyszałam o wyprawie rowerowej przez Afrykę śladami Nowaka. Lubię reportaże z podróży, więc chyba sięgnę po tę pozycję:)
OdpowiedzUsuńLubię "powieści drogi" tutaj jeszcze na podstawie prawdziwej historii, to może być ciekawa książka:)
OdpowiedzUsuń