Wydawnictwo National Geographic, Okładka miękka, 85 s., Moja ocena 5/6
Anna i Krzysztof Kobusowie to para podróżników. Są nie tylko podróżnikami, ale także fotografami, dziennikarzami, a przede wszystkim rodzicami. Wielu z nas, którym rodzą się dzieci, wydaje się, że to koniec marzeń o podróżach, czy ich realizowania. Wojaże z dzieckiem, niezależnie od tego, czy bliskie czy dalekie, wydają się przedsięwzięciem tak trudnym logistycznie, że wiele osób nawet się do tego typu podróży nie przymierza. A to błąd.
Autorzy tej niewielkiej książeczki udowadniają nam, że podróżowanie z dzieckiem też może być fajne, ciekawe. Rodzinne wyjazdy z dzieckiem (dziećmi) to coś innego, coś nowego, coś co zdecydowanie zmieni nasza optykę, zapewni bezcenne doznania, a czasu spędzonego z większym lub mniejszym potomkiem, nie da się niczym zastąpić. Codziennie mamy na głowie mnóstwo spraw, a często (zbyt często) za mało czasu dla naszych pociech. W trakcie urlopu, podróżując z dzieckiem, możemy zacieśnić nasze więzy, poznać się nawzajem niejako na nowo. Po wspólnym odkrywaniu świata nic już nie będzie takie samo.
Kobusowie są autorami kilku książeczek z cyklu Mali Podróżnicy w Wielkim Świecie. Tym razem prezentują nam Holandię i opisują wrażenia z rodzinnych podróży po tym niewielkim acz fascynującym kraju.
Holandia, jak piszą, jest prawdziwym fenomenem. Ten niewielki kraj dał światu
wielkie malarstwo, mikroskop, gin, węża strażackiego a także pokazał, że
do powiększenia terytorium nie trzeba podbijać ziem sąsiadów. Autorzy w zajmujący sposób opowiadają:
co ma turban do tulipana, dlaczego marchewka zawdzięcza kolor
holenderskim królom i do czego służą wiatraki. Dowiemy się też jak na co
dzień mieszka się w skansenie (co być może zainspirowało twórców „Big
Brothera”), skąd wzięła się miłość do rowerów oraz co zrobić, by zostać
idealną żoną (i matką wystarczająco dobrą).
W książeczce nie brak zabawnych anegdot, planów bardziej lub mniej udanych (sami pewnie wiecie, że planowanie czegoś z dzieckiem na dłuższą metę, mija się często z celem), świetnych, iskrzących dowcipem opisów holenderskich przygód i garści na prawdę przydatnych, dobrych rad, m.in. co i jak pokazać dziecku, jak zapewnić mu zajęcie, gdy sami mamy ochotę odpocząć.Co ważne, książeczka nie jest przewodnikiem po Holandii, jest relacją z rodzinnego pobytu tam i przewodnikiem po rodzinnym podróżowaniu, co jest prostsze niż nam się wydaje.
Wszystko napisane przystępnym, niepozbawionym autoironii językiem, ozdobione pięknymi zdjęciami. Choć nie przeczę, zdjęć mogłoby być więcej. Ale komu ich mało, zapraszam na stronę autorów książeczek o wystarczy kliknąć. tutaj.
Wczoraj szukałam lekkiej, zabawnej, relaksującej lektury i taką znalazłam,a dodatkowo pomysł na ciekawe, wspólne, rodzinne wakacje. Na pewno sięgnę po kolejne książeczki z serii.
Bardzo spodobała mi się ich relacja z podróży do Azji - oczywiście z maluchami! Po inne książki autorstwa Kobusów również z przyjemnością sięgnę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Musze o Azji przeczytać.
UsuńNie dla mnie książka.
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym poczytała, gdyż to ciekawa para z dobrym podejściem do życia rodzinnego, co niezwykle cenne i na dodatek ciekawie piszą. Zazdroszczę im takiego trybu życia tym bardziej, że sama jestem raczej domatorką.
OdpowiedzUsuńI ksiażeczka jest normalna, bez żadnych udziwnień, życiowa.
UsuńNaprawdę ciekawy pomysł na książkę, myślę, że zainspiruje wielu rodziców:)
OdpowiedzUsuń