Wydawnictwo Bis, Okładka twarda lakierowana, 60 s., Moja ocena 6/6
To druga z książek dla dzieci, które chciałam dzisiaj zaprezentować. Nie recenzuję bajek, ale ta pozycja niezmiernie przypadła do gustu zarówno mnie, jak i mojemu 5-cio latkowi.
Z dziada pradziada, z myszy pramyszy, Antykwariat pod numerem 5 przy jednej z ulic prowadzących do rynku zamieszkiwała Mysia Rodzina. Kolejne mysie pokolenia wiodły żywot wśród stosów książek, starych map i roczników czasopism, z zapałem wgryzając się w mniej lub bardziej opasłe tomu. (...)
Myszy te są wyjątkowe, wieczory spędzają na długich dyskusjach, rozmawiają o tym, co się której myszy w danym, dniu przydarzyło, a używają przy tym mysiego języka pełnego trudnych zwrotów. Wieczory zazwyczaj spędzają na długich dyskusjach pełnych
trudnych zwrotów. Każda z nich nosi przedziwne imię. Znajdziemy w antykwariacie:
Katodę, Encyklopedię, Senekę, Konstrukcję, Rododendrona i Potencjometr.
I tak sobie rodzinka mysia żyje, aż do dnia, w którym jedna z młodych myszy o imieniu Konstrukcja, miłośniczka książek podróżniczych, zakochuje się w eleganckim Winterze. I wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie fakt, iż o zgrozo Winter mieszka w...supermarkecie. Rodzice Konstrukcji są przerażeni, ale widząc upór córki i miłość młodych, zgadzają się na ślub. A Winter jest bardzo dobrze ułożonym, młodym myszem, z perspektywami, jak to się mówi. W prezencie ofiarowuje teściom krążek aromatycznego francuskiego sera.
Po ślubie Konstrukcja wraz z Winterem zamieszkują w supermarkecie. Do Antykwariatu szybko dociera wiadomość, że mysia rodzinka się powiększyła, Konstrukcja została szczęśliwą mamą.
Jednak pewnego dnia wydarza się coś, co zmusza Tatę i mamę, rodziców Konstrukcji, do wysłania do supermarketu Pana Mruczka, zaprzyjaźnionego antykwarycznego kota, słusznej postury. Pan Mruczek ma uratować Konstrukcję i jej rodzinę. A przed czym? Tego już dowiecie się z książeczki.
Pan Mruczek i mysia rodzina to wspaniała pozycja. Bardzo staranne wydanie sprawia, że książeczka odporna jest na ew. niszczycielskie działanie dziecięcych rączek. Śmiało można powiedzieć, że pod względem edytorskim jest to perełka.
Kolorowe ilustracje na pewno umilą lekturę.
A treść...nie dość, że napisana przecudownym, zabawnym jeżykiem, to dodatkowo jest to treść bardzo mądra z morałem na końcu. I co istotne, autorka nie moralizuje, nie przybiera tonu znanego z niektórych szkolnych pogadanek, bawiąc uczy i o to chodzi.
Cała opowieść aż iskrzy dowcipem i bajecznymi, niesamowicie kolorowymi ilustracjami.
Jest to pozycja godna polecenia zarówno dla małych, jak i dużych czytelników. Morał, który w sobie zawiera powinien przemyśleć każdy, bez względu na wiek.Jakże często (zbyt często) zachłystujemy się nowym, dotąd nieznanym, co w efekcie często okazuje się dla nas szkodliwe.
Pan Mruczek i mysia rodzina Danuty Parlak znalazła się w dziesiątce tytułów nominowanych do nagrody w konkursie na NAJLEPSZĄ KSIĄŻKĘ DZIECIĘCĄ „PRZECINEK I KROPKA” 2009.
Super ilustracje... aż szkoda, że nie mam komu czytać takich cudów. Muszę czekać na wnuki:-) (czyli parę latek się jeszcze zejdzie).
OdpowiedzUsuńOby nie wcześniej niż sądzisz:):):) Ja się tego obawiam...trójka chłopaków na stanie i zostanie młodą (dobre!!) babcią nie uśmiecha mi się. Moja koleżankę ostatnio to spotkało, ma 38 lat i 17 latek sprawił jej wnusia:)
Usuńciekawa książeczka :) w sam raz dla mojej małej :)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo mnie zaciekawiła ta bajeczka :-) Zwłaszcza, że jednym z bohaterów jest tu Mruczek, a jak wiesz Anetko koty to moja miłość :-)
OdpowiedzUsuńMoja też:)
Usuń