Wydawnictwo Świat Książki, Okładka miękka, 368 s., Moja ocena 5/6
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Maureen Lee, ale na pewno nie ostatnie.
Matka Pearl opowiada historię dwóch kobiet i tego co im się przydarzyło, historię Amy, czyli matki i Pearl jej córki. Akcja książki rozgrywa się w Liverpoolu w latach 1939-50 70. XX w.
Pearl jest nauczycielką w miejscowej szkole i pewnego dnia w trakcie długiej przerwy siedząc w pokoju nauczycielskim dowiaduje się, że jej matka wychodzi z więzienia, gdzie odsiadywała karę 25 lat pozbawienia wolności za zabicie ojca Pearl. Nikt ze znajomych nie wie, że Amy jest matką Pearl. Po zapadnięciu wyroku, Pearl zamieszkała u wujostwa zmieniając także nazwisko. Dziewczyna, mimo iż jest już dorosłą kobietą jest niezmiernie poruszona informacją, że matka, której prawie w ogóle nie zna wychodzi na wolność.
Od tego momentu naprzemiennie śledzimy losy Amy od 1939r. I na bieżąco losy Pearl. Poznajemy genezę całego konfliktu, ale przede wszystkim poznajemy wspaniałe, namiętne uczucie, jakie tuż przed wybuchem II wojny światowej połączyło rodziców Pearl – Amy i Barneya. Poznali się latem 1939r. On niezwykle przystojny, dobrze wykształcony pochodzący z bardzo zamożnej rodziny. Ona śliczna, ale przeciętna intelektualnie i z niezamożnej rodziny. Poznali się na festynie, pokochali od pierwszego wejrzenia i kilka tygodni później pobrali w wielkiej tajemnicy, na ślub nie zapraszając nikogo z rodziny ani przyjaciół. Rodzina Amy bardzo szybko pogodziła się z ich ślubem (matka dziewczyny była wręcz uszczęśliwiona, w końcu to niebywały awans społeczny), gorzej (zdecydowanie gorzej) było z rodziną Barneya. Ale o tym Amy miała się przekonać kilka miesięcy później, gdy pozostawiona sama sobie (Barney idzie do wojska, jego matka wypędza ją z domu) traci nienarodzone jeszcze dziecko.
Czas oczekiwania na Barneya dłuży się młodej mężatce niesamowicie. Pewnym urozmaiceniem są praca i spotkania z teściem, który okazuje się bardzo sympatycznym człowiekiem, diametralnie różnym od swojej żony, która nie znając Amy nienawidzi jej tylko dlatego, że dziewczyna jest katoliczką.
W końcu nadchodzi wymarzony dzień, wojna dobiega końca, a Barney wraca do domu. Ale to już nie jest ten sam Barney, którego Amy znała. Jakie nastąpiły w nim zmiany? Co je spowodowało? Jakie mają one konsekwencje dla Amy i ich malutkiego dziecka? Tego dowiecie się czytając Matkę Pearl.
Jest to świetnie napisana powieść, w której śledzimy losy wojenne i powojenne przeciętnej angielskiej rodziny. Tak przeciętnej, bo takie kłopoty, koszmary, jakie przeżywają Barney i Amy były udziałem dużej części rodzin, które przeżyły wojnę. Może ich eskalacja nie zawsze prowadziła do takiej tragedii, jak w Matce Pearl, ale faktem jest, że wiele osób nie wytrzymywało tego, nie potrafiło dostosować się do życia w powojennej rzeczywistości, a i ich rodziny nie potrafiły żyć z weteranami, którzy nie chcieli lub nie potrafili mówić o tym co ich spotkało, co przeżyli, czego byli świadkami.
Autorka niezwykle ciekawie, wręcz fascynująco przedstawia zarówno miłość Amy i Barneya, samotność obojga w czasie wojny, powrót mężczyzny i to co później się działo z nim i z jego rodziną, eskalację nienawiści, żalu, zmęczenia, rozpaczy - wszystkiego tego, co jest następstwem wojny...Przez cały czas zastanawia mnie jedno, czy gdyby Barney nie zrobił tego, co zrobił, żeby ratować życie przyjaciela w obozie, czy wtedy wszystko (w tym także losy jego rodziny) potoczyłoby się inaczej? Czy jeden krok może zdecydować o życiu i szczęściu tylu osób. A może to co zrobił Barney nie miało większego znaczenia w całym kontekście, ot było tylko kroplą w kielichu goryczy?
Drugi wątek to współczesne dzieje Pearl, niespełna 30-letniej córki Amy. Śledzimy jej pracę w szkole, próby ułożenia sobie życia osobistego, nad którym niczym miecz Damoklesa ciąży zbrodnia popełniona przez jej matkę. Śledzimy losy dorosłej kobiety, jej powolne odkrywanie prawdy o sobie i swojej rodzinie, prawdy, która jest dla niej prawdziwym szokiem. Śledzimy także coś niezmiernie wzruszającego - przyjaźń z małym chłopcem i jego ojcem, chęć pomocy im obojgu i rodzące się między tą trójką uczucie.
Czy Pearl będzie potrafiła żyć z piętnem? Czy będzie potrafiła zaakceptować matkę i to czego dowie się od niej? Jaki to będzie miało na nią wpływ?
Książkę czytało mi się doskonale i bardzo szybko. Z żalem skończyłam lekturę. Mimo iż jednocześnie śledziłam dwa wątki (losy Amy i losy Pearl) wszystko było jasne, narracja prosta, oba wątki klarowne. Nic mi się nie pomyliło, mimo iż bohaterów przybywało, jak grzybów po deszczu.
Ogromnym plusem książki jest doskonałe, wręcz plastyczne przedstawienie życia w Anglii i na froncie w okresie II wojny światowej, tuż po niej i w latach 70. XX w.
Jeszcze dwa słowa o zakończeniu, które mnie zaskoczyło, a moją przyjaciółkę nie:), mam nadzieję, że wy pójdziecie w moje ślady, że was zaskoczy. Na wielu blogach znalazłam opinie, że zakończenie chwyta za serce...hmmm...otóż mnie nie chwyciło, zaskoczyło i to bardzo, ale nie chwyciło, może ja taka mało sercowo chwytliwa jestem:).
To była taka malutka dygresja, bo tak jak wcześniej napisałam książka jest świetna, a autorkę zaliczam do grona moich ulubionych pisarek.
Jeszcze raz zachęcam was do lektury Matki Pearl to wspaniała opowieść o miłości, wojnie, ich następstwach i potędze przebaczenia.
Ciekawi mnie ta książka bardzo, zbiera same pozytywne recenzje i mam wrażenie, że przypadnie mi do gustu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj widzę, że dziś sobota z "Matką Pearl". Też przed paroma minutami dodtałam recenzje tej książki:)
OdpowiedzUsuńKiedyś się z nią spotkałam, była nawet w dosyć przystępnej cenie jednak odłożyłam ją na miejsce... :(
OdpowiedzUsuńWiele o niej dobrego słyszałam, przeczytam
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńostatnio dookoła ciągle napotykam na recenzje tej książki, a mnie szczególnie do niej nie ciągnie
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś...
Sporo o niej słyszałam.. Jak znajdę na pewno pzreczytam :)
OdpowiedzUsuńzapraszam :
http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/
Zazdroszczę Ci tej książki :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na jej przeczytanie, dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzytałam i mam miłe wspomnienia. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń