Strony

wtorek, 24 kwietnia 2012

Lesio - Joanna Chmielewska

Wydawnictwo Kobra Media, Okładka miękka, 362 s., Moja ocena 6/6:)
Lesia darzę miłością wielką, niezaprzeczalną i nic tego uczucia nie jest w stanie zmienić od ok. 20 lat. Wielokrotnie do tej książki wracałam i wracam nadal ilekroć mam doła, chandrę, czy jak tam to chcecie nazwać. Tak było wczoraj. Miałam paskudny humor i szukałam jakiegoś antidotum. Lesio, jak zwykle mnie nie zawiódł.
Tytułowy bohater Lesio, człowiek wysoce inteligentny, ale i tak samo pechowy,  jest pracownikiem pracowni projektowej gdzie zajmuje się kolorystyką. Oprócz tego jest też mężem, ojcem, niezrealizowanym kochankiem marzącym o miłości swojej koleżanki z pracy pięknej Barbary i niesamowicie uzdolnionym pod względem wplątywania się w skomplikowane, niejasne i zabawne sytuacje człowiekiem. Przy tym jest osobą na prawdę niebanalną, a autorka wspaniale go odmalowała.
Osią książki i głównym celem, do którego dąży Lesio Kubajek jest pozbycie się personalnej Matyldy. 
(...) Lesio Kubajek postanowił sobie, że zamorduje personalną. Straceńczą myśl podyktowała mu rozpacz. Personalna była  jego wrogiem numer jeden oraz zasadniczą przeszkodą na drodze do zrobienia kariery. Dzień w dzień zatruwała mu życie, dzień w dzień sępimi szponami szarpała jego zdrowie i nerwy i każdego poranka przeistaczała się w symbol klęski. Nielitościwie i bez żadnego zrozumienia dla jego artystycznie niezorganizowanej duszy wyłapywała wszystkie jego spóźnienia i bez cienia miłosierdzia zmuszała go do opisywania ich szczegółowo w specjalnej księdze dużego formatu, zwanej książką spóźnień. 
Nasz pechowiec czuje do niej silną niechęć, personalna bowiem jak przysłowiowy cerber pilnuje punktualnego przychodzenia współpracowników do pracy. Jeżeli spóżnią się choćby minutkę muszą się wpisać do znienawidzonej książki spóżnień. Niestety, ale wpisy Lesia pojawiają się tam najczęściej. Lesio gnębiony, ciemiężony przez personalną żyje w depresji, a tak prozaiczne rozwiązanie jak nie spóźnianie się zupełnie nie przychodzi mu do głowy. Pragnie wiec zamordować Matyldę. Najprostszym sposobem wg. niego jest otrucie. Postanawia wyhodować gronkowca. A oto i Lesiowy przepis na tą okoliczność:
(...) Należy zakupić kilka opakowań lodów i włożyć je do teczki z dokumentami (najlepiej tak, żeby umazać owe dokumenty bardzo dokładnie mazią, która powstanie po rozpuszczeniu). O teczce należy zapomnieć na kilka, lub kilkanaście godzin, aby gronkowce miały odpowiedni czas na rozmnożenie się. Po upływie ustalonych godzin należy lody przelać z teczki do opakowań i pozaklejać taśmą klejącą. Narzędzia przyszłej zbrodni należy włożyć do lodówki w celu odzyskania pierwotnej konsystencji. (autor przepisu zastrzega, że jest on prawie w 100% niezawodny!). Ale prawie, jak to w przypadku nie tylko reklam, ale także Lesia, robi wielką różnicę. Oczywiście plan spalił na panewce. W przypadku Lesia Kubajka nie mogłoby być inaczej:).
Co dalej się stanie z książką spóżnień, Lesiem, jego miłością platoniczną do pięknej Barbary i wieloma innymi wątkami, dowiecie się po lekturze książki Joanny Chmielewskiej. Kto nie zna Lesia powinien się z nim zapoznać, a kto zna i podobnie, jak ja uwielbia, może sobie przypomnieć. Powieść jest dosłownie majstersztykiem komediowym. Od wielu lat jestem wielbicielką twórczości Joanny Chmielewskiej (te ostatnio napisane powieści są różne, ale te stare rewelacja) i uważam, że Lesio to jej najlepsza książka. Autorka, jak nikt inny potrafi stworzyć tak absurdalne i komiczne sytuacje i niebanalne (delikatnie to ujmując) postacie, że nie da się w trakcie lektury nie śmiać na cały głos.
Gorąco polecam lekturę Lesia. Przy kolejnym napadzie chandry sięgnę po kontynuację - Dzikie białko.

15 komentarzy:

  1. "Lesio" jest absolutnie kultowy!!! Pamiętam, jak czytaliśmy to razem z bratem, zarykując się ze śmiechu przy co lepszych pasażach... Oj, dawno już Lesia nie czytałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham "Lesia", czytalam x razy i przeczytam jeszcze ze sto ;-)))).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, te dawne książki Chmielewskiej miały w sobie czar:) Też lubię do nich wracać od czasu do czasu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja te stare mam tak zczytane, ze się rozlatują, ale za nic w świecie ich nie wymienię na nowe wydania. Boczne drogi, które mam są starsze ode mnie, moja mama jeszcze się w nich zaczytywała.

      Usuń
  4. Moja ukochana pisarka i pogotowie ratunkowe w dołach wszelakich :-) Bez p.Joanny nie byłabym tym kim jestem tego jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak samo, jak ja:) Juz wiele razy zauważyłam, że mamy wspólne gusta czytelnicze. Witam na blogu. Cieszę się, ze zajrzałaś:)

      Usuń
  5. Nie wracałam do Lesia, już od tak dawna, że nic nie pamiętam. Muszę spróbować, jak będę maiła doła;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, gwarantuję poprawę:) Tzn. oczywiście obyś nie miała doła:)

      Usuń
  6. Uwielbiam Chmielewską - ale faktycznie - jej pierwsze książki są najlepsze - Lesia czytałam już dawno.Czytałam raz - więc idąć waszym śladem postanowiłam przeczytać jeszcze raz - pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś zaczęłam czytać, ale jakoś tak wyszło, że nie skończyłam. Może jeszcze kiedyś do niej wrócę... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Chmielewską. "Lesia" czytałam, ale tak dawno temu, że już nic nie pamiętam. Trzeba będzie sobie przypomnieć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na poprawę humoru, jak znalazł, szczególnie przy takiej pogodzie.

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.