Strony

czwartek, 31 października 2024

Znikąd pomocy - Yrsa Sigurðardóttir

 



Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
Znikąd pomocy to kolejna znakomita powieść ojej ulubionej islandzkiej mistrzyni kryminałów, Yrsy Sigurðardóttir. Znikąd pomocy to 1. tom nowej serii Czarny lód. Tym razem pisarka łączy mrożące krew w żyłach napięcie z niezwykle bogatą psychologią postaci. Wiem, dla Sigurðardóttir to jest charakterystyczne. Jednak tym razem autorka jeszcze bardziej niż zwykle położyła nacisk na budowę postaci, psychologię, tok przyczynowo- skutkowy. Dzięki temu książka jest nie tylko wciągająca, ale również głęboko poruszająca i mocno działa na wyobrażnię czytelnika.
Fabuła rozpoczyna się w ponury, zimowy dzień na islandzkich fiordach, gdy zmartwiony sąsiad postanawia sprawdzić, co stało się z rodziną, której od tygodnia nikt nie widział. Prawda jest okrutna. Okazuje się, że doszło do brutalnego morderstwa. Zginęli rodzice z dwójką dzieci. Policjant oraz patolog sądowa rozpoczynają śledztwo i wkraczają w mroczny świat tajemnic i kłamstw, którym zdaje się nie być końca. Na jaw wychodzą nie tylko skrzętnie skrywane sekrety, ale także przeszłość ofiary. W toku śledztwa poznajemy także mroczne sekrety samych śledczych. Samo śledztwo jest trudne do prowadzenie, islandzkie odludzie, skryte ludzkie charaktery, brak chęci współpracy z policją. Nie jest łatwo. Ba, jest niezwykle trudno. Jednak krok po kroku śledztwo brnie do przodu, a prawda powoli wychodzi na jaw.
Największym atutem książki są wspaniale nakreślone postaci. Sigurðardóttir doskonale balansuje pomiędzy intensywnym thrillerem, a psychologicznym studium postaci. Każdy z bohaterów ma jakieś głęboko skrywane sekrety, zmaga się z własnymi demonami.
Do tego narracja, która jest mroczna, ponura i mocno oddziałuje na czytelnika. Autorka nie boi się poruszać trudnych tematów, takich jak trauma czy poczucie winy. Wszystko to sprawia, iż z każdym kolejnym rozdziałem czytelnik coraz bardziej angażuje się w losy bohaterów.
Liczne opisy przenoszą nas w mroźny islandzki krajobraz oraz potęgują atmosferę niepokoju. Mistrzowsko budowane napięcie sprawia, że trudno się oderwać od lektury. Zwroty akcji, których jak na islandzki kryminał jest całkiem dużo, zaskoczą i usatysfakcjonują każdego czytelnika. Do tego fabuła prowadzona na dwóch płaszczyznach czasowych i wręcz oblepiające czytelnika uczucie klaustrofobii.
Znikąd pomocy to doskonały, mistrzowski kryminał i thriller w jednym. Z pewnością zadowoli fanów gatunku. Sigurðardóttir ponownie udowadnia, że jest jedną z najlepszych autorek współczesnych kryminałów, a jej umiejętność łączenia mrocznej fabuły z głęboką analizą ludzkiej natury czyni każdą kolejną książkę nie tylko pasjonującą, ale także zmuszającą czytelnika do wielu refleksji.
Znikąd pomocy ma wiele plusów. Należą do nich - wydżwięk społeczny, tajemnice, doskonale prowadzone dochodzenie, świetnie nakreślonych bohaterów, umiejętnie budowane napięcie, nowatorskie podejście do wielu spraw, realizm wydarzeń i licznych tajemnic. Te cechy zadowolą każdego fana tego typu książek.
Zachęcam do lektury. Nie będziecie żałować. Znikąd pomocy na długo pozostanie w pamięci.

poniedziałek, 28 października 2024

Asfaltowa pustynia - S.A. Cosby

 



Wydawnictwo Agora, Moja ocena 5,5/6

Asfaltowa pustynia to powieść, która wciąga czytelnika od pierwszej strony, oferując intensywną podróż przez świat, w którym marzenia zderzają się z brutalną rzeczywistością.
Jest to bardzo dobra i na długo zapadająca w pamięć opowieść.
Pierwsza część książki jest sensacyjna ze strzelaniną, bardzo dynamiczną akcją, taką iście amerykańską - zabili go i uciekł. Opisy pościgów są po prostu niesamowite. Druga część to historia społeczna, bardzo mocno naznaczona przez problemy Ameryki. W tej części nacisk położono głównie na nieciekawy los większości czarnoskórych. Rasizm, bieda, nierówności społeczne aż biją po oczach. Kolor skóry nadal naznacza ludzi i ich życie. Styl Cosby'ego jest niezwykle surowy, ale zarazem pełen najróżniejszych emocji. Jego opisy świata normalnego i przestępczego są wciągające i realistyczne, a napięcie narasta z każdą stroną. To wszystko sprawia, iż od pierwszej strony czytelnik ma uczucie brania udziały w fabule książki, uczestniczenia w wyścigach.
Wszystko zostało umiejętnie wymieszane i powstała świetna, mistrzowsko nakreślona lektura, której wielkim atutem jest doskonałe tłumaczenie Piotr Kraśko.
Bug, główny bohater z rodziną, córką marzącą o drogich studiach, schorowaną matką w drogim ośrodku opieki, z podatkami na karku. Bug próbuje, naprawdę próbuje utrzymać się na powierzchni, jakoś wszystko połączyć, dać radę. Jednak czasami choćby nie wiem, jak się starać to nie uda się.Wyjścia są dwa, być uczciwym i nie mieć na nic pieniędzy, albo złamać prawo i finansowo wyjść na swoje. Bug stawia na to drugie. Co z tego wyniknie? Sami się przekonajcie.
To mistrzowska, bardzo mądra i zapadająca w pamięć opowieść. Cosby pisze dosadnie, sugestywnie i niezwykle plastycznie. Czyta się w mgnieniu oka. Opisy wyścigów ulicznych są niezwykle nakreślone, a jednocześnie prezentuję walkę Buga, tę w aucie i w jego wnętrzu. Dla naszego bohatera decyzja, która podjął była bardzo trudna. Wiązała się ona z wielkim ryzykiem. W sytuacji w jakiej się znalazł nic nie jest ani proste ani oczywiste. Niezależnie od tego, co by wybrał, cena jego decyzji byłaby znacząca. Moralne dylematy Buga i jemu podobnych są największa siłą tej książki.
Asfaltowa pustynia to książka o życiu, o wyborach, które stają przed każdym z nas i definiują nas jako ludzi. Bug staje przed wieloma moralnym dylematem, a czytelnik nie może się oprzeć pytaniu, jak sam by postąpił.
Polecam, mądra, szczera i niestety realna powieść.




piątek, 25 października 2024

Zły - Leopold Tyrmand



Wydawnictwo MG, Moja ocena 6/6
Zły Tyrmanda, to jedna z tych powieści polskich, które obrosły w mega legendę. Uwielbiam nieżyjącego już Leopolda Tyrmanda, kocham jego książki. Zły nie jest wyjątkiem. Jest to doskonała powieść o ile nie będziemy jej traktować jak kryminału, a bardziej jako hmmm...studium socjologiczno-społeczne. Owszem, chyba najbardziej znane dzieło Tyrmanda powstało, jako kryminał, ale należy pamiętać ile dekad minęło od tego czasu. Zmieniło się prawie wszystko, także pojecie kryminału.
Książka została wydana po raz pierwszy w 1955 roku. Minęło prawie 70 lat. Dużo czasu. Czytelnicy bazujący na słynnych kryminałach z Marlowem, Poirotem w roli głównej, czy książkach sensacyjnych napisanych np. przez Ludluma czy innych autorów, mają skalę porównawczą. Jeżeli jednak zdobędziemy się na takie porównanie, nie ukrywam Zły wypadnie kiepsko.
W związku z tym czytajmy Złego, wielokrotnie czytajmy (zawsze znajdziemy w nim coś nowego), ale jako wyjątkowo udane studium socjologiczno-społeczno- kulturowe, a nawet w pewnym sensie powieść..historyczną.
Akcja rozgrywa się bowiem w Warszawie lat 60., w jej Śródmieściu, na Marymoncie, na Woli i Starym Mieście, wśród ulic, których część zniknęła już z mapy miasta, pośród ludzi, których już się w naszej codzienności nie uświadczy.
Wspaniale zaprezentowane są ruiny powojennej stolicy, odradzanie się Polski, dźwiganie miasta ze zgliszczy, rodzenie się socjalistycznej ojczyzny, ale także istniejąca obok Warszawa przestępcza, jej półświatek (zupełnie inny od obecnego), nie zawsze w spójnej koegzystencji ze środowiskiem władzy ludowej.
Książka liczy ponad 700 stron. To dużo. Jest jednak tak wspaniale napisana, tak obrazowym językiem, z użyciem na ogół już zapomnianej gwary warszawskiej, jest tak wspaniale klimatyczna, że nie można się od jej lektury oderwać. Żeby książkę zrozumieć, trzeba zrozumieć ówczesną Warszawę. Autor nam to umożliwia.
Przez fabułę przewija nam się kilka romansów, np. sekretarki z lekarzem, dziennikarza z kelnerką, a nawet przestępcy z kobietą wcale nie przestępczej profesji. Są to jednak trochę inne romanse, niż te do których jesteśmy przyzwyczajeni. Kilka dekad temu inaczej pisano o tych sprawach.
Jeżeli nawet schadzki, romanse w Złym nie wywołają w potencjalnym czytelniku dreszczu ekstazy, zaciekawienia, to warto poświęcić im trochę czasu chociażby dla sposobu w jaki Tyrmand o nich pisze. Po raz kolejny ten niezrównany pisarz udowadnia, iż był wyjątkowym obserwatorem i w sposób mistrzowski władał piórem, a język miał, oj miał cięty i potrafił przekazać w niezwykły sposób swoje obserwacje, uwagi. Jego dygresje, opisy są mistrzowskie, na poły pisarskie, na poły reporterskie.
Ciekawa jest także konstrukcja książki w zakresie bohaterów. Trudno jest wskazać jednego, głównego bohatera (poza Warszawą). Niby powinien być nim tytułowy Zły, którego zachowanie, moralność można bardzo różnorodnie oceniać. Ale ciężko w trakcie lektury ustalić kto nim tak na prawdę jest. Sam Zły objawia się bowiem pod koniec książki. Współczesny czytelnik jest przyzwyczajony do głównego, wyrazistego bohatera, wokół którego rozgrywa się cała akcja. U Tyrmanda jest inaczej. I dzięki temu lektura jest jeszcze ciekawsza, bardziej fascynująca. Dodatkowo w tle cały czas przewija się wspaniała muzyka, głównie genialny jazz, którego Tyrmand był wielbicielem. Aż chce się wyruszyć na ulice Warszawy tropem Złego, tropem Tyrmanda.
Chwalę bez przerwy Złego. Czy wobec tego książka ma jakieś wady? Odpowiedź prosta - nie. Genialne pod wieloma względami, unikalne dzieło. Gorąco zachęcam do lektury.

niedziela, 20 października 2024

Młody Lothar. Żydowski uciekinier w półświatku nazistowskiego Berlina - Larry Orbach

 



Dom Wydawniczy Rebis, Moja ocena 5/6
Młody Lothar... to naprawdę niezwykła historia dojrzewania i w ogóle życia w berlińskim podziemiu podczas II wojny światowej, w okresie gdy Żydzi nie mieli prawa żyć. Jest to historia niezwykła, przykuwająca uwagę i chwytająca za serce.
Tytułowy bohater to Lothar Orbach, jeden z synów w niemiecko-żydowskiej rodzinie. Nasz bohater miał zaledwie 14 lat gdy w Berlinie rozpoczęła się gehenna Żydów, gdy zaczęto na nich obławy, gdy wydano wyrok śmierci.
Ucieczka rozpoczyna się w Wigilię 1942 roku. Wtedy to gestapo przychodzi po rodzinę naszego bohatera. Jemu samemu i jego matce udaje się uciec z fałszywymi papierami. Matka i syn ukrywają się. Każde z nich w innym miejscu, w inny sposób. Gehenna i strach trwają. Młody Lothar robi niewiarygodne rzeczy żeby przetrwać.
Ta książka to niezwykła i bardzo poruszająca historia, która w normalnym świecie nie miałaby prawa się wydarzyć. Ale rok 1942 nie był normalny. Był koszmarem, który nam żyjącym w miarę bezpiecznych czasach, trudno sobie wyobrazić.
Jest to opowieść autobiograficzna. Tytułowy Lothar, to sam autor Larry Orbach, który żył w latach 1924 – 2008. Historie kilku lat jego życia pomagała mu spisywać córka. Język opowieści jest w miarę lekki, choć bez infantylizmy. Zdecydowanie kontrastuje to z grozą opowieści i wywiera na czytelnika ogromny wpływ.
Bardzo poruszająca i znacząca historia nie tylko o zagładzie Żydów, ale także o tym, jak zachowywali się zwykli Niemcy, jak działała, ale i upadała III Rzesza. Bardzo ciekawe, doskonale napisane. Polecam wszystkim zainteresowanym tematem, ale nie tylko. W dzisiejszych czasach, które stają się coraz bardziej brunatne, pozycja obowiązkowa, ku przestrodze.


czwartek, 17 października 2024

Ptaki bez skrzydeł - Louis de Bernières

 


Wydawnictwo Noir Sur Blanc, Moja ocena 6/6
Ptaki bez skrzydeł to rewelacja i arcydzieło w każdym calu. Pokrótce to biografia Mustafy Kemala Atatürka, jednej z najważniejszych postaci w dziejach Turcji, ojca współczesnej Turcji zmieszana z mniejszą, ale równie ważną historią zwyczajnych ludzi.
Powieść jest tak obszerna, tak wspaniale napisana, że trudno ją streścić nawet w kilku zdaniach. Jestem zachwycona, oczarowana i szczerze to niezbyt wiem, co napisać.
Bez wątpienia to epicka, porywająca książka, która za rękę prowadzi nas przez mniejsza i większa historię początku XX wieku, dzieje Turków, Greków, Ormian, chrześcijan i muzułmanów, sąsiadów żyjących w tej samej miejscowości i ludzi całkiem sobie obcych.
Cudownie nakreślone tło historyczne, szczegóły społeczne, obyczajowe, kulturowe, losy ludzi, regionu Anatolii, Turcji, ale nie tylko. To wszystko splata się we wspaniałą całość, jedna kwestia płynnie przechodzi w drugą, a ponad 700 stron mija nie wiadomo kiedy.
Wszystko rozpoczyna się w fikcyjnej miejscowości Eski­ba­hçe, która położona jest nad Morzem Egejskim. Jest początek XX wieku. Żyjący od dawna spokojnie obok siebie wyznawcy różnych religii, różnych narodowości są sąsiadami, przyjaciółmi, członkami rodziny. Żyje im się dobrze. Sporadycznie to zdawałoby się idealne życie, zakłócają narodziny niespodziewanego dziecka, czyjś romans, kradzież etc.
Jednak życie w tej osadzie nie jest sielanką, nie wszyscy są przyjaciółmi. Zaczynają budzić się skrywane dotąd demony. Dochodzi do strasznych wydarzeń. Żyjący dotąd obok siebie Grecy, Serbowie, Czarnogórcy, Bośniacy, Bułgarzy w imię swoich narodowych przekonań dopuszczają się rzezi na Turkach. A to dopiero początek zła i okrucieństw, które zmienią wielu ludzi i historię narodów.
Wybuchają zamieszki, póżniej wojna, a z nią gwałty, zabójstwa, kradzieże, rozpacz i nienawiść.
Mija pewien okres czasu. Powstaje nowe państwo, takie postępowe i świeckie, które ma pozostać bezwzględnie tureckie. Następują wysiedlenia, rozdzielanie rodzin, rozpacz.
To tylko ogólny zarys początku książki. Treść jest wspaniała, mądra i bardzo potrzebna. Niestety, ale mało kto zna w/w historię, ten okres, nieszczęścia, które dotknęły mieszkańców Anatolii. Poza tym współcześnie nacjonalizm jest coraz bardziej widoczny. Trzeba ciągle przypominać do jakiego zła może doprowadzić.
Louis de Bernières stworzył wielką i porywająca powieść, którą czyta się jednym tchem i która zachwyca. Kilku narratorów, ogromne bogactwo wątków, genialnie nakreślone tła, wspaniale narysowani bohaterowie, cudowny język i mistrzowski przekład Marka Fedyszaka. Mogę tylko polecić i żałować, że już przeczytałam. Ptaki bez skrzydeł na zawsze zostaną w mojej głowie i sercu.
 

środa, 9 października 2024

Patria - Fernando Aramburu

 

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 6/6
Patria to mistrzowska książka, ale przy tym mocna, ostra, szczera, a w wielu miejscach także pełna bólu. Rozpoczynając lekturę nie wiedziałam czego się spodziewać. Tzn. opis na okładce to jedno, a zawartość, wymowa książki, jej przesłanie to zupełnie co innego.
Tak siedzę i zastanawiam się, co ja mogę o tej książce napisać.. chyba tylko tyle, że to wielka, wspaniała, potrzebna powieść, która przeorała mnie i wciągnęła w fabułę.
Nie jestem fanką Hiszpanii, Hiszpanów. Jest wiele powodów. Barbarzyństwo corridy to jeden z nich. W związku z tym skoro twierdzę, że w moim odczuciu to genialna powieść, to tak jest. :)
Tytuł książki oznacza ojczyznę. I o tym, o ojczyźnie, o Hiszpanii, o tym co się działo w tym kraju na przestrzeni kilku dekad XX wieku, o mieszkających, działających tam ludziach, jest ta opowieść.
Fernando Aramburu kreśli trudny fragment losów Hiszpanii i Hiszpanów (okres działalności ETA) na przykładzie dwóch, najzwyczajniejszych rodzin, takich hiszpańskich Kowalskich i Nowaków. Ludzie ci żyją w niewielkim miasteczku, prowadzą normalne życie, którego udziałem są smutki i radości, wzloty i upadki.
Jednocześnie w Hiszpanii coraz aktywniej działa ETA, przemoc, niepewność, zamachy, zabójstwa, strach, to wszystko jest na porządku dziennym, a dodatkowo w ekspresowym wręcz tempie przemoc, zło, niebezpieczeństwo eskalują.
Zwyczajni, niewplątujący się dotychczas w nic złego, nic zakazanego, nic dyskusyjnego bohaterowie, nagle stają zarówno przed wyborem, jak i koniecznością opowiedzenia się (choćby mimochodem) po którejś ze stron.
Zwyczajni ludzie, jak my zostają postawieni w niezwykle trudnej, wręcz dramatycznej sytuacji,. W pewnym momencie eskalacja sytuacji w Hiszpanii, zła, niebezpieczeństwa, żądań, dążeń jest tak wielka, iż każdy wybór, każda postawa jest skrajną, a przy tym wydaje się być złą. Dodatkowo członkowie obu rodzin mają różne doświadczenia, w jednej mamy ofiarę zamachu, w drugiej bojówkarza ETA.
I tu nasuwa się pytanie, tak, polecę klasykiem- jak żyć? Czy ludzie potrafią w takich warunkach żyć? Czy dążenia takich grup, jak ETA usprawiedliwiają wyrządzone zło?
Gdzie jest prawda? Kto ma rację? Czy w ogóle jest jedna racja? Czy wszystko da się wybaczyć? Czy da się choć w części zapomnieć?
Na te i wiele innych pytań nie znajdziecie w książce odpowiedzi. Pytania mnożą się wraz z każdą przeczytaną stroną, a w głowie po zakończeniu lektury pozostaje chaos, zdziwienie, niedowierzanie, a w sercu ulga, że to nie my byliśmy członkami którejś z opisywanych w książce rodzin.
Patria to trudna powieść, zbudowana na gigantycznych wprost emocjach. Fernando Aramburu gra na uczuciach niczym najlepszy wirtuoz.
Jest to także taka książka, którą przy odrobinie zaangażowania (nie jest to czytało dla zabicia czasu) czyta się szybko, doskonale, z wypiekami na twarzy. Gorąco zachęcam was do lektury.

czwartek, 3 października 2024

Dysharmonia. Cykl: Alicja Mort (tom 2) - Bartosz Szczygielski

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Szczygielski po raz kolejny na równi zaskoczył jak i zachwycił.
Każdą kolejną książką autor udowadnia, iż warto sięgnąć po Winni jesteśmy wszyscy, Nie chcesz wiedzieć, ale i np. Krok trzeci, Serce, Aorta. Każda książka Szczygielskiego jest zdecydowanie warta lektury, każda jest inna od poprzedniczek. Bartosz Szczygielski to zaskakujący i doskonale rokujący pisarz, którzy nie powiedział jeszcze ostatniego zdania.
Nie inaczej jest z Dysharmonią. Autor lubuje się w bardzo ciekawych, nieszablonowych, zapadających w pamięć bohaterach. Na kartach 1. tomu cyklu, Asymetrii, pojawia się nowa bohaterka, Alicja Mort, która potrafi „czytać ludzi”. Co to oznacza? Alicja czyta z ludzi, ich mimiki, tonu głosu, gestów, nawet z mrugnięć okiem, wie kiedy ktoś mówi prawdę, a kiedy kłamie. Jak spożytkuje swoje niezwykłe zdolności? Dokąd ją to zaprowadzi? Ci, którzy czytali Asymetrię wiedzą o czym pisze. Pozostałym nie będę zdradzać szczegółów. Gorąco zachęcam za to do lektury obu tomów cyklu.
Tym razem główna bohaterka cyklu, Alicja Mort żegna wraz z innymi żałobnikami swojego przyjaciela, Edwarda Górskiego, który umiera po długiej chorobie. Z kolei w dawnej szkole Alicji zostaje wykopana kapsuła czasu.Okazuje się, że na jaw wychodzą sekrety i głęboko skrywane tajemnice. Przeszłość i mające od lat miejsce zaginięcia i morderstwa sprawią, iż nasza bohaterka znajdzie się w niebezpieczeństwie. Znikają kolejne kobiety, a Alicja wkracza do akcji. Oj dzieje się, dzieje. Bardzo zaskakująca i bardzo na czasie książka.
Fabuły wam nie streszczę. Nie ma to sensu. Akcja, przebieg wydarzeń a zbyt skomplikowane z jednej strony, a z drugiej szkoda o nich pisać zdradzając w ten sposób najciekawsze. Nadmienię tylko, iż Dysharmonia to z jednej strony bardzo ciekawy kryminał i powieść obyczajowa w jednym, a z drugiej strony niezwykłe studium postaci, ludzi, ich zachowań i tego do czego są zdolni.A są zdolni do wszystkiego, dosłownie.
Wydarzenia ręcznie prowadzone przez autora nie czynią czytelnika bezwolnym czytaczem, a wręcz zmuszają do uruchomienia szarych komórek, do zadania sobie sporej porcji trudu, żeby zrozumieć. Czytelnik czuje się wręcz uczestnikiem wydarzeń, a z pewnością inteligentnym, równoprawnym pisarzowi i bohaterom uczestnikiem wydarzeń.
W treści znajdziemy także sporo elementów, które po dłuższej chwili okażą się fałszywymi. To może zirytować, bo w pewnym momencie jesteśmy pewni, że już, już wiemy, że to tak powinno być...a tu zdziwienie. Autor z nas jakby kpił, podsunął fałszywe tropy. I czytelnik się irytuje. Jak się okaże, wszystko to było czynione w jednym konkretnym celu. Czytelnik musi się wysilić, mocno napracować i wszystko jest konsekwentnie, bez udziwnień, bez pogubienia wątków, logicznie i zaskakująco doprowadzone do końca. A wtedy wielkie zaskoczenie i okaże się, że wszystko jest tak, jak powinno być, wszystko ma swój sens. Polecam. Czekam niecierpliwie na kolejną książkę Bartosza Szczygielskiego.