Strony

piątek, 23 lutego 2024

Cywilizacja komunizmu - Leopold Tyrmand

 


Wydawnictwo MG, Moja ocena 6/6

Powrót po kilku latach do dzieł ubóstwianego przeze mnie bezkrytycznie (tak, przyznaję to) Leopolda Tyrmanda i ciągle odnajduję w jego dziełach coś nowego.
Tyrmand tak pisał w swojej książce (...) Życie w komunizmie jest piekłem, ale nie dla wszystkich. Jest piekłem dla ludzi dobrej woli. Dla uczciwych. Dla rozsądnych. Dla chcących pracować z pożytkiem dla siebie i dla innych. Dla przedsiębiorczych. Dla tych, którzy chcą coś zrobić lepiej, wydajniej, ładniej. Dla tych, którzy chcą rozwijać, wzbogacać, pomnażać. Dla wrażliwych. Dla prostolinijnych i skromnych. Natomiast dobrze prosperują w komunizmie głupcy niedostrzegający własnej marności i śmieszności. (...)
To tylko fragment Cywilizacji komunizmu, ale dokładnie obrazuje on, co autor sądził o komuniżmie i życiu w tym ustroju.
Losy wojenne rodziny Tyrmanda były dramatyczne - ojca zamordowano na Majdanku, matka przeżyła i po wojnie wyemigrowała do Izraela. Z rodziny ojca ocalała czwórka rodzeństwa. Cała rodzina matki zginęła w warszawskim getcie. Po powrocie do kraju (1946) Tyrmand pracował najpierw jako dziennikarz w Expresie Wieczornym i Słowie Powszechnym. Co i w jakich warunkach tworzyli wtedy dziennikarze, możemy się tylko domyślać. Daleko im było do wolności słowa. A, że Tyrmand był przede wszystkim nonkonformistą i to przez duże N, było mu wyjątkowo trudno.
Podejście pisarza do komunizmu, do życia w nim wynika z jego nastawienia i życiowych doświadczeń. Bunt na ile mógł wyrażała słowem pisanym, ale i ubiorem, stylem bycia. Współcześni mu różnie go traktowali. Dla niektórych był nikim, człowiekiem przegranym, któremu powinęła się noga, wariatem, co nie chce zrozumieć dziejowej konieczności i nie bierze udziału w realizacji postulatów socrealizmu. Dla niektórych był barwną postacią Warszawki, cynicznym bikiniarzem w kolorowych skarpetkach, arbitrem elegancji, propagatorem zachodnich nowinek. Dla niektórych był wzorem postawy niezłomnej, człowiekiem, który niedostatek i brak możliwości publikowania przedłożył nad ewentualną karierę i zaszczyty – z lojalności dla swoich przekonań.
Przez wielu uważany był jednak za człowieka o niezłomnej postawie. Dlaczego? Z wielu powodów, ale wg. mnie najbardziej jaskrawym tego przykładem może być powód, dla którego stracił pracę w Tygodniku Powszechnym - wraz z całą redakcją – odmówił druku nekrologu Stalina w wersji podyktowanej przez władze. Został wtedy, podobnie jak inni pracownicy Tygodnika obłożony nieoficjalnym zakazem druku. Utrzymywał się z przypadkowych zajęć: korepetycji, pisania reklam i sprzedaży własnych opowiadań na scenariusze filmowe. Tyrmand był człowiekiem z twardym karkiem i twardym charakterem, w żadnym wypadku nie był chorągiewką wiejącą zgodnie z wiatrem komunistycznym.
Zastanówmy się - ilu z nas potrafiłoby się w tamtych czasach, w tamtej rzeczywistości nie ugiąć się, wytrwać w swoich poglądach? A Tyrmand wytrwał. Przy tym był postacią niezwykle barwną - wielbicielem jazzu, kolorów, wolności i życia po prostu.
Trudno jednoznacznie ocenić, zaklasyfikować Cywilizację komunizmu. Nawet sam autor tego nie robi. Twierdzi za to, że książka ta (...) nie ma absolutnie pretensji naukowych, ani publicystycznych, ani dziennikarskich. Ma pretensje literackie. Mimo to nie jest ani beletrystyką, ani literackim esejem. Jest ona pamfletem na komunizm, zamierzonym przejaskrawieniem istniejącej rzeczywistości. (...)
Wg. mnie to niesłychane, kolejne, zdecydowanie warte poznania dzieło Leopolda Tyrmanda, człowieka wyjątkowego, niezwykłego, wartego zapamiętania. Polecam ze względu na wspaniały język, warsztat i celne oko autora.
Tych, którzy znają i jak ja uwielbiają dzieła autora, do lektury zachęcać nie trzeba.
Pozostałym pozostaje tylko sięgnąć po którekolwiek z dzieł Leopolda Tyrmanda i poznać tego niezwykłego człowieka, którego dzieła są niejako przedłużeniem i zwierciadłem jego życia. Leopold Tyrmand potrafił żyć tak, jak sam chciał, a nie tak, jak tego od niego oczekiwano. To ogromny dar, a wolność, którą wybrał jest najważniejsza. Każdy z nas ma wielkie plany, marzenia, ale niewielu ma możliwość i odwagę je realizować i żyć po swojemu. Tyrmand potrafił. I chwała mu za to.

1 komentarz:

  1. Mi osobiście jakoś nie po drodze z książkami Tyrmanda. Jednak może kiedyś uda mi się przełamać i sięgnąć chociażby po jedną z jego książek.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.