Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 3,5/6
Lubię książki Lizy Marklund. Z przyjemnością sięgnęłam po Krąg polarny. Czy to była satysfakcjonująca lektura?
Tytułowy Krąg polarny to założony w latach 80. XX wieku młodzieżowy klub dyskusyjny. 5 nastolatek regularnie się spotyka i rozmawia, głównie o książkach, ale nie tylko. Nic nadzwyczajnego. Do czasu Bowiem pewnego dnia jedna z dziewczyn znika. Długo prowadzone dochodzenie policyjne nie doprowadza do jej odnalezienia. Nikt nie wie co się z nią stało.
40 lat póżniej, tuż przed Bożym Narodzeniem 2019 roku, w filarze mostu zostają odnalezione pozbawione głowy zwłoki młodej kobiety. Okazuje się, iż ofiara jest zaginiona 4 dekady wcześniej nastolatka. Policja, już w nowym składzie i przy użyciu nowoczesnych technik rozpoczyna szeroko zakrojone śledztwo. To co śledczy odkryją będzie bardzo zaskakujące.
Marklund ciekawie prowadzi dochodzenie policyjne, chociaż nie ukrywam, nie ono jest najmocniejszą stroną książki. Jej największym atutem są retrospekcje z wiosny i lata roku 1980, gdy zaginęła ofiara, które to wspomnienia przeplatają się z wydarzeniami ze współczesności. Pisarce obie płaszczyzny czasowe udało się świetnie połączyć. Dzięki nim możemy poznać tajemnice, sekrety, zwyczaje społeczeństwa szwedzkiego sprzed 40 lat i tego współczesnego.
Poza tym, jak to w skandynawskich książkach, mocno akcentowane są problemy społeczne. Głównym problemem jest niewydolność systemu opieki i problem homofobii. Jest to szeroko ukazane i omówione.
Autorka kładzie także spory nacisk na wymowę społeczną i obyczajową książki. Kwestia kryminalna jest na drugim planie.
Tak, jak wspomniałam na wstępie, lubię prozę Lizy Marklund, ale z przykrością muszę stwierdzić, iż to jej najsłabsza książki. Nie jest to zła lektura, ale mogłaby być dużo lepsza, gdyby pisarka do niektórych spraw, jak np. nakreślenia bohaterek, ale nie tylko tego, podeszła porządniej, konkretniej, bardziej się przyłożyła. Niektóre spekty, jak np. kwestie społeczne i obyczajowe są bardzo dobre, inne, jak np. niektórzy bohaterowie, mam wrażenie, że nakreśleni ot tak, na odczep. Szkoda. Mogła z tego wyjść dobra książka, może nawet bardzo dobra. A tak mamy bardzo przeciętną powieść, którą trudno nazwać kryminałem i o której po zakończeniu lektury od razu zapomnimy. Można przeczytać, ale czy warto?!
Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale na pewno nie zacznę jej poznawania od tej książki.
OdpowiedzUsuńTym razem odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuń