Strony

piątek, 7 stycznia 2022

Stan zdumienia - Ann Patchett

 


Wydawnictwo Znak, Moja ocena 6/6
Kolejna po rewelacyjnym Domu Holendrów (klik) książka Ann Patchett i kolejna doskonała, mistrzowska wręcz lektura.
Znając sposób pisania autorki po Stanie zdumienia wiele się spodziewałam, bardzo wiele. Nie zawiodłam się. Nic z tych rzeczy. Chociaż nie ukrywam, nie wszystko było takie, jak sobie to wcześniej wyobraziłam. Co nie znaczy, że było gorsze. Nic takiego. Po prostu inne.
Tym, co już od pierwszej strony rzuca się w oczy, wręcz otula, oblepia czytelnika jest chłód. Nie chodzi o zimno w sensie temperatury, a o chłód emocjonalny. Ta powieść jest nim wręcz przepełniona. Chłód, obojętność, sztywność, coś w sumie nadal dla mnie niezrozumiałego, a przy tym akcja tocząca się w amazońskiej dżungli wśród lekarzy, naukowców, którzy pracują nad lekiem mającym uratować miliony ludzi.
Wydawałoby się, że takim pracom, badaniom, ew. odkryciom będzie towarzyszyć gorączka, także ta w powietrzu. Wszak to Amazonia, gorączka podekscytowania, walki o odkrycie etc. Nic z tych rzeczy. Przez to, poprzez ten dysonans, książka jest grożna, niezrozumiała, zwiastująca coś bardzo niebezpiecznego, wiszącego w powietrzu.
Na wielki plus zasługują opisy amazońskiej dżungli, Manaus. Są cudowne, plastyczne, grożne, obezwładniające i zapraszające w swoje progi. Przypomina mi to historię z Karolem Mayem, który wspaniale nakreślił obraz Dzikiego Zachodu, miejsca gdzie nigdy nie dotarł. Podobnie jest z Patchett, która poza krótkim, bardzo krótkim pobytem w Amazonii, praktycznie Brazylii nie zna. Potrafiła za to świetnie, wręcz po mistrzowsku ją namalować. Widzimy dżunglę, słyszymy ptasie trele, wręcz czujemy jak zwierzęta na siebie polują, jak rozkwitają kwiaty, jak pada deszcz. Wielki talent.
Jednak tym, co naprawdę zachwyca jest wymowa książki i odwieczne pytanie, czy należy ingerować w to co zastaliśmy, "uszczęśliwiać" autochtonów, czy zostawić wszystko takim jakim zbyło/jest. Jedna z bohaterek podejmuje ten temat mówiąc: (...) Pytanie, czy postanawia pani zakłócić porządek otaczającego świata, czy może pozwolić mu trwać, jakby nigdy się pani nie zjawiła. Na tym polega szacunek dla rdzennych mieszkańców. (..) Odwieczny i chyba nierozwiązywalny dylemat. Kwestia ta zastanawia i porusza kolejne pokolenie, a samego czytelnika zmusza do sporej porcji przemyśleń, które niczym drożdże pączkują i za chwilę myśli się np. o rytualnych obrzędach zakazanych w cywilizowanym świecie, o wojnach, innych religiach etc. Mocna, poruszająca, ponadczasowa kwestia. Polecam. Doskonała, mądra powieść, która ma w sobie to coś.




1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.