Wydawnictwo harde, Moja ocena 4,5/6
Sięgając po tę książkę nie wiedziałam czego się spodziewać.
Na początek dostałam sporą porcję trupów. Ofiar jest dużo, są różnorodne bo i prawnik, handlarz narkotykami i właściciel nocnego klubu i kilka młodych kobiet. Różne są okoliczności znalezienia zwłok, różne modus operandi. W zasadzie wszystko się różni od siebie. Ofiary zdają się być mordowane bez składu i ładu, jeżeli o morderstwach można tak napisać. Wszystko ma miejsce w pięknym choć mrocznym Poznaniu. Trwa śledztwo. Jednak policja nie może trafić na trop mordercy.
Mamy także młodą, ambitną dziennikarkę, która przyjeżdża do Wielkopolski z Warszawy i pragnie napisać o zbrodniach artykuł, taki na miarę pierwszej strony w gazecie i nagrody i dot ego chce rozwikłać całą sprawę.
Do tego dochodzi emerytowany, mocno przeczołgany przez życie policjant, któremu w/w zbrodnie także nie dają spokoju.
Ostatnim pionkiem w grze jest balsamistka, tytułowa postać, która zajmuje się balsamowaniem zwłok.
Czy te postaci coś może połączyć? Czy wyjaśnią sprawy zabójstw? Czy będą działać razem czy osobno? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedż w trakcie lektury. Chociaż nie ukrywam, początki z Balsamistką są trudne. Nie mogłam przyzwyczaić się do stylu pisania autorki i wgryżć się w treść. Balsamistka to debiut powieściowy autorki znanej z literatury faktu. Literaturę faktu pisze się trochę inaczej niż thrillery, kryminały, odrobinę innym stylem. Stąd może te moje problemy z przystosowaniem się do sposobu pisania autorki.
Jednak po kilkunastu stronach oswoiłam się z treścią, sposobem jej przekazania, wciągnęła i zaciekawiła mnie akcja, niebanalna fabuła i lektura stała się sporą przyjemnością.
Ciekawy pomysł na fabułę, nieżle prowadzone dochodzenie, niebanalni bohaterowie, ciekawy obraz stolicy Wielkopolski. Dodatkowo całkiem spora porcja elementów zaskoczenia i fakt, iż w rzeczywistości nic nie jest tym, czym się wydaje. Kilkakrotnie miałam wrażenie, że pewne fakty, zdarzenia to lekki surrealizm. Nic nie było tym czym sądziłam, że jest. A sama książka z każdą kolejną stroną okazywała się lepsza, ciekawsza. Aż do finału, który mocno mnie zaskoczył.
Jeden niewielki minus, to fakt, iż wydarzenia pod koniec książki dzieją się zbyt szybko. Ja bym je odrobinę zwolniła. Ale to moje subiektywne odczucie. Może wam nie będzie to przeszkadzać.
Balsamistka to debiut powieściowy Magdaleny Adaszewskiej, całkiem udany debiut. Liczę na kolejną książkę. Autorka ma spory potencjał, a poza tym kilka pytań, kwestii z Balsamistki pozostało otwartymi. Daje to niezłe możliwości dla powstania kolejnej części. Polecam. Warto po tę lekturę sięgnąć.
Po obiecujące debiuty, zawsze chętnie sięgam.
OdpowiedzUsuń