Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5/6
Wojciech Wójcik powrócił z kolejnym mrocznym, zagadkowym kryminałem. I wierzcie mi, jest to bardzo udany powrót.
Wszystko rozpoczyna się wielkim bum w momencie gdy mieszkańcy przygranicznych Długosielc w zrujnowanej stodole znajdują ciało mężczyzny z poderżniętym gardłem. Niewielka osada, niewielka grupa znających się od dawna ludzi. Szok, przerażenie, zdziwienie i zaniepokojenie. To wzbudza taka okrutna zbrodnia. Ale w zanadrzu drzemie coś jeszcze...
Policja od razu rozpoczyna zakrojone na dosyć dużą, jak na taką osadę, skalę śledztwo. To bardzo dużą sprawa, jak na taki prowincjonalny posterunek, który dotąd nie zetknął się z taką zbrodnią? Czy miejscowi funkcjonariusze sobie z nią poradzą?
Do akcji wkracza także Agnieszka Jamróz, bardzo ciekawa i wyrazista bohaterka, która po ukończeniu kursu podstawowego w Akademii Szkolenia Policji otrzymuje swoje pierwsze zadanie. Ma sprowadzić do Polski ciało komendanta placówki straży granicznej, zamordowanego w najdzikszym zakątku Bieszczadów na Ukrainie. Na jaw bardzo szybko wychodzą niezbyt oczywiste okoliczności śmierci pogranicznika. Czy ta śmierć ma związek z pracą na granicy?
Zdawałoby się, że te dwie sprawy nic ze sobą nie łączy. Ale czy na pewno?
Książka, choć nie obiecywałam sobie po niej zbyt wiele, niebywale mnie wciągnęła. Kawal porządnej, dopracowanej, logicznej powieści społeczno-obyczajowo-kryminalnej.
Autor rzetelnie podszedł do swojej pracy, Intrygi są ciekawe, niebanalne. Z każdym kolejnym rozdziałem ujawniane są kolejne elementy układanki, które z pozoru wydają się bezsensowne, nie mające jedne z drugimi nic wspólnego.
Mimo sporej ilości wątków, licznych tropów autorowi nic nie umyka, nic się nie gubi, nic nie zostaje zawieszone w powietrzu. Powiem lepiej, wszystko zostaje logicznie, bez obrażania inteligencji czytelnika doprowadzone do końca. Sami przyznacie, u wielu pisarzy nie jest to zbyt oczywiste.
Do tego bardzo ciekawe umiejscowienie akcji i nieżle nakreśleni bohaterowie, mocni, wyraziści, z charakterem. Krwawe łzy czyta się szybko, ze sporą przyjemnością i niemałym zaciekawienie. Szczerze polecam tę pozycję, jako lekturę na jesień i nadchodząca zimę. To książka, która was wciągnie i zapewni kilka bardzo ciekawie spędzonych godzin.
Myślę, że zaciekawiła by mnie ta książka.
OdpowiedzUsuń