Wydawnictwo MG, Moja ocena 5.5/6
Władysław Stanisław Reymont kojarzy się z Ziemią Obiecaną i Chłopami, rzadziej z np. Komediantką. Sporadycznie można znależć w bibliotekach inne jego utwory. A szkoda. Reymont wielkim pisarzem był, co udowadnia w Marzycielu. Kolejny raz książka jest dowodem, ze nie ilość, a treść mają znaczenie.
Marzyciel liczy 224 strony. Zdawałoby się, że to mało. Fakt, to lektura na 2-3 godziny. Jednak jakie to strony, czym wypełnione. Dodatkowo warto nadmienić, iż w książce zawarty jest jeszcze jeden utwór, Senne dzieje. Jest on zdecydowanie odmienny i krótszy od Marzyciela.
Marzyciel to nie tyle sama powieść, co jej szkic. Reymont, co wiadomo z innych jego dzieł, był dociekliwym, spostrzegawczym i pracowitym człowiekiem. Potrafił wiele dostrzec i zręcznie umieścić to w treści swoich książek.
W Marzycielu autor przemyca wiele doświadczeń z własnego życia. Pisarz przez pewien czas pracował na kolei. W związku z tym wiele widział, wiele zaobserwował. Można przypuszczać, iż główny bohater Marzyciela, kiedyś szlachcic, obecnie kolejowy kasjer Józio Pełko, ma odzwierciedlenie w rzeczywistej postaci. Jak wiele osób, ba śmiem twierdzić, jak większość w tamtych czasach, Józio nieomal śni na jawie o lepszym, innym życiu. Zderzenie marzeń z rzeczywistością jest okrutne. Wieczorami podróżuje palcem po mapie, marzy o wycieczce, ucieczce do innych miast, do wód, do pięknych miejsc, a póżniej, rano schodzi do kasy żeby sprzedawać bilety przeciętnym, nudnym, szarym ludziom. Rzadko przed jego okienkiem pojawia się ktoś ciekawszy.
Marzenia kontra nudne, ubogie i niczego nie rokujące życie. Do czego go to doprowadzi? Co wydarzy się w jego życiu? Jakie to będzie miało konsekwencje? Tego dowiecie się sięgając po Marzyciela.
Książka jest naprawdę doskonała, dająca sporo materiału do przemyśleń i ukazująca pewne ponadczasowe kwestie. Poza tym świetnie nakreśleni bohaterowie, zarówno ci z pierwszego, jak i drugiego planu. Każda postać, nie tylko Józio Pełko, jest mistrzowsko oddana, świetnie zobrazowana i zasługuje na uwagę. Reymont prezentuje ogromny przekrój społeczeństwa. Na pierwszy plan bez wątpienia wysuwa się Józio, który choć z pozoru wydaje się być dobrym, wzbudzającym współczucie człowiekiem szybko okazuje się wyjątkowo antypatyczną osobą.
Doskonałe oddanie klimatu czasów sprzed ponad 100 lat, obraz prowincji, jej wszystkich wad i bardzo niewielu zalet, rzeczywistość początku XX wieku. Do tego okres gdy zubożała szlachta, jak Józio odchodzi w zapomnienie, a na jej miejsce pojawiają się nowi, wcale nie lepsi. Tamte czasy, okres przemian, prowincja, atmosfera na kolei i w samym miasteczku to wszystko genialnie odmalowane. W trakcie lektury miałam wrażenie jakby cała akcja toczyła się koło mnie.
No i sam rys psychologicznym głównego bohatera, jego postępowanie. Bardzo ciekawa, nietuzinkowa choć w sumie...często spotykana w realnym świecie postać. Chyba w większości z nas drzemie taki Józio, w mniejszym lub większym stopniu.
Do tego wisienka na torcie, zdania, które na długo zapadają w pamięć, jak chociażby takie (...) W życiu, to jak w pociągu – każdy chciałby się przejechać na gapę… Świat, to wielka rozjazdowa stacja: ludzie pędzą ze wszystkich stron i we wszystkich kierunkach, a tylko maszyniści muszą uważać na halt-sygnały. (...)
Polecam. Doskonała lektur dla szukających w literaturze czegoś więcej.
Bardzo cenią sobie książki tego autora ,ale tej akurat jeszcze nie czytałam. Muszę koniecznie nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńChciałabym się kiedyś przełamać i spróbować sięgnąć jeszcze raz po książki tego autora bez tej całej szkolnej otoczki.
OdpowiedzUsuń