Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5/6
Świetna, doskonała nie tylko na wakacyjny czas książka. Czyta się ją z zaciekawieniem, sympatia i uśmiechem na ustach, bo to fajna i sympatyczna książka. Dodatkowo książka trzyma w napięciu i zmusza do uruchomienia szarych komórek.
Śmierć... nie jest stricte kryminałem. To raczej niezwykle udany miks powieści obyczajowej z thrillerem psychologicznym i spora porcją kryminału.
Historia opisana w książce rozgrywa się w angielskim stylu, w angielskim klimacie, w wiekowym domostwie, wśród historii i wielopokoleniowych tajemnic rodu Westaway. Klimat książki aż kipi od klasycznej, takiej jaką sobie wyobrażamy Anglii.
Domostwo rodowe jest wielkie, mroczne, zawilgocone, zakurzone i pełne demonów i moli. Do tego dochodzi z każdą kolejną stroną pogłębiający się angielski, duszny, mroczny wręcz gotycki klimat. Dodatkowo autorka swoją opowieść snuje mrocznie, ponuro, niespiesznie, co kilka kartek dorzucając garść informacji i ciągnąc czytelnika na manowce.
Cudowna, magiczna wręcz opowieść, genialny klimat. A tajemnice rodu wychodzą na jaw aż do ostatniej strony.
A wszystko rozpoczyna się gdy młoda tarocistka Hal biedna, pragnąca pieniędzy nade wszystko otrzymuje tajemniczy list. Po jego przeczytaniu jest pewna, że jej los się odmieni, na lepsze. Gdyby wiedziała w co się ładuje.
Ogromny plus za genialnie naszkicowane postaci, mistrzowsko oddany klimat angielskiej prowincji, wielkiego domostwa, tajemnego rodu chowającego przysłowiowe trupy w szafie.
Brawa za doskonałą intrygę i po prostu za porządne, dopracowane napisanie świetniej, przykuwającej uwagę powieści, która na kilka godzin zabiera czytelnika do innego świata.
Gorąco polecam i zachęcam do lektury. 500 stron mija nie wiadomo kiedy. Satysfakcja czytelnicza gwarantowana.
Nie planowałam czytać tej książki,ale skusiłaś mnie.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam tą książkę na oku i czeka na czas, w którym będę potrzebowała tego typu lektury. Jednak jak na razie jestem w zupełnie innym rejonie literatury.
OdpowiedzUsuń