Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5/6
Doskonała, odmienna od kilka dni temu czytanego skandynawskiego kryminału książka.
Tam była skandynawska, ponura osada. Tu jest tętniący życiem, zapachami, pełen słońca i ludzi Tanger.
Akcja rozgrywa się w latach 50. XX wieku. Do marokańskiego miasta tuż po ślubie przeprowadzają się Alice i John. Ich miłość kwitnie. Marokański klimat zdaje się wszystko potęgować, ale tylko do czasu. Z każdym kolejnym dniem Alice zdaje się czuć w Maroku coraz gorzej. Przeszkadza jej przede wszystkim samotność. John znika na całe dnie, czasami i na noce. Oby kraj, inna kultura, obcy ludzie. Wszystko tak odmienne od rodzinnej Anglii. Co robić? Czym zająć czas? Jak sobie dać radę z niepokojami. Nie tak to sobie Alice wyobrażała.
Zdaje się, że nie może być już gorzej. Ale to tylko pozory. Pewnego dnia tuż przed drzwiami mieszkania Alice pojawia się ktoś z przeszłości, niczym widmo przywołując złe wspomnienia. Odzywają dawne problemy, kłopoty, traumy. A to dopiero początek.
Debiutancka powieść Christine Mangan jest naprawdę ciekawie napisana.
Największe atuty książki to bardzo ciekawie nakreśleni bohaterowie. Na pierwszym miejscu stawiam młodych małżonków, Alice i Johna. Świetnie ukazana każda z postaci, zaprezentowane to co się między nimi dzieje, przemiany zachodzące w obojgu.
Poza tym kontrast między przybyłą do Lucy Alice, widmem z przeszłości, a samą Lucy. Kobiety są tak od siebie odmienne, że już bardziej nie mogłyby się różnić. Bardzo ciekawie ukazane są ich relacje, napięcia, wpływ przeszłości na teraźniejszość.
Jest jeszcze jeden kontrast. To sam słoneczny, pełen marokańskiego uroku Tanger vs mroki przeszłości i teraźniejszości. Świetne, mocne zestawienie.
Co cenne, autorka nie prezentuje wszystkiego wprost. Krok po kroku ukazuje nam kolejne fakty, elementy układanki, prezentuje ślady, podsuwa tropy. Tym samym zmusza czytelnika do myślenia, do śledzenia, do oczekiwania w napięciu na to, co będzie za chwilę.
Na plus zasługują także miejsce i czas akcji. Czy przypominacie sobie jakąkolwiek książkę, której akcja rozgrywa się w latach 50. XX wieku w Maroku? Ja nie. Świetnie zaprezentowany Tanger tamtego okresu to dodatkowy bonus dla czytelnika.
Tangerynka jest określana, jako kryminał. Tu bym dyskutowała. Co prawda w fabule mamy elementy kryminalne, ale wg. mnie bardziej jest to dobra, mocna powieść psychologiczno-obyczajowa z elementami kryminału niż stricte sam kryminał.
Polecam i zachęcam do lektury. Świetny debiut.
To zdecydowanie coś dla mnie. Niezwłocznie zapisuję sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊
Zachęciłaś mnie, może jednak kupię. Obawiałam się trochę, że to taka książka-wydmuszka :)
OdpowiedzUsuń