Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Doskonała, kolejna doskonała książka Wojtka Chmielarza.
Tym razem to nie kryminał, a mistrzowsko skonstruowana powieść obyczajowo-społeczno-psychologiczna z lekkim, leciutkim wątkiem kryminalnym. Ów wątek jest jednak tylko pretekstem do pokazania czegoś innego.
Autor główną oś wydarzeń umieścił w elitarnej, warszawskiej szkole. Wszystkie wydarzenia tam się rozgrywają. Czasami tylko ich efekty uboczne, niczym drobiny sączące się z ran wypływają w inne miejsca. Ta szkoła stwarza wrażenie swoistego mikrokosmosu, samowystarczalnego świata, w którym kiszą się nagromadzone, żale, urazy, krzywdy, traumy, nienawiści, paprzą się psychiczne rany.
Książka ma same atuty. Jednym z nich są doskonale skrojeni, świetnie nakreśleni bohaterowie. Poczynając od prowadzących szkołę Zofii i Michała, których zadaniem jest usuwanie, tuszowanie, likwidowanie wszelkich przeszkód, poprzez Elę, nauczycielkę języka polskiego, aż do najbardziej przeze mnie lubianej nauczycielki w wieku 45+ Klementyny.
To stara panna, po traumatycznych przejściach w których prześladowczynią była jej matka, z ogromnym bagażem życiowych doświadczeń.
W książce znajdziemy też wiele innych, wartych uwagi bohaterów.
Każda z tych postaci jest pełnowymiarowa, każda zasługuje na uwagę, każda wzbudza jakieś uczucia. W książce nie ma bohatera wobec którego pozostajemy obojętni.
Tytułowe rany ma każda z postaci. Każdy bohater jest poraniony i na ogół są to rany poważne, sięgające w głąb psychiki. Nie skutkuje gojenie się ran, po których w psychice zostają potężne blizny. Rany sączą się, sączą, wypływa z nich coraz więcej. Nic nie pomaga. Nie skutkuje też milczenie na temat ran. Rana w duszy pozostaje na zawsze i daje o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach.
Chmielarz położył mocny nacisk na psychologiczną warstwę książki, na psychologiczny rys bohaterów. I wyszło mu to znakomicie.
Rany niektórych postaci napawały mnie obrzydzeniem, ba w stosunku do jednego bohatera pomyślałam mściwie...a dobrze ci tak. Jednak w przypadku kilku osób było mi ich po prostu niesamowicie żal.
Wspomniałam, iż w książce jest lekki wątek kryminalny. Zgadza się. Jest trup, ale dopiero mniej więcej koło 100-110 strony. Trup, zbrodnie są jednak tylko pretekstem dla autora do ukazania czegoś znacznie ważniejszego, co dotyczy żyjących.
Gorąco zachęcam was do lektury. I niecierpliwie czekam na kolejną książkę Wojciecha Chmielarza. Na żadnej do tej pory się nie zawiodłam.
Od tej właśnie książki planują rozpocząć przygodę z poznawaniem twórczości tego autora. 😊
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki Wojciecha Chmielarza, ale zdecydowanie mam w planach!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że powieść zbiera tak pozytywne opinie, bo zamierzam zabrać się za nią w tym miesiącu.
OdpowiedzUsuń