Wydawnictwo Harper Collins
Doprawdy nie wiem, jak ocenić tę książkę.
Z jednej strony moja ukochana autorka, a z drugiej takie coś....
Próbuję przez sentyment, ba miłość do Gerritsen i jej książek znaleźć jakiś plus, ale nie da się.
Pisarka
jest autorką dwóch typów książek - pierwsze to thrillery medyczne lub pozycje
mocno sensacyjne, świetnie napisane, wciągające od pierwszej strony. Drugie to książki ...właściwie nie wiem jakie, ale z pewnością słabe, niektóre bardzo słabe.
Telefon o północy należy właśnie do tego drugiego typu książek.
Opis na okładce, pierwsze strony, niezłe, zapowiadały się interesujące, dawały złudzenie, że im dalej tym będzie lepiej. Jednak było to tylko złudzenie. Było wręcz odwrotnie. Z każdym kolejnym rozdziałem było gorzej.
Fabuła jest sztuczna, trąci myszką, schematyczna, jakby pisał ją jakiś początkujący grafoman. Poza tym mnóstwo bohaterów, płaskich, sztampowych, kilka wątków, całość jakaś pourywana w wielu miejscach. Bardzo łatwo pogubić się kto, jak, kiedy, dlaczego.
Czyta się koszmarnie tym bardziej, iż żaden wątek (ani romantyczny, ani szpiegowski) nie jest porządnie dopracowany.
Rozumiem, iż to pierwsza książka Gerritsen, wydana w 1987 roku, ale mimo wszystko jakieś granice są. Zupełnie nie rozumiem po co wydawać takie pozycje....w celu zarobienia na wypromowanym, znanym nazwisku autorki? Innego powodu nie widzę.
Fakt, iż dobrnęłam z lekturą do końca świadczy o tym, iż mam w sobie coś z masochistki. Lektura była drogą przez mękę. Brnęłam jednak dalej licząc, że może w pewnym momencie coś się poprawi. Złudne nadzieje.
Trudno uwierzyć, iż serię o Rizzoli i Isles oraz Telefon o północy napisała ta sama osoba. Zdecydowanie odradzam lekturę.
Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale po tę książkę, raczej nie sięgnę. 😊
OdpowiedzUsuńJa również lubię tą autorkę, a skoro mówisz, że książka słaba, to ja nie będę się z nią męczyć :)
OdpowiedzUsuń